Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Kuźnica. Gdzie morze całuje zatokę”. Kiedyś mała wioska rybacka, dziś modne letnisko

Grażyna Antoniewicz
Nauka pływania i zabawa w wodzie, Kuźnica 1929. Fot. Roman Wajnikonis
Nauka pływania i zabawa w wodzie, Kuźnica 1929. Fot. Roman Wajnikonis Ze zbiorów rodzinnych
Fascynująca opowieść o czasach dwudziestolecia międzywojennego nad brzegiem Bałtyku. Historia przemiany małej wioski rybackiej w modne letnisko. Opowieść o nieustającej walce z żywiołem, o ludziach którzy na wąskim pasku ziemi między Wielkim i Małym Morzem z ogromną determinacją walczyli o swoje domy. Rozmawiamy z Małgorzatą Abramowicz, autorką książki „Kuźnica. Gdzie morze całuje zatokę”.

Kuźnica powstała z malutkiej wioseczki rybackiej.
Jej dzieje i los wyznacza to, że leży ona na najwęższym kawałku Półwyspu Helskiego i jest zagrożona z dwóch stron. Wioska była często atakowana przez gwałtowne sztormy, ale mieszkańcy byli świetnie zorganizowani i współpracowali ze sobą. Woda podczas sztormów przelewała się przez ląd, zagrażała gospodarstwom i życiu mieszkańców. Kuźniczanie przez cały rok gromadzili worki z piaskiem i kamienie, żeby się bronić przed okrutnym żywiołem, przed wielką wodą. Wystarczył dźwięk kościelnego dzwonu, w dzień czy w nocy i już wszyscy wiedzieli, że dzieje się coś złego, na ratunek biegli i starzy, i młodzi.

Jaka jest Kuźnica?
To miejscowość, w której zachował się ciągle ten przedwojenny, kameralny klimat. Ma gorących zwolenników, którzy, gdy przyjeżdżają na Półwysep Helski, to tylko do Kuźnicy. Już przed wojną byli tacy, którzy deklarowali do niej swoją miłość; „ Jestem w niej po prostu...zakochany i nie ja jeden” - zapewniał dziennikarz z Poznania, Czesław Kędzierski. Zachwycała go nie tylko: „plaża ogromna, szeroka, piaszczysta nasycona solą morską i promieniami słonecznymi, wreszcie las czarny i zielony... ale także ludność kaszubsko - polska, katolicka, bezwzględnie uczciwa, odnosząca się do letników serdecznie”.

Kto nigdy nie widział tego pałacu, koniecznie musi to zrobić. Mowa o hotelu Neptun w Łebie.  Do dziś budzi zachwyt.

To cud, że pałac stoi do dziś. Ponad sto lat od potężnego sz...

Zainteresowanie wioską zaczęło się, oczywiście, wtedy, gdy Polska uzyskała dostęp do morza.
Prasa poświęcała miejscowościom nadmorskim sporo uwagi. Zachęcała, żeby wyjeżdżać latem nad polski Bałtyk, choć na początku zaplecze turystyczne było bardziej niż skromne. Hel, jako miejscowość największa, jeszcze za czasów niemieckich podejmował próby ściągania turystów, budowano dla nich na plaży łazienki - przebieralnie. Natomiast pozostałe miejscowości to były niewielkie wioski, gdzie mieszkali ubodzy rybacy, Kaszubi, katolicy. Posiadali sprzęt dość prymitywny, ich łódki nie pozwalały prowadzić połowów daleko od lądu. Zarabiali więc niewiele, a ich domy nie były luksusowo wyposażone. Letnicy musieli się z tym pogodzić.

Ale kiedy zaczęli pojawiać się pierwsi turyści...
Bywało, że całe rodziny rybaków wynosiły się do jakichś komórek czy na strychy po to, żeby te lepsze pokoje i kuchnię wynająć turystom, bo to był dodatkowy zarobek, który umożliwiał lepsze życie, kupienie nowocześniejszego sprzętu. Niestety, sezon turystyczny był dość krótki, zaczynał się w połowie czerwca, a we wrześniu był już w zasadzie zakończony. Mimo to, rybacy szybko się zorientowali, że jest to dobry interes, dodatkowe pieniądze. Zaczęło się budowanie pensjonatów, remonty domów, dostosowywanie ich do wymagań letników, których z roku na rok napływało coraz więcej.

Czy przed wojną bywali tu znani ludzie?
Oczywiście, ale byli to ci, którzy chcieli się schować przed ciekawskimi, podobno pojawił się w Kuźnicy Jan Kiepura, ukrywający się przez dziennikarzami. Przynajmniej dwa razy w Kuźnicy był Stanisław Ignacy Witkiewicz (w 1934 i 1936), mieszkał w domu rybaka, Leonarda Budzisza. Kuźnica była na początku bardzo uboga, ci bardziej znani jechali do Juraty i Jastarni. Jak złośliwie opisał to jeden z dziennikarzy: „Jurata to snobizm, Jastarnia to młodzież, a Kuźnica to matki z dziećmi” , bo jest tam spokojnie bez nocnych dansingowych hałasów. Co nie do końca było prawdą, bowiem we wszystkich niemal pensjonatach urządzano potańcówki. Dla rozrywki letników wybudowano Dom Kaszubski z estradą. Organizowano tam koncerty, przedstawienia i tańce.

W Kuźnicy odbywały się też regaty.
Rybacy na półwyspie nie tylko ciężko pracowali, ale także organizowali w czasie sezonu zawody, które były dla nich zabawą, a dla turystów atrakcją. Pierwsze regaty odbyły się w lipcu 1928 roku. Z tak zwanej Mewiej Rewy, piaszczystej wysepki położonej na środku zatoki puckiej, regaty obserwowali goście.

To już Twoja kolejna książka o nadmorskiej miejscowości. Jak wyglądało zbieranie materiałów.
Najważniejsze źródła informacji to prasa i archiwum, przeglądam wszystko uważnie, często kartka po kartce. To żmudna robota, wymaga cierpliwości, bo nigdy nie wiem, co znajdę - czasami trafiają się świetne materiały, a czasami nie znajduję nic. Przy pracy nad historią Kuźnicy współpracowali ze mną mieszkańcy. Udostępniali rodzinne albumy, listy, dokumenty, i pamiątki. Myślę, że warto przeglądać skarby, które mamy w szufladach, dopytywać tych, którzy jeszcze pamiętają o osoby i wydarzenia utrwalane na fotografiach, dla siebie i kolejnych pokoleń.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki