Kwidzyn rajem dla lewicowych wizjonerów

1. Akcja tygodnia: rozprawa z dopalaczami. Dla jednych polityczny majstersztyk, dla innych populistyczna hucpa. Dla mnie majstersztyk hucpy.

2. Twór tygodnia: RPP. Skrót proklamowanego w miniony weekend Ruchu Poparcia Palikota jest zbieżny ze skrótem Rady Polityki Pieniężnej. Czy i w nim będą jastrzębie i gołębie?

3. Doceniony tygodnia: Robert G. Edwards. Sędziwy brytyjski medyk dostał Nagrodę Nobla i reprymendę z Watykanu. A sprawiła to wszystko jedna, skromna metoda zapłodnienia pozaustrojowego.

4. Cytat tygodnia: "W Kwidzynie jesteśmy większymi optymistami i liczymy na 30 procent, 17 procent nas nie zadowoli". Stwierdza lokalny działacz SLD Jerzy Śnieg. Lewica nie będzie więc języczkiem u wagi. To będzie prawdziwy jęzor! Przynajmniej w Kwidzynie.

5 . Fantom tygodnia: Dariusz Adamowicz. Gdański przedsiębiorca chce zawalczyć w wyborach samorządowych z obecnym prezydentem miasta Pawłem Adamowiczem. Będzie to pasjonująca i nieprzewidywalna walka - porównywalna ze spotkaniem w ringu Andrzeja Gołoty z Jerzym Gołotą, agentem ubezpieczeniowym z Koszalina.

6. Numerki tygodnia: 0:3. Niby piłkarze Legii Warszawa osiągnęli historyczny dołek, ale i tak ich rozgromienie przez Lechię Gdańsk ma przecudowny smak. Liczne repety pożądane.

7. Styl tygodnia: tczewska secesja. Wielu lokalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości, łącznie z miejscowym starostą, nie wystartuje w zbliżającej się elekcji w dotychczasowych barwach partyjnych. Niewdzięczni czy rozsądni?

8. Ciemni tygodnia: GDDKiA. Instytucja zarządzająca co ważniejszymi drogami w kraju nie zamierza w przyszłym roku płacić rachunków za oświetlenie dróg, nawet tych ekspresowych. Szykuje się mrożący krew w żyłach thriller ekonomiczny z elementami kina katastroficznego.

9. Anioł tygodnia: anonimowa gdynianka. Znalazła przy ul. Starowiejskiej portfel z 1100 zł i zwróciła go prawowitemu właścicielowi. Z pewnością nie była związana z GDDKiA.

10. Objawienie tygodnia: nielegalne stragany w Sopocie. Pozornie wyrugowane z Gdańska, nagle wyrosły na głównym deptaku kurortu. Wystarczyło jedyne, drobne skinienie niewidzialnej ręki rynku.