Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgowa z Kościerzyny chce się sama poddać karze

Maciej Wejer
mat.policji
Wkrótce ma być gotowy akt oskarżenia przeciwko Barbarze K., byłej głównej księgowej z kościerskiego magistratu, która miała przywłaszczyć sobie pieniądze z miejskiej kasy w kwocie ponad 14 tys. zł.

Sprawą byłej pracownicy Urzędu Miasta zajmuje się od stycznia tego roku kościerska prokuratura. Przedstawiła ona kobiecie zarzut przywłaszczenia powierzonego jej mienia.

- Na zlecenie miejscowej prokuratury kościerska policja przeprowadziła ostatnie czynności - informuje Mariusz Duszyński, zastępca prokuratora rejonowego w Kościerzynie. - Liczymy, że dzisiaj dokumentacja z policji trafi do nas i będziemy mogli sporządzić akt oskarżenia. Na tym etapie postępowania mogę również powiedzieć, że kobieta złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jeśli chodzi o jego szczegóły, to w tej kwestii nie mogę nic zdradzić. Musimy najpierw zapoznać się z tym wnioskiem, dopiero po jego analizie podejmiemy decyzję, czy go poprzeć, czy też nie.

Sprawa pieniędzy, które zniknęły z kasy miejskiego magistratu ujrzała światło dzienne pod koniec minionego roku. Nieprawidłowości zostały wykryte podczas rutynowej kontroli komisji socjalnej. Okazało się, że w kasie brakuje pieniędzy. W tej sytuacji burmistrz miasta Zdzisław Czucha powołał specjalny zespół kontrolny, który miał zbadać szczegóły sprawy. W wyniku jego pracy wyszło na jaw, że Barbara K. miała przelewać na prywatne konto pieniądze przeznaczone dla pracowników, które mieli otrzymać w ramach Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych oraz środki, które wpływały na miejskie konto w ramach wpłacanych wadiów. Burmistrz miasta podjął decyzję o jej zwolnieniu dyscyplinarnym, a także o powiadomieniu prokuratury. Była główna księgowa zwróciła już część przywłaszczonych pieniędzy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chciała, aby spłata była rozłożona na raty, jednak na to nie wyraził zgody burmistrz. - W przypadku takiej sprawy o rozłożeniu na raty nie ma w ogóle mowy - stwierdza Czucha. - Pieniądze muszą być zwrócone w całości, i to jak najszybciej.

Barbara K. zwróciła nieco ponad 10 tysięcy złotych. Do spłaty pozostało jej jeszcze ponad 8 tys. zł. Wyjaśnijmy, że kwota do spłaty jest większa, ponieważ naliczono jej ustawowe odsetki. Dodajmy również, że za wspomniany czyn grozi jej od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki