Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygra derby rugbistów, zagra w finale ligi

Adam Mauks
Na mecze Arki z Lechią zawsze warto przychodzić
Na mecze Arki z Lechią zawsze warto przychodzić Grzegorz Mehring
Na ten mecz kibice rugby w Trójmieście czekali od dawna. W sobotę o godz. 17 na stadionie rugby przy ul. Kazimierza Górskiego w Gdyni dojdzie do kolejnych derbów rugbistów. Tym razem najważniejszych w sezonie, bo Arka zagra z Lechią o finał mistrzostw Polski!

Dzisiejszy mecz będzie swego rodzaju rewanżem za ubiegłoroczny półfinał tych rozgrywek. Rok temu Lechia pokonała w Gdańsku Arkę 18:12 i awansowała do finału. Wtedy obie drużyny bardzo chciały wygrać, to oczywiste, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Co ciekawe, rok temu nieco więcej szans dawano rugbistom Arki, którzy dziesięć dni wcześniej rozegrali znakomite spotkanie przeciwko Lechii. Potem pojechali do Grudziądza na zgrupowanie i... czar prysł. Na boisku w Gdańsku drużyna nie była już sobą. Lechia to wykorzystała. Biało-zieloni byli zresztą bardzo zmotywowani i to było widać w ich poczynaniach. Mimo pierwszego przyłożenia, które dla Arki zdobył przy Traugutta Gruzin Beka Tsiklauri, to Lechia była od tego momentu stroną przeważającą. Gdańszczanom pomagało wtedy dwóch rugbistów z francuskiego klubu CA Brive - tego samego, w barwach którego trener Lechii Grzegorz Kacała zdobył 1997 roku Puchar Heinekena. W Lechii grali wtedy Antony Cross i Antony Coletta. Młyn wspomagali Rafał Sajur, który na to spotkanie przyjechał z Irlandii, oraz Michał Krużycki z Francji. Te posiłki okazały się bardzo pożyteczne. Lechia wygrała zasłużenie, a trenerzy Lechii na znak prestiżowego zwycięstwa mogli zgodnie... odpalić cygara.

Lechia w dramatycznych okolicznościach przegrała potem finał w Łodzi. Arka musiała zadowolić się brązowym medalem. Jak będzie w tym roku? Na pewno ciekawie, bo derby Trójmiasta, w których grają dwie najlepsze nasze piętnastki, od lat dostarczają wielu emocji, zawodnicy wzbijają się na wyżyny swoich umiejętności. Nie bez znaczenia jest też fakt, że te mecze cieszą się znacznie większą popularnością wśród kibiców i na trybunach jest dużo większa frekwencja. Tak powinno też być w sobotę na gdyńskim stadionie, na którym z pewnością nie zabraknie kibiców Arki i Lechii.

- Bardzo chcemy wygrać ten mecz - mówi "Dziennikowi" prezes RC Lechia Gdańsk Bogdan Jancen. Ostatnio w Gdyni nam nie szło, ale czas na przełamanie - dodaje szef klubu.

Lechia na to spotkanie zakontraktowała francuskiego obrońcę i kopacza z Bayonne Davida Chartiera, który gra w... reprezentacji Polski. Arka odpowiedziała na to ściągnięciem jego rodaka i kolegi z polskiej reprezentacji Donalda Gargassona z klubu La Seyne-sur-Mer, który zagra w ataku Buldogów.

- Cieszę się, że Donald do nas dojechał, wierzę, że z nim uda nam się pokonać Lechię - mówi Jerzy Zając, prezes RC Arka Gdynia.

Żółto-niebieskim to zwycięstwo jest bardzo potrzebne, choćby dlatego, że nie popisali się piłkarze Arki, którzy zostali niedawno zdegradowani do I ligi. Gdynia uchodzi za miasto, które doskonale zdaje sobie sprawę z wagi promocji poprzez sport. Ponieważ w Gdańsku daje się zauważyć podobne tendencje, zwycięstwo obu drużynom jest bardzo potrzebne...

Rugbiści obu piętnastek znają się bardzo dobrze, wiedzą o swoich dobrych i słabszych stronach. W przekonaniu obu stron o zwycięstwie zdecyduje większa determinacja, dokładność, mniejsza liczba błędów i jak zawsze szczęście.

- Każdy musi tak się przygotować psychicznie, aby wygrać w sobotę jak w każdym meczu w lidze, ale żeby się nie spalić myśleniem o finale - mówi rugbista Arki Siergiej Garkawyj.

Trener Lechii Grzegorz Kacała, nie chce składać deklaracji. - Walczymy o finał i trzeba zrobić wszystko, żeby tam się dostać. Arka zrobi to samo, dlatego czeka nas świetny mecz rugby - mówi Kacała.

Sędziami tego pojedynku będą Tomasz Jarowicz, Marcin Zeszutek i Hubert Bedyński.

Przed meczem rugbistów miał się odbyć w Gdyni pokazowy mecz Fight Football League, ale z przyczyn organizacyjnych nie odbędzie się.

Rugby to jednak nie tylko Arka Gdynia i Lechia Gdańsk. Trzecia nasza drużyna - Ogniwo Sopot musi walczyć w Krakowie o pozostanie w ekstralidze. Rywalem sopockich rugbistów będzie siódma po sezonie zasadniczym Juvenia. Tu sprawa też jest prosta - zwycięzca zostaje w elicie polskiego rugby, przegrany spada do I ligi. Dla Ogniwa spadek na pewno byłby przykrym elementem bogatej historii, ale rok temu sopocianie też nie byli faworytem meczu z AZS Warszawa, a jednak potrafili wygrać i utrzymali się w ekstralidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki