Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś okradł jego wózek pocztowy i zabrał… dwie drożdżówki

DJ
Rozmowa z Marcinem Koniecznym, listonoszem z Urzędu Pocztowego Gdańsk 6.

Co lubi Pan w swojej pracy najbardziej?W mojej pracy lubię przede wszystkim kontakt z ludźmi, ich serdeczne "dzień dobry", uśmiech, dobry humor, różnorodność w poglądach opinii i charakterach. Lubię czasem zamienić kilka słów z osobami z mojego rejonu, które są wykształcone mniej lub bardziej, ale każda z nich potrafi poruszyć ciekawy temat - ma swoje racje i przekonania, które nie zawsze są zbieżne z moimi, ale każde szanuję. Poza kontaktem z ludźmi, bardzo lubię pracę na świeżym powietrzu, która moim zdaniem jest o wiele fajniejsza niż praca w biurze, czy innym zamkniętym pomieszczeniu.

A czego Pan nie lubi?Najbardziej tego, że niektórzy ludzie postrzegają listonosza jako osobę bez ambicji czy bez wyższych celów. Traktują mnie z góry, dając mi do zrozumienia, że jestem TYLKO listonoszem. Z przykrością muszę stwierdzić, że takie zachowanie jest najczęstsze u studentów. A przecież nie mam na czole napisane "nieuk" czy "głupek". Nie wiedzą jakie mam wykształcenie, jak mi szła nauka, ale zakładają, że nie chciało mi się uczyć więc zostałem listonoszem.
Proszę opowiedzieć jakąś zabawną historię, która przydarzyła się Panu podczas pracy
Gdy zacząłem prace jako listonosz na rejonie, pewnego dnia zostawiłem wózek na dole kamienicy i poszedłem z listem poleconym. Gdy wróciłem, starsza pani zaglądała do wózka z pocztą, a gdy mnie zobaczyła zapytała czy nie widziałem listonosza. Odpowiedziałem, że to ja, ale w wózku mnie nie znajdzie, bo troszkę za duży jestem.
Innym razem, moja dziewczyna, obecnie żona, przyniosła mi na rejon dwie drożdżówki, które schowałem do wózka. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka kamienic dalej chciałem zjeść jedną z nich, a one po prostu zniknęły. Co ciekawe - z wózka nie zniknęło mi nic innego, tylko one. Cóż mogłem zrobić? W myślach powiedziałem temu komuś "smacznego". Mam nadzieję, że chociaż mu smakowały.

Czy podczas Pana pracy zdarzyła się jakaś niebezpieczna sytuacja?Na moim rejonie jest dużo kamienic z drewnianymi schodami i pewnego dnia dowiedziałem się, jakie są niebezpieczne. To była późna jesień. Dostarczyłem list polecony, odwróciłem się i zamiast zejść, zjechałem z ponad 8 stopni. Usłyszałem tylko głos miłej staruszki: "Żyje pan, panie listonoszu?" Żyłem, ale miałem porządnie poobijane biodro i ręce. Innym razem, bardzo chciałem doręczyć przesyłkę do skrzynki, która na moje nieszczęście zamiast na płocie posesji, była na drzwiach domu, a po ogródku biegał duży pies. Stanąłem więc na dużym kamieniu i przechylając się przez płot, próbowałem dosięgnąć skrzynki. Kamień się poruszył, a ja z całym impetem nadziałem się na dość ostry płot. Listu niestety nie dostarczyłem, ale ślady nadgorliwości miałem jeszcze przez kilka dobrych miesięcy.

Jaka była najdziwniejsza przesyłka, jaką Pan dostarczał?Są różne ciekawe przesyłki, jednak najbardziej utkwiła mi w pamięci przesyłka zwrotna z Chin, którą miał doręczyć mój kolega. Ktoś z Polski, wysłał do Chin kiełbasę w kopercie bąbelkowej. Najwidoczniej Chińczycy nie lubią polskie kiełbasy, gdyż przesyłka wróciła do adresata.

Jak spędza Pan wolny czas po pracy?Zawsze lubiłem czytać książki przygodowe o rycerzach, uprawiać sport, słuchać muzyki, obejrzeć dobry film, czy ugotować obiad dla najbliższych. Obecnie jednak moje zainteresowania i wolny czas są uzależnione i poniekąd podporządkowane pod moją 15-sto miesięczną córeczkę Liliankę. Najczęściej wolny czas spędzam na zabawie i spacerach z nią, moją żoną i naszym psem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki