Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto nielegalnie powiększał plażę? Sprawdza to prokuratura

Łukasz Kłos
Piotr Niemkiewicz
Kto okrada nas z morza? Pytanie bynajmniej nie jest żartem, a odpowiedzi od kilku miesięcy poszukuje... gdańska Prokuratura Okręgowa. Chodzi o pas Mierzei Helskiej, ciągnący się od Władysławowa do Jastarni. Na tym odcinku - od strony Zatoki Puckiej - nawieziono potężne ilości ziemi. Zasypany został naturalny brzeg morski, zniszczeniu uległa też część trzcinowisk.

- To może być nawet kilkanaście hektarów sztucznie usypanego brzegu! - alarmuje jeden z naszych rozmówców.
Nielegalna plaża miała powstawać stopniowo. Niewykluczone, że nawet przez 4,5 roku. Kto stoi za nielegalnym powiększeniem lądu? - Śledztwo na razie prowadzone jest "w sprawie". Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów - informuje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy gdańskiej Prokuratury Okręgowej, potwierdzając jednocześnie zainteresowanie organów ścigania losami nadbałtyckiej plaży.

Wiadomo jednak, że ziemia nanoszona była na obszarze przylegającym do siedmiu ośrodków kempingowych, działających na terenie od Władysławowa, przez Chałupy, do Jastarni. Teren ten włączony został w obszar Natura 2000, stanowi też część Nadmorskiego Parku Krajobrazowego.

- Ostateczne ustalenie tego, jaki obszar ucierpiał wskutek nielegalnego procederu, będzie możliwe dopiero po uzyskaniu opinii zespołów biegłych - zaznacza prok. Wawryniuk.

Wśród przesłuchanych znaleźli się już urzędnicy odpowiedzialni za linię brzegową Bałtyku oraz za wydawanie stosownych pozwoleń i uzgodnień, na czele z inspektorami z Urzędu Morskiego w Gdyni. Przesłuchani zostali też przedstawiciele władz Władysławowa. Większość terenu sąsiadującego z dziką plażą należy bowiem do gminy. Ośrodki kempingowe korzystają z niego na zasadach dzierżawy.

Tymczasem prokuratorskim śledztwem nie jest zaskoczony prof. Krzysztof Skóra: - Jak daleko, poza wcześniejsze granice, wykraczają kempingi, widać nawet na zdjęciach satelitarnych dostępnych w internecie - podkreśla kierownik Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. - Czemu nie wychwyciły tego problemu samorządowy system nadzoru oraz służby państwowe?

Przez kilka miesięcy szczegóły śledztwa prowadzonego przez gdańską prokuraturę objęte były tajemnicą. Nam udało się dotrzeć do pierwszych szczegółów.

- Postępowanie w istocie prowadzone jest od sierpnia ubiegłego roku. Wszcząć śledztwo pozwoliły materiały zgromadzone przez Komendę Wojewódzką Policji, a konkretnie przez Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą - przyznaje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Postępowanie dowodowe zostało już zakończone, a część materiału przekazano pod ocenę biegłym.

Oznacza to, że prokuratura przeprowadziła wszystkie zaplanowane przesłuchania oraz zabezpieczyła odpowiednią dokumentację.

To, komu zostaną postawione zarzuty, zależeć będzie teraz w dużej mierze od ostatecznej opinii biegłych - specjalistów od geodezji, geologii oraz przez rzeczoznawców, liczących szkody w środowisku naturalnym.

Zniknęła wyspa przy ujściu Wisły

- Przede wszystkim należy obliczyć, jaki teren został zdewastowany. Zadaniem biegłego geodety będzie porównanie faktycznej linii brzegowej z tą udokumentowaną - tłumaczy prok. Wawryniuk. - Zespół biegłych geologów oceni natomiast skład naniesionej ziemi.

Nieprzeciętne zadanie mają do wykonania rzeczoznawcy środowiskowi. - Wszystkie szkody w przyrodzie można przeliczyć na pieniądze. To jest główne zadanie, jakie zostało powierzone temu zespołowi rzeczoznawców - podkreśla rozmówca z kręgu zbliżonego do śledztwa. - W jego skład wejdzie absolutna czołówka polskich ekspertów. Można powiedzieć, że część z nich należy do pierwszej dziesiątki.

Jakiego rzędu będą to straty?

- Niestety, należy się spodziewać kwot idących w miliony złotych - dodaje nasz rozmówca.

Faktem jest, że zniszczono obszary szczególne - z jednej strony to część Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Z drugiej większość ze sztucznych plaży należy do obszaru Natura 2000. Ten europejski program ochrony przyrody ma za zadanie ocalić naturalne siedliska.

Na sporządzenie opinii biegli mają czas do grudnia bieżącego roku.

Prokuratorskie śledztwo objęło dwa kierunki - pierwszy to udowodnienie dewastacji środowiska naturalnego na szeroką skalę. Za to grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Drugi kierunek to wykazanie samowoli budowlanej, gdyż naniesienie tak ogromnych ilości ziemi wymagałoby - poza spełnieniem innych wymogów - także uzyskania specjalnego pozwolenia. Za samowolę grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki