Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupujesz zwierzaka? Uważaj na pasożyty! Przykre przypadki mieszkanek Trójmiasta. Weterynarz: Trudno jest zabezpieczyć się przed problemami

red
PP
Kupując zwierzę nawet z profesjonalnej hodowli lub sklepu zoologicznego musimy liczyć się z zagrożeniem, że wraz z nowym pupilem w naszym mieszkaniu pojawi się groźny dla zdrowia i niełatwy do wytępienia pasożyt. Przekonały się o tym w ostatnim czasie dwie mieszkanki Trójmiasta.

Koszty związane z usuwaniem intruza i leczeniem skutków chorób, jakie wywołuje, liczone mogą być nawet w tysiącach złotych. Nie należy też spodziewać się, że w łatwy sposób uda się je nam odzyskać od sprzedawcy zwierzęcia.

Do redakcji „Dziennika Bałtyckiego” zgłosiła się niedawno mieszkanka Gdańska, która kupiła chomika w sklepie zoologicznym. Wkrótce też rozpoczęły się jej problemy. Na skórze jej i innych domowników pojawiać zaczęły się swędzące wysypki, wykwity, a nawet obrzęki.

- Początkowo myślałam, że to jakieś uczulenie - mówi nasza Czytelniczka. - Zauważyłam jednak, że chomik mocno się drapie. Coś mnie tknęło. Postanowiłam udać się do weterynarza.

Podczas jednej z takich wizyt specjalista wykonał zeskrobinę skóry zwierzęcia i znalazł dorosłe formy pasożyta. Jak stwierdził, jest to prawdopodobnie tropikalny roztocz.

- Pasożyt ten żywi się krwią zarówno zwierząt, jak i ludzi - mówi nasza Czytelniczka. - Prowadzi aktywność w nocy. W dzień chowa się w zakamarkach podłóg, mebli i innych szczelinach. Jest w związku z tym trudny do wytępienia. Próbuję wielu metod. Stosuję ozonowanie, parownicę, różne, specjalistyczne preparaty. Jak na razie nic nie pomaga. Ten dramat trwa już dziewiąty tydzień. Ciągle jesteśmy gryzieni i terroryzowani przez pasożyta w naszym własnym mieszkaniu. Skończyło się to dla mnie i dla dziecka wizytą w poradni chorób tropikalnych. Koszty związane z opłacaniem lekarzy, zakupem leków i usuwaniem pasożyta liczone są już w tysiącach złotych. Nie wiem już, co mam dalej robić.

Właścicielka chomika zgłosiła się do sprzedawcy z wnioskiem o zwrot poniesionych kosztów. Załączyła m.in. opis badania zwierzęcia przez weterynarza oraz zdjęcia dokumentujące przebieg choroby. Otrzymała odpowiedź odmowną. Dodatkowo sprzedawca chomika przestrzegł klientkę przed „stosowaniem gróźb pod adresem pracowników firmy i kalaniem jej dobrego imienia na forach społecznościowych i w innych mediach”. Poinformował, że takie przypadki traktuje bardzo poważnie i będzie domagał się odszkodowania poprzez kancelarię radców prawnych.

Według przedstawiciela sprzedawcy klientka nie udowodniła, że ona, lub chomik jest chory i nie dopełniła obowiązujących procedur.

„Jeżeli po zakupie zwierzęcia w jednym ze sklepów sieci ZOO Karina okaże się, że zwierzę było chore w chwili jego zakupu - przykładowo miało pasożyty, którymi to zarazili się kupujący – i klient zgłosi w związku z tym roszczenie, ZOO Karina stosując się do przepisów kodeksu cywilnego i innych ustaw, podejmuje stosowne kroki celem zaspokojenia roszczenia klienta. Tego typu żądania są zawsze uwzględniane przez ZOO Karina jeżeli roszczenia klientów pozostają w adekwatnym związku przyczynowo – skutkowym pomiędzy zakupem wadliwego towaru (chorego zwierzęcia) a powstałą z tego tytułu szkodą tj. stanowią normalne następstwo zakupu chorego zwierzęcia. Gwoli wyjaśnienia informujemy, że w sprawie będącej przedmiotem zgłoszenia nadesłanego do Państwa redakcji, klientka nie wystąpiła z żadnym z roszczeń z tytułu rękojmi za wady zakupionego zwierzęcia. Dodatkowo, klientka nie dostarczyła chomika do marketu ZOO Karina celem zbadania stanu jego zdrowia, podjęcia leczenia lub ewentualnie wymiany na inne zwierzątko, jak również nie przedstawiła zaświadczenia od weterynarza z którego wynikałoby, że chomik ma pasożyty, które to mogły spowodować choroby u ludzi. Co więcej, w celu utrzymania pozytywnych relacji klientce została przedstawiona propozycja załagodzenia niniejszej sprawy, z której to klientka nie zechciała skorzystać.”

– odpisała na nasze pytania Anna Sowińska-Oleksy, dyrektor sprzedaży ZOO Karina.

Jednocześnie przedstawiciele ZOO Karina przyznali, że przed zawarciem transakcji z klientem zwierzęta nie są badane na obecność pasożytów.

Z podobnym problemem, spowodowanym jednak zakupem nie chomika, lecz rasowego psa z hodowli, boryka się jedna z mieszkanek Gdyni. Okazało się, że zwierzę chore jest na giardiozę, zwaną też lamblią jelitową. To pasożyt i pierwotniak wywołujący m.in. bóle brzucha, zaburzenia trawienia, biegunki lub zaparcia, zarówno u zwierząt, jak i ludzi. Dodatkowo w cystach, które wydobywają się wraz z kałem chorego psa, może przetrwać nawet kilka tygodni.

- Dlatego niezbędne okazały się nie tylko wizyty u weterynarza, ale także dezynfekowanie mieszkania – mówi właścicielka psa. - Specjalista stwierdził, że ilość pasożytów i przebieg choroby wskazują, iż zwierzak zarażony był już podczas pobytu w hodowli. Poinformowałam o tym jej właściciela. Nie zrobiło to jednak na nim większego wrażenia. Usłyszałam, że takie jest życie.

Jak dowiedzieliśmy się od Włodzimierza Złocha, doświadczonego weterynarza z Gdyni, zabezpieczenie się przed tego typu przypadkami jest niestety trudne.

- Zakup zwierzęcia i jego obecność w domu wiąże się z pewnym ryzykiem – mówi Włodzimierz Złoch. - Musimy zdać sobie sprawę, że pasożyty żyją wśród nas. Zdarzają się osoby, które kupią nowego zwierzaka i chcą mieć pewność, że jest całkowicie zdrowy. Przychodzą do mnie i proszą, abym przebadał go na „wszelkie możliwe choroby”. Jest to w zasadzie nierealne. Pomijając fakt, że mogłoby to kosztować od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych, to niektóre choroby i tak mogłyby zostać niewykryte. Na luksus posiadania zwierząt, co do których jest gwarancja, że są w pełni zdrowe, pozwolić mogą sobie zatem tylko bogate firmy, prowadzące np. badania nad lekami. Wydają jednak na to potężne kwoty pieniędzy.

Wśród tych mało pocieszających wieści jest jednak promyk optymizmu.

- Na szczęście kiedy u zwierzęcia wykryty zostanie pasożyt, istnieją coraz bardziej skuteczne metody jego leczenia – mówi Włodzimierz Złoch. - Dla przykładu lamblia znana jest od lat. Dla specjalisty jej wyleczenie nie jest więc szczególnie skomplikowane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki