Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwidzyn: Biznesmen chce zakupić 180 sztuk broni palnej

Redakcja
- Profesjonalny ochroniarz potrzebuje dobrego wyszkolenia - przekonuje przedsiębiorca
- Profesjonalny ochroniarz potrzebuje dobrego wyszkolenia - przekonuje przedsiębiorca Krzysztof Mystkowski/archiwum
Piotr Mosakowski ma pomysł na biznes - chce rozwinąć firmę szkolącą ochroniarzy. Ma nawet pierwsze zlecenia. Problemy zaczęły się, kiedy wystąpił do policji o wydanie pozwolenia na... 180 sztuk broni. Biznesmen podkreśla, że taka ilość jest koniecznością w sytuacji, kiedy chce się szkolić profesjonalnych ochroniarzy.

We wniosku wyszczególniono: 20 egz. broni palnej bojowej, 20 egz. pistoletów sygnałowych, 20 egz. pistoletów maszynowych, 20 egz. strzelb powtarzalnych, 20 egz. karabinków samoczynnych używanych do celów ochrony osób i mienia, a ponadto 80 egz. broni sportowej, czyli po 20 egz. broni bocznego zapłonu, 20 egz. broni centralnego zapłonu, 20 egz. broni gładkolufowej oraz 20 egz. przystosowanej do strzelania wyłącznie z użyciem czarnego prochu - łącznie 180 sztuk broni.

Taki mogący budzić zaskoczenie wniosek przedstawił kwidzyński przedsiębiorca - Piotr Mosakowski - starając się w Komendzie Wojewódzkiej Policji o uzyskanie tzw. świadectwa broni (odpowiednika pozwolenia na broń, tyle że wydawany dla firm, stowarzyszeń itp.). Mosakowski nie dziwi się, że jego wniosek wzbudza sensację, ale każdą pozycję na liście stara się uzasadnić. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o pomysł na biznes - szkółkę ochroniarską, świadczącą także indywidualne szkolenia z obsługi broni.

- To nic nowego. Takie firmy już funkcjonują. Po prostu chcę wykorzystać lukę na rynku - twierdzi biznesmen.

Czytaj także: Wkrótce łatwiej będzie zdobyć broń

Kwidzyn - oddalony o 100 km od Gdańska i tyleż samo od Torunia, Bydgoszczy i Olsztyna - ma być białą plamą na rynku szkoleń z obsługi broni. Po raz pierwszy Piotr Mosakowski przekonał się o tym, gdy przyszło mu prowadzić zajęcia z bezrobotnymi w ramach przekwalifikowania.

- To był strzał w dziesiątkę. Niemal wszyscy znaleźli później pracę w ochronie - podkreśla.
Pomysł na biznes zaczął się, gdy do prowadzącego projekt stowarzyszenia zgłaszali się kolejni chętni na kursy strzeleckie.

- Skoro na coś jest popyt, dlaczego by nie zapewnić podaży - podkreśla Mosakowski, który ma już spore doświadczenie, jeśli chodzi o broń. Strzelectwem sportowym zajmuje się bowiem od 2000 r. Ma państwowe uprawnienia sędziowskie oraz instruktorskie.

Jednak żaden biznes w tej branży nie może rozpocząć się bez jednego - uzyskania dla firmy świadectwa broni. To obowiązkowy dokument, w którym określona jest maksymalna liczba sztuk broni, jaką przedsiębiorca może kupić i wykorzystywać we własnej działalności. Organem wydającym świadectwo jest szef Komendy Wojewódzkiej Policji.

- Wniosek złożyłem w marcu br. Do dziś nie otrzymałem pozwolenia - twierdzi Mosakowski, który zarzuca policji świadome utrudnianie procedury.
- Rozumiem, że druga strona jest bardzo zdeterminowana, by wniosek został rozstrzygnięty po jej myśli - mówi kom. Joanna Kowalik-Kosińska, rzecznik KWP. - Ale musimy działać zgodnie z prawem, a te nakłada na nas obowiązek dbania o porządek publiczny. Także o to, aby pozwolenia na broń nie były wydawane ponad faktyczną i rzeczywistą potrzebę, określoną celem, do którego broń ma być przeznaczona.

Chodzi o to, że wątpliwości policjantów wzbudza m.in. liczba sztuk broni, o jaką stara się kwidzyński przedsiębiorca, a w zasadzie... zaskakujący wzrost zapotrzebowania na nią.

Czytaj także: Wkrótce łatwiej będzie zdobyć broń

- W marcu br. pan Piotr Mosakowski wystąpił o pozwolenie na 36 sztuk broni, ale w czerwcu, w trakcie prowadzonego postępowania, zmodyfikował swoje żądanie - tłumaczy funkcjonariuszka.
To wtedy miała pojawić się liczba 180 sztuk broni w podziale na poszczególne typy.

- Wnioskodawca nie przedstawił okoliczności, które mogłyby świadczyć o zasadności wydania pozwolenia w tej ilości. Nie wskazał również, jakie przez te trzy miesiące nastąpiły zmiany w działalności firmy, które przemawiałyby za wydaniem pozwolenia na broń w ilości większej, niż podał w swoim pierwotnym wniosku - twierdzi kom. Kowalik-Kosińska.

Kwidzynianin przyznaje, że rzeczywiście zmienił treść wniosku. Podkreśla, że było to zgodne z prawem. Zmianę tłumaczy zaś formalnościami. W pierwszym wniosku nie podawał bowiem konkretnych rodzajów broni, bo dzięki temu mógłby kupić taką, jaką aktualnie potrzebuje do szkolenia.

Nieoficjalnie policjanci przyznają, że biznesmen otrzymałby zgodę, gdyby zmniejszył zapotrzebowanie. - W miarę rozwoju firmy mógłby wystąpić o kolejne pozwolenie, już na większą ilość. Nie byłoby problemu - przyznaje jeden z funkcjonariuszy znający sprawę.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki