Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgowa z Ukrainy szuka pracy, może być sprzątanie

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
123rf
Uchodźcy z Ukrainy, a są to głównie kobiety, szukają zatrudnienia w Polsce. Większość z nich nie zna języka polskiego i będzie pracować poniżej kwalifikacji. Sieci handlowe już zapowiedziały, że przyjmą je z otwartymi ramionami. Solidarność apeluje: ważne, żeby były zatrudniane na uczciwych zasadach

W Charkowie Irina była księgową. Wraz z koleżanką po fachu prowadziła małe biuro, które obsługiwało kilka firm. Wynajmowały lokal w pasażu handlowym. Teraz, jak twierdzi, jej miejsce pracy już nie istnieje. Blok, w którym mieszkała z rodziną, jeszcze stoi, ale z powodu rosyjskich ostrzałów zawaliła się cała południowa ściana budynku. Mąż został w Charkowie, a ona uciekła z dwiema nastoletnimi córkami do Polski. Zatrzymały się w Tczewie, u 25-letniej siostrzenicy i jej chłopaka, którzy już od kilku lat przebywają w Polsce. Właściciel mieszkania, chcąc pomóc uchodźcom, nie pobiera od lokatorów czynszu. Ten stan nie będzie trwał wiecznie. Irina doskonale o tym wie i chce jak najszybciej iść do pracy.

Siostrzenica i właściciel mieszkania pomogli jej napisać anons: „Księgowa z Ukrainy, po studiach ekonomicznych, 25 lat doświadczenia w zawodzie, szuka pracy. Może być sprzątanie, może być cokolwiek ”.

- Ciocia Irina bardzo boi się o męża i niedołężnych rodziców, którzy zostali w Ukrainie, dużo płacze, ale jest twarda. Już zapisała się na kurs polskiego, mogłaby pomagać ukraińskim firmom, które przeniosły się do Polski. Jest jej trudno, bo w Polsce zna tylko mnie. Ja przed wyjazdem przez rok uczyłam się polskiego, wyjeżdżałam z planem, miałam zaklepaną pracę w salonie urody. A ona uciekła z dnia na dzień, bez przygotowania. No i są jeszcze jej córki, one na razie nie wiedzą, czy szukać pracy czy szkoły - mówi nam Ludmiła, siostrzenica Iriny.

W mediach społecznościowych aż roi się od ogłoszeń podobnych do tego Iriny, tłumaczonych przez zaprzyjaźnionych Ukraińców, którzy znają polski. Kobiety nieco ochłonęły, posłały dzieci do szkoły lub oddziału przygotowawczego i teraz szukają pracy. Co oczywiste, najczęściej poniżej kwalifikacji. „Pracowałam w banku przez 21 lat. Wcześniej przez 3 lata byłam urzędnikiem państwowym. Bardzo chcę się uczyć polskiego. Muszę znaleźć nauczyciela lub korepetytora. Rozważę każdą pracę” - to jedno z ogłoszeń. A to inne: „Byłam wykładowcą literatury pięknej na uniwersytecie, wojna zabrała mi dom, pracę i męża. Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym, muszę iść do pracy. Mogę robić wszystko, przyjmę pracę w magazynie, jako woźna, stróż, opiekunka(...)”; „Matematyczka, która pracowała na Ukrainie w firmie badawczej, szuka pracy, słaby angielski i polski, ale szybko się uczy, mogłaby pracować w sklepie ...”. Ukrainki mogą u nas liczyć na 500 plus na dzieci i jednorazowe 300 zł. Ta pomoc jest bezcenna, ale co tu kryć, trudno będzie z niej wyżyć na dłuższą metę.

- Te osoby muszą iść do pracy. Niektóre mają oszczędności, ale pamiętajmy, że u nas życie jest droższe niż na Ukrainie, zasoby finansowe szybko stopnieją. Osoby po nostryfikacji dyplomów i nauczeniu się języka pewnie będą mogły liczyć na zatrudnienie w wyuczonym zawodzie, ale nie wszystkie. Kasjerki z wyższym wykształceniem lub doktoratem to nie będzie rzadkość - twierdzi Tomasz Woliński, ekspert ds. rynku pracy BCC.

To, że Ukrainki masowo szukają pracy, widać nie tylko w internecie. Przedstawiciele agencji zatrudnienia Gremi Personal odbierają po kilkaset telefonów dziennie od potencjalnych kandydatek do pracy. Agencja od lat pośredniczy w zatrudnieniu m.in. Ukrainek. Przed wojną ponad 80 proc. z nich pracowało u nas poniżej kwalifikacji.

Teoretycznie ze znalezieniem zatrudnienia nie powinno być problemu, bo niemal w każdej branży potrzeba rąk do pracy. Problemem może być jednak to, że wolne miejsca pracy dedykowane są głównie dla mężczyzn.

- Około 70 procent ofert pracy dla obcokrajowców na polskim rynku pracy wciąż jest przeznaczona dla mężczyzn. Przeanalizujmy wspólnie możliwości zwiększenia zatrudnienia kobiet z Ukrainy w poszczególnych branżach i wypracujmy odpowiednie rozwiązania. My mamy doświadczenie zatrudnienia kobiet na typowo „męskie” stanowiska, i jest to doświadczenie bardzo pozytywne - twierdzi Vitaliya Korshun, kierownik ds. klientów kluczowych w Gremi Personal.

Ukrainki szukające zatrudnienia, ale też pracodawcy korzystający z pośrednictwa, powinni jednak uważać. Nieuczciwe firmy mogą wykorzystać obecną sytuację. W ostatnim czasie wystąpił prawdziwy wysyp reklam „tymczasowych agencji pracy”.

- Proszę nie mylić ich z agencjami pracy tymczasowej. Te reklamujące się „tymczasowe agencje” jeszcze kilka tygodni temu nie istniały. Powstały nagle, po wybuchu wojny. Ich intencje oraz rzetelność budzą wątpliwości - ostrzega Karolina Szleszyńska, wiceprezes Gremi Personal.

Pewne jest jedno, na Ukrainki z otwartymi ramionami czekają sieci handlowe, które już wcześniej zatrudniały pracowników zza wschodniej granicy. Ocenia się, że tylko w branży handlowej brakuje 200 tys. pracowników. Niektóre firmy z myślą o uchodźcach publikują oferty pracy w języku ukraińskim i podkreślają, że kandydaci do pracy mogą znać język polski jedynie w stopniu podstawowym. Tak robi choćby Żabka, która szuka osób m.in. do wykładania towaru na półki i przyjmowania dostaw na zapleczu. Sieć wskazuje w ogłoszeniach, że do aplikowania zaprasza „każdą osobę niezależnie od wieku, płci, sytuacji rodzinnej, religii, orientacji seksualnej czy narodowości”. Z kolei Lidl na swojej stronie wyróżnił na żółto oferty pracy, które mogłyby zainteresować Ukraińców, zostały one przetłumaczone na ukraiński. Spółka szuka m.in. pracowników, którzy zadbają o ekspozycję towarów i będą obsługiwać kasy. Oferty w języku ukraińskim na swoich stronach publikuje również Biedronka. Sieć poinformowała, że uprościła procedury zatrudniania Ukraińców, a w marcu uruchomiła specjalnych program zapomóg dla pracowników z Ukrainy.

Przedstawiciele Krajowej Sekcji Handlu NSZZ „Solidarność” nie mają wątpliwości: Ukrainki mogą wspaniale wypełnić lukę kadrową w branży. Ich zatrudnienie to również korzyść dla klientów - bo większa liczba pracowników, to lepsza jakość obsługi.

Organizacja ma jednak obawy. Chce deklaracji ze strony sieci handlowych, że będą one zatrudniać Ukrainki na uczciwych zasadach, czyli w oparciu o umowę o pracę.

„Wśród uchodźców mogą być osoby, które straciły dorobek całego życia. Nie znają polskich realiów, nie mają świadomości praw, które im przysługują. Bardzo prawdopodobne jest, że będą one godzić się na pracę na gorszych warunkach, nie mając świadomości, że są wykorzystywane” - czytamy w piśmie do Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza sieci handlowe.

Handlowa Solidarność dodaje, że w niektórych sieciach nawet ok. 30 proc. pracowników jest zatrudnianych za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. „Osoby te pracują na umowach śmieciowych, otrzymują niższe wynagrodzenia, nie mają prawa do zwolnienia lekarskiego czy urlopu (…). Bardzo ważne jest, aby Ukrainki były zatrudniane w polskich placówkach handlowych i magazynowych na sprawiedliwych zasadach” - piszą związkowcy.

Prezes POHiD Renata Juszkiewicz zapewnia, że o wykorzystywaniu Ukrainek nie może być mowy. - Deklaruję, że uchodźcy będą zatrudniani w sieciach handlowych na takich samych zasadach, jak obywatele RP. Firmy opracowują strategie długofalowego wsparcia uchodźców w naszym kraju, m.in. oferują pomoc w zatrudnieniu, znalezieniu mieszkania, nauce języka polskiego. Natomiast korzystanie z usług agencji pracy tymczasowej służy wzmocnieniu załóg w okresach natężonego ruchu klientów w sklepach, np. przed świętami czy w długi majowy weekend - tłumaczy Renata Juszkiewicz, prezes POHiD.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki