Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto winien bójki w Tczewie. Antyfaszyści: „To była napaść za przyzwoleniem władz”

Przemysław Zieliński
Przemysław Zieliński
Nie milkną echa niedzielnej bijatyki między uczestnikami pikiety antydyskryminacyjnej a demonstracją środowisk narodowych w Tczewie.

Do starcia z udziałem kilkunastu osób z obu stron doszło przed dworcem kolejowym. Poszkodowana została co najmniej jedna osoba. Oba zgromadzenia zostały zarejestrowane w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku, ale wciąż trwa wyjaśnianie, dlaczego pikietujących z wrogich obozów dzieliło kilka metrów.

Czytaj więcej na ten temat: Pikieta przeciwko dyskryminacji i faszyzmowi w Tczewie zakończyła się bójką [ZDJĘCIA, WIDEO]

Prawo o zgromadzeniach wyraźnie określa minimalną odległość między zgromadzeniami na 100 metrów oraz zakazuje przeprowadzania konkurencyjnych manifestacji w tym samym miejscu.

Policja interweniowała po bójce, gdy większość jej uczestników zdążyła już się rozbiec.

- Wyjaśnimy wszelkie okoliczności zajścia - zapewniał nas jeszcze w niedzielę asp. sztab. Dawid Krajewski, rzecznik komendy w Tczewie. - Nie mieliśmy informacji o tym, że może dojść do konfrontacji. Dyżurny skierował siły, którymi w danym momencie dysponował.

Pikieta antydyskryminacyjna została zgłoszona na placu pomiędzy dworcem PKP a Galerią Kociewską. Z kolei jako miejsce demonstracji środowisk narodowych podano chodnik od ul. Dworcowej 68 do Pomorskiej 18, obejmujący... plac przed dworcem.

- Dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego często na podstawie zgłoszenia nie może ocenić, czy jego uczestnicy mogą być do siebie wrogo nastawieni - informuje Małgorzata Sworobowicz, rzecznik wojewody pomorskiego. - Jeszcze w piątek dyżurny telefonicznie zwrócił uwagę dyżurnemu komendy w Tczewie, że w tym samym czasie i prawdopodobnie miejscu mają się odbyć dwa zgromadzenia, jednakże funkcjonariusz poinformował naszego dyżurnego, że zgromadzenia nie będą się odbywały w tym samym miejscu, tylko niedaleko siebie, i zapewnił, że policja zabezpieczy oba.

Rzecznik wojewody: Funkcjonariusz poinformował naszego dyżurnego, że zgromadzenia nie będą się odbywały w tym samym miejscu, tylko niedaleko siebie, i zapewnił, że policja zabezpieczy oba.

Do bójki jednak doszło. Zdaniem antyfaszystów, popełnione przez urzędników i policję błędy utworzyły grunt pod konfrontację.

- To zbyt duży zbieg okoliczności, by zarówno Urząd Wojewódzki, jak i policja zawiedli - czytamy w oświadczeniu koalicji „Tczew bez nienawiści”, organizatora pikiety. - Być może za pozwoleniem na agresję ze strony narodowców stoją decyzje podejmowane wyżej, poprzez władze polityczne, które mają wpływ zarówno na urzędników, jak i policję. Będziemy dążyć na drodze prawnej i poprzez pokojowy aktywizm do tego, aby osoby odpowiedzialne za to zdarzenie poniosły konsekwencje. Doszło do zaplanowanej napaści grupy faszystów na pokojową manifestację. Napaści za przyzwoleniem władz - czytamy.

Organizator pikiety antydyskryminacyjnej: Być może za pozwoleniem na agresję ze strony narodowców stoją decyzje podejmowane wyżej, poprzez władze polityczne, które mają wpływ zarówno na urzędników, jak i policję.

Mundurowi prowadzą czynności w sprawie popełnienia wykroczenia dotyczącego zakłócenia porządku publicznego oraz przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia. Na razie postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś.

- Na razie żaden z uczestników zajścia nie zgłosił pobicia - dodaje rzecznik tczewskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki