Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto powinien przyjść, a kto odejść z Arki Gdynia? Potencjalne ruchy kadrowe w szeregach żółto-niebieskich

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przemysław Świderski
Wraz z odejściem Juliusza Letniowskiego i Macieja Rosołka, którzy po wypożyczeniach wracają odpowiednio do Lecha Poznań i Legii Warszawa, na dobre już rozpoczęły się ruchy kadrowe w Arce Gdynia.

Którzy jeszcze piłkarze mogą opuścić żółto-niebieskich i zwolnić miejsce na liście płac dla nowych graczy? Kto ewentualnie przyjdzie do klubu, aby pomóc w przyszłym sezonie w walce o awans do PKO BP Ekstraklasy?

Naturalnymi kandydatami do odejścia wydają się piłkarze, którym wraz z końcem czerwca wygasają kontrakty z klubem. Z tych, którzy w zakończonym sezonie pojawiali się na boisku w żółto-niebieskich barwach, wymienić należy przede wszystkim Marcusa da Silvę, Harisa Memica i Łukasza Wolsztyńskiego. Marcus mimo 37 lat na karku nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Ma ochotę zostać w Arce Gdynia. Autor siedmiu bramek w minionym sezonie w lidze i Pucharze Polski, najskuteczniejszy strzelec żółto-niebieskich w historii, nadal prezentuje na tyle wysoką dyspozycję, że jeszcze może przydać się w drużynie.

- Będę rozmawiał z właścicielem Arki Gdynia na temat przedłużenia kontraktu - usłyszeliśmy od Brazylijczyka. - Sądzę, że się dogadamy.

W przypadku Harisa Memica rozsądnym ruchem byłoby przedłużenie kontraktu także z tym zawodnikiem. 26-letni obrońca, ściągnięty w przerwie zimowej z Bytovii, grał dużo, często w podstawowym składzie i nierzadko prezentował się na boisku co najmniej przyzwoicie. Na koncie ma siedemnaście występów w rozgrywkach ligowych i Pucharze Polski. Ponadto, pomijając niedoświadczonego, 19-letniego Kacpra Tomczaka, któremu nota bene także wygasa kontrakt z klubem, Haris Memić jest obok Luisa Valcarce jedynym obecnie lewonożnym defensorem w kadrze Arki Gdynia. Nie wdając się szczegółowo w zawiłości taktyczne, jest to zapewne dla Dariusza Marca dość istotne.

Wątpliwości można mieć natomiast odnośnie dalszego pozostania w Arce Łukasza Wolsztyńskiego, który w Gdyni pojawił się już w trakcie trwania rundy wiosennej. Zaliczył on piętnaście meczów, większość z ławki rezerwowych. Na koncie nie ma ani jednego gola i tylko jedną asystę. Trzeba jednak pamiętać, że ten nominalny napastnik często ustawiany był przez trenera Dariusza Marca w środkowej strefie boiska. Nie zmienia to oczywiście zbytnio faktu, że jego bilans jest rozczarowujący. Kibice najbardziej zapamiętali 26-letniego zawodnika z faktu zmarnowania rzutu karnego, co zaważyło na wyjazdowej porażce z GKS-em Tychy.

Należy jednak wziąć pod uwagę, że w obliczu odejścia Macieja Rosołka trener Dariusz Marzec może nie być chętny, aby pozbywać się kolejnych zawodników z przeszłością w ekstraklasie, którzy mogą występować „na szpicy”. Ponadto Łukasz Wolsztyński mimo fatalnych statystyk miewał przebłyski niezłej gry. Gdyby tego zawodnika podczas treningów na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim, które rozpocząć ma się 9 lipca, udało się doprowadzić do dyspozycji z najlepszych lat w Górniku Zabrze, ciągle może on pomóc drużynie.

Jeżeli Dariusz Marzec uzna, że Haris Memić i Łukasz Wolsztyński mogą mu się przydać w walce o ekstraklasę, nie powinno być większych problemów z przedłużeniem z nimi kontraktów. Obaj reprezentowani są przez Jarosława Kołakowskiego, czyli ojca Michała, właściciela Arki Gdynia.

Z żółto-niebieskimi barwami pożegnać powinien się natomiast Jan Hosek. 32-letni, doświadczony obrońca z Czech, pojawił się w Gdyni już w trakcie rundy wiosennej jako opcja ratunkowa, kiedy trener Dariusz Marzec borykał się z plagą urazów w formacji defensywnej i absencjami za kartki. Na boisku w I lidze wystąpił tylko raz, zastępując Harisa Memica w 55 minucie spotkania ze Stomilem Olsztyn. Więcej pograł w czwartoligowych rezerwach. Kontrakt podpisany miał tylko do końca sezonu. Trudno jest uwierzyć, aby działacze Arki Gdynia mieli ochotę przedłużyć umowę z Janem Hoskiem.

Z zawodników, którzy byli w kadrze pierwszoligowego zespołu i pojawiali się na boisku, pod znakiem zapytania powinna znajdować się także dalsza przydatność dla drużyny w nadchodzącym sezonie m.in. Kamila Mazka i Artura Siemaszki. Pierwszy z nich, choć z graczem tym wiązano w Gdyni spore nadzieje, często przesiadywał na ławce rezerwowych, lub nawet na trybunach. Na koncie ma dziewiętnaście występów w lidze i Pucharze Polski. Strzelił w nich dwie bramki i zaliczył tyle samo asyst. Kibice mają mu za złe błąd w doliczonym czasie gry w spotkaniu u siebie z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, który umożliwił rywalom zdobycie wyrównującej bramki i w konsekwencji doprowadził do utraty dwóch punktów.

Trwa głosowanie...

Który zawodnik powinien w pierwszej kolejności odejść z Arki Gdynia?

W przypadku Artura Siemaszki bilans jego występów jest wręcz fatalny. W 24 meczach w tym sezonie nie ma on na koncie ani jednej bramki i asysty. Co prawda miał nieco pecha, bo dla przykładu w przegranym spotkaniu z Radomiakiem piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku, a jego podanie zmarnował Łukasz Wolsztyński, stojący niepilnowany zaledwie kilka metrów przed bramkarzem. Ale nie zmienia to faktu, że zawodnik ten nie udowodnił na boisku swojej przydatności do zespołu w kontekście poważnej walki o awans do ekstraklasy.

Należy jednak pamiętać, że zarówno Kamil Mazek, jak i Artur Siemaszko mają ważne kontrakty z klubem, odpowiednio do końca czerwca 2022 i 2023 roku. Odejść z Arki Gdynia mogliby zatem tylko na zasadzie porozumienia stron. Drugi z nich jest dodatkowo reprezentowany przez Jarosława Kołakowskiego. Może to utrudnić trenerowi Dariuszowi Marcowi podjęcie decyzji o rozstaniu się z tym zawodnikiem.

Natomiast Arce Gdynia niewątpliwie potrzebne są nie tylko odejścia piłkarzy zawodzących w minionym sezonie, ale także wzmocnienia. Po tym, jak miejsce na liście płac zwolnili wspomniani już wcześniej Maciej Rosołek i Juliusz Letniowski, a ponadto także Mateusz Młyński i Jakub Wawszczyk, którzy wraz z zakończeniem rundy wiosennej przenieśli się odpowiednio do Wisły Kraków i Sandecji Nowy Sącz, w budżecie żółto-niebieskich powinny znaleźć się środki na nowych zawodników. Wiadomo już, że pierwszym z nich będzie Hubert Adamczyk z Wisły Płock. 23-letni pomocnik podpisał kontrakt jeszcze w trakcie trwania rundy wiosennej. To zawodnik reprezentowany przez Jarosława Kołakowskiego.

Jeśli dalsze wzmocnienia miałyby odbywać się według dobrze już znanego w Gdyni klucza, czyli do Arki będą przychodzić przede wszystkim gracze ze „stajni” menedżerskiej ojca właściciela żółto-niebieskich, to istnieje w takim wariancie kilka całkiem ciekawych opcji. Niektóre portale, specjalizujące się w tematyce transferów, sugerowały prawdopodobne przenosiny z Górnego Śląska nad morze Piotra Malarczyka. Doświadczony, 29-letni obrońca, dawniej w barwach Korony Kielce należał do czołowych stoperów ekstraklasy. Swoją postawą na boisku zapracował sobie nawet na transfer za granicę, do Ipswich Town, występującego wówczas w Championship. Nie poradził sobie jednak na zapleczu angielskiej ekstraklasy. Ale poziomu tych rozgrywek nie ma sensu porównywać do Fortuna 1. Ligi.

Po powrocie do Polski Piotr Malarczyk reprezentował ostatnio barwy Piasta Gliwice. Nie należał jednak, delikatnie to ujmując, do faworytów trenującego ten klub, byłego selekcjonera reprezentacji Polski Waldemara Fornalika. Kontrakt z Malarczykiem w Piaście, wygasający wraz z końcem czerwca, nie zostanie zatem przedłużony. W preferowanym przez Dariusza Marca ustawieniu z trójką środkowych obrońców ten prawonożny zawodnik mógłby stanowić alternatywę dla Adama Dancha na prawej stronie bloku defensywnego w centralnej części boiska. To o tyle istotne, że popularny „Densiu” wystawiany był także w minionym sezonie jako defensywny pomocnik. Na jego pozycję w środku formacji obronnej przesuwany bywał wówczas z prawego wahadła Arkadiusz Kasperkiewicz.

Jednak w przypadku ewentualnych przenosin Piotra Malarczyka do Gdyni nasuwa się pytanie, czy Arka byłaby w stanie spełnić żądania płacowe tego gracza.

Kolejnym, potencjalnym i sensownym wzmocnieniem z agencji KFM na prawą stronę obrony żółto-niebieskich jest Przemysław Stolc. Kontrakt 26-letniego defensora z Chrobrym Głogów, w którym regularnie występował w minionym sezonie, wygasa wraz z końcem czerwca. Z wychowankiem żółto-niebieskich, doskonale znanym na ul. Olimpijskiej 5, rozmowy na temat powrotu do Gdyni prowadzone były już przed rozpoczęciem minionego sezonu. Nie udało się jednak wówczas dojść z Przemysławem Stolcem do porozumienia.

W przypadku ewentualnych wzmocnień w środku pola, z zawodników ze „stajni” Jarosława Kołakowskiego, którym wygasają właśnie kontrakty w innych klubach, wymienić należy przede wszystkim Marka Mroza i Michała Rzuchowskiego. Pierwszy z nich zagrał w minionym sezonie 33 mecze w GKS-ie 1962 Jastrzębie na zapleczu ekstraklasy. W drużynie z dolnych rejonów tabeli, która nie grzeszyła skutecznością, strzelił trzy bramki i zaliczył dwie asysty. Ten 22-letni pomocnik ma potencjał, aby ciągle podnosić swoje umiejętności.

Trwa głosowanie...

Który zawodnik, reprezentowany przez Jarosława Kołakowskiego, byłby największym wzmocnieniem dla Arki Gdynia?

Z kolei Michałowi Rzuchowskiemu wygasa kontrakt z Podbeskidziem Bielsko-Biała, z którym spadł z PKO BP Ekstraklasy. W barwach „Górali” zagrał w minionym sezonie 28 meczów w lidze i Pucharze Polski, notując jedną bramkę i tyle samo asyst. Nie jest to wynik zachwycający. Należy jednak pamiętać, że ten 27-letni zawodnik występował już w barwach Arki w pierwszej lidze i jest w Gdyni dość dobrze wspominany.

Być może całkiem sensownym ruchem byłoby także sprowadzenie do środka pola żółto-niebieskich 20-letniego Jakuba Letniowskiego. Młodszy brat Juliusza, reprezentowany przez Jarosława Kołakowskiego, w minionym sezonie należał do liderów III-ligowej Raduni Stężyca. W 32 meczach strzelił dwanaście bramek, do których dołożył trzynaście asyst. Tym samym mocno przyczynił się do historycznego dla Raduni awansu do drugiej ligi. Jakub Letniowski nie miałby zapewne nic przeciwko, aby spróbować swoich sił poziom rozgrywkowy wyżej, w Arce Gdynia. Dodatkowo zawodnik ten wzmocniłby rywalizację wśród młodzieżowców, co w kontekście odejścia Macieja Rosołka wydaje się dość istotne.

Nie ma natomiast w „stajni” Jarosława Kołakowskiego żadnej, w miarę logicznej opcji, aby zastąpić „na szpicy” wspomnianego wyżej, 19-letniego wychowanka Legii Warszawa. Ojciec właściciela Arki Gdynia ma jednak odpowiednie kontakty na rynku transferowym, aby szukać wzmocnień w ataku także wśród graczy reprezentowanych przez innych menedżerów i zapewne już się to odbywa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki