Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchar coraz bliżej sprzedania udziałów Wojciechowskiemu?

Paweł Stankiewicz
- Nie możemy rozmawiać o czymś, co jest kompletnym absurdem - przekonuje nas Andrzej Kuchar
- Nie możemy rozmawiać o czymś, co jest kompletnym absurdem - przekonuje nas Andrzej Kuchar Wojtek Wilczyński
Jaka jest przyszłość piłkarskiego zespołu Lechii? Z Andrzejem Kucharem, jako głównym udziałowcem, czy może jednak z Józefem Wojciechowskim? Wciąż mówi się o tym, że prezes Polonii Warszawa chce wykupić Lechię, a Radio Gdańsk podało wręcz w sobotę, że taka transakcja już doszła do skutku. Jednak oficjalnego potwierdzenia wciąż nie ma.

Okazją do spotkania obydwu biznesmenów miał być piątkowy mecz Lechii z Polonią Warszawa na PGE Arenie. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Wojciechowski był wprawdzie na liście gości, która została przesłana ze stolicy do gdańskiego klubu, ale ostatecznie się nie pojawił. Także Kuchara nie było na tym meczu.

Główny inwestor Lechii nie był zadowolony, odbierając telefon od nas. W głosie wręcz słychać było zdenerwowanie.

- Docierają do mnie informacje, że podobno akcje sprzedałem albo nie sprzedałem. Nie możemy rozmawiać o czymś, co jest kompletnym absurdem. Odsyłam przede wszystkim do kodeksu spółek handlowych. Nie mam możliwości sprzedania czegokolwiek bez zgody walnego zgromadzenia akcjonariuszy, a prawo pierwokupu mają pozostali udziałowcy. Nie wiem, komu zależy na rozsiewaniu tych nieprawdziwych informacji, ale na pewno nie służy to dobru Lechii - powiedział nam w niedzielę Andrzej Kuchar, właściciel większościowego pakietu akcji Lechii.

Radio Gdańsk, podając informację o tym, że Kuchar sprzedał już akcje Lechii, powołało się na informację od jednego z tzw. strażników pieczęci, czyli należącego do grona udziałowców Lechii, którzy mają bronić tożsamości gdańskiego klubu.

- Myślę, że gdyby doszło do sprzedaży udziałów przez Andrzeja Kuchara, to byśmy o tym wiedzieli. A ja oficjalnie takiej wiadomości nie posiadam. Słyszałem coś o tym, ale tylko od kolegi. Szczerze mówiąc, to nie sądzę, aby to była prawda. Kuchar ma różne spółki i jest zbyt doświadczonym biznesmenem, aby zrobić taki krok - powiedział nam anonimowo jeden ze "strażników pieczęci" w spółce Lechii.

A co na to wszystko sam Wojciechowski?

- To jest bzdura kompletna. W ogóle nie ma tego tematu. A teraz przepraszam, ale jest niedziela i mam dzień wolny. Do widzenia - rzucił w niedzielę krótko do słuchawki telefonu prezes Polonii Warszawa.

Zainteresowanie tą sprawą jest nie tylko w Gdańsku, ale i w stolicy. Przecież gdyby te informacje okazały się prawdziwe i Wojciechowski zostałby właścicielem Lechii, to Polonia straciłaby prężnego inwestora. To mógłby być koniec Czarnych Koszul na długie lata. Z pewnością te doniesienia miały wpływ na postawę piłkarzy Polonii.

- Docierały do nas informacje, że prezes Wojciechowski rozważa przeniesienie się do Gdańska. Staraliśmy się jednak o tym nie myśleć. Chociaż nie ukrywam, że w drodze do Gdańska rozmawialiśmy między sobą na temat tych plotek. Wygraliśmy z Lechią zdecydowanie i mam nadzieję, że ten temat już nie istnieje - mówił po meczu w Gdańsku Łukasz Trałka, kapitan Polonii.

Wciąż nie ma żadnych konkretów, ale zapowiada się, że okres przedświąteczny będzie gorący dla Lechii i jeszcze wiele może się wydarzyć. Tym bardziej że w każdej plotce jest ziarno prawdy. A przecież kilka dni temu Wojciechowski zapowiadał, że wykupienie większościowego pakietu akcji w Lechii to może być ciekawy pomysł. Zwłaszcza jeśli Polonia nie będzie spełniać jego oczekiwań sportowych. Czarne Koszule wygrały wprawdzie w Gdańsku, ale to niczego nie zmienia. PGE Arena i dziesiątki tysięcy kibiców to wielki atut Lechii. Kuchar cały czas zaprzecza, że chce sprzedać swoje udziały. To może być prawda, ale też i gra, aby uzyskać za nie jak najwyższą cenę.

Lechia bezradna

Lechia Gdańsk zagrała bardzo słabo, a Polonia Warszawa bardzo dobrze. Efekt łatwy do przewidzenia. Czarne Koszule jako pierwsze zdobyły PGE Arenę, wygrywając 3:1.

Goście z Warszawy na boisku robili co chcieli i w pełni zasłużenie sięgnęli po trzy punkty. Zresztą ta wygrana Czarnych Koszul mogła być jeszcze wyższa.

- Uważam, że dominowaliśmy nad Lechią pod każdym względem. Chłopakom z Gdańska zazdroszczę tylko stadionu, bo na takim obiekcie jeszcze nie grałem - przyznał po meczu uśmiechnięty Łukasz Trałka, pomocnik Polonii.

Do śmiechu nie było za to zawodnikom biało-zielonych.

- Początek meczu to był dla nas szok. Nieprzygotowani weszliśmy w mecz i dostaliśmy dwa gole - przyznał Sergejs Kożans, obrońca gdańskiego zespołu.

- Przegraliśmy zdecydowanie. Nawet nie mam argumentów na naszą obronę. Na pewno nie możemy się załamywać. Przed nami w tym roku jeszcze mecz z Jagiellonią i nie możemy zostać na 17 punktach, bo wiosna będzie ciężka - przyznał Łukasz Surma, kapitan Lechii.

Zdaniem trenerów

Rafał Ulatowski, trener Lechii Gdańsk

- Wynik meczu odzwierciedla boiskowe wydarzenia. Pierwszego gola straciliśmy, kiedy rywale po raz pierwszy podeszli pod naszą bramkę. Drugi moment, kiedy Polonia zbliżyła się do naszej bramki, zakończył się kolejnym golem. Po bramce Razacka na moment wróciliśmy do gry, ale trzeci gol obnażył naszą słabą grę w defensywie. A przy straconych bramkach mieliśmy liczebną przewagę w polu karnym. Dostaliśmy srogą lekcję od Polonii.

Jacek Zieliński, trener Polonii Warszawa

- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo odnieśliśmy je na ciężkim terenie. Poza nami tylko Lechia była niepokonana u siebie. Teraz już tylko my nie przegraliśmy meczu na własnym boisku w tym sezonie. Mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry. Oczywiście, widzę też nasze słabości i zdarzyły się też przestoje. Wtedy straciliśmy gola. Zagraliśmy jednak bardzo dobrze i konsekwentnie. A Rafałowi i Lechii życzę wiosną pogoni za czołówką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki