Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książki z zakurzonej półki: John Grisham, „Ominąć święta” - recenzja

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
John Grisham, „Ominąć święta”, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2001, str. 143
John Grisham, „Ominąć święta”, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2001, str. 143 fot. archiwum
Książka „Ominąć święta” była trzynastą przetłumaczoną na język polski publikacją Johna Grishama. Wydała ją w roku 2001, specjalizująca się w literaturze popularnej, warszawska oficyna AMBER. Jeśli mielibyśmy czerpać wiedzę na temat autora tej powieści z zajawki umieszczonej na okładce, to musielibyśmy uwierzyć, że Grisham to najbardziej znany pisarz świata, fenomen, supermistrz, przyrównywany do Faulknera, Gogola, Czechowa.

Książki z zakurzonej półki: John Grisham, „Ominąć święta”

Podobnych zajawek widziałem niezliczoną ilość. I każda głosiła to samo - że autor jest największy, pisze najwspanialej i tylko czekać, kiedy zostanie uhonorowany nagrodą Nobla. W przypadku oceny Grishama sprawa jest o tyle trudna, że to autor bardzo nierówny. Obok tak znanych dzieł jak „Firma”, „Raport Pelikana”, „Klient” czy „Apelacja”, zdarza mu się popełnić książki słabsze. Jedną z nich jest, niestety, omawiana dziś „Ominąć święta” - w skali jeden do sześciu zasługuje najwyżej na cztery. Co nie oznacza, że szkoda na nią czasu.

„Ominąć święta” przeczytałem w trzy godziny, czyli dokładnie tyle, ile pociąg Inter-City jedzie z Gdyni Głównej Osobowej do Warszawy Centralnej. Po lekturze odłożyłem ją na półkę i wiem, że trzeci raz do tej książki nie wrócę. Mogę ją co najwyżej ofiarować komuś z przyjaciół na urodziny. Jako prezent całkiem niezły, zapewniający chwile wytchnienia w samotny wieczór. Ale nic więcej.

Porównywanie Johna Grishama do Williama Faulknera jest zwykłym nadużyciem. Faulkner to jeden z największych stylistów wśród prozaików XX wieku. Niewielu jest pisarzy mogących dorównać mu bogactwem języka. Grisham może na swoich książkach zarobić majątek, ale nigdy nie zostanie laureatem nagrody Nobla.

Wielkość w literaturze to przede wszystkim język. Jego bogactwo, jego nowatorstwo. To te elementy decydują o randze powieści. Atrakcyjna fabuła znajduje się dopiero na drugim miejscu. Ideałem byłoby połączenie obu tych cech w jednym dziele. Ale zdarza się to niezwykle rzadko - współcześnie ideał ten osiągnął chyba tylko Umberto Eco w „Imieniu róży”. No i może paru prozaików iberoamerykańskich.

Grisham komponuje interesujące fabuły, ale język jego powieści jest daleki od doskonałości. Zasób słownictwa, jakim się posługuje, nie wykracza poza umiejętności przeciętnego dziennikarza. Jeśli mimo to po jego powieści sięga miliony czytelników na całym świecie, dowodzi to, że autor potrafił znakomicie wstrzelić się w intelektualne potrzeby współczesnych Amerykanów. „Ominąć święta” są tego najlepszym przykładem.

„Ominąć święta” to nietypowa dla autora thrillerów prawniczych powieść. Grisham nakreślił w niej obraz przeciętnych amerykańskich rodzin, gdzieś na prowincji, z dala od wielkich metropolii. Wszyscy się tu znają, wszyscy wiedzą wszystko o sobie i wszyscy podlegają niepisanym prawom, stworzonym przez miejscową społeczność. Wyłamanie się z tych reguł grozi sąsiedzką anatemą.

W tej sytuacji znaleźli się właśnie Luther Krank - długoletni księgowy z poważnej firmy - i jego żona Nora. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i właśnie ich jedyna córka Blair wylatuje na rok do Peru, gdzie jako ochotniczka Korpusu Pokoju ma uczyć „małych dzikusków” czytania i pisania.

Luther wpada wówczas na pomysł, aby zamiast wydać sześć tysięcy dolarów na święta, za połowę tej kwoty odbyć z żoną „rejs życia” luksusowym statkiem na Karaiby. Nora przyklaskuje pomysłowi, Luther kupuje bilety i w tym momencie rozpoczyna się ich gehenna.

W środowisku, w którym żyją, nikt nie może zrozumieć, jak można zrezygnować ze świątecznego obżarstwa, będącego de facto marnowaniem pożywienia zgromadzonego w ilościach niemożliwych do spożycia przez przeciętną rodzinę. Jak można obejść się bez wzajemnych odwiedzin, dekorowania choinki, licytowania się, kto ładniej ozdobi ogród, bez umieszczenia na dachu domu plastikowego bałwana, podświetlonego dwustuwatową żarówką, wreszcie - prezentów czynionych strażakom, policjantom i skautom. Rezygnując z tego wszystkiego, Krankowie narażają się mieszkańcom całej ulicy - sąsiadom, kolegom z pracy, sprzedawcom, policjantom, strażakom etc. Każdy z tych ludzi coś traci, czy to będzie niekupiony kalendarz, czy brak zaproszenia na świąteczną ucztę. Każdy o coś obwinia dotychczasowych przyjaciół, którzy ośmielili się wyłamać z raz na zawsze ustalonego rytuału.

Czytając te rozdziały, ma się wrażenie, że Grisham rzeczywiście idzie śladem swych wielkich poprzedników: Dreisera, Steinbecka, Dos Passosa - tych wszystkich pisarzy amerykańskich, którzy postrzegali USA nie jako raj na ziemi i wzór do naśladowania, lecz kraj nietolerancji, obskurantyzmu, nagminnego łamania praw człowieka. I właśnie w momencie, kiedy oczekujemy finału tej nowoczesnej „tragedii amerykańskiej”, tok powieści zostaje całkowicie przeinaczony. „Ominąć święta” staje się komedią rodem z Gogola, a może z Haška.

Blair, która miała przebywać w Peru cały rok, oznajmia telefonicznie, że wraca i to w dodatku z poznanym przed kilkunastoma dniami narzeczonym. Oboje cieszą się na wspaniałe, jak zawsze rodzinne święta. Rozdziały, w których Krankowie, rezygnując z urlopu, usiłują w ciągu kilku godzin zorganizować Gwiazdkę, są pyszną farsą, której zakończenie jednak zdaje się być łatwe do przewidzenia - sąsiedzi bojkotują zaproszenia dawnych przyjaciół, Blair z Enriquem zmienią zdanie i zamiast do domu pojadą na Florydę. Nora i Luther spędzą święta w domu, przy wypożyczonej choince i stole zastawionym resztkami kupionymi tuż przed zamknięciem sklepów - z wędzonym pstrągiem, krakersami, serem i wyschniętym ciastem.

Takie zakończenie byłoby logicznym finałem dramatu ludzi, którym zabrakło sił, aby oprzeć się naciskowi środowiska i własnej niepoważnej córki. Ale autor „Ominąć święta” nie chce dramatu. Woli trzymać się reguł narzuconych przez fabrykę marzeń - Hollywood. Bo przecież życie jest piękne, Amerykanie to najwspanialszy naród świata, perypetie bohaterów, choćby najbardziej skomplikowane, muszą zakończyć się happy-endem.

Grisham pewnie nigdy nie zostanie nominowany do nagrody Nobla, ale zamiast tego zarabia miliony za książki, które kupią jego fani. Co się bardziej opłaci? Polskie przysłowie mówi, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Autor „Ominąć święta” wybrał wróbla. Jego wola. A mnie trochę szkoda, bo ten Amerykanin to naprawdę utalentowany pisarz…

Tym, którym szkoda czasu na tę powieść, może wystarczy komedia filmowa z 2004 roku. Niestety i ona dziełem nie jest. Mimo niezłej obsady - Tim Allen, Jamie Lee Curtis i Dan Aykroyd - wionie tu wręcz nudą. Na szczęście po tej powieści John Grisham powrócił w dawnym, sensacyjnym stylu. Ale o tym może innym razem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki