To bywało trudne do zniesienia nawet dla jego zagorzałych zwolenników. Odznaczony niezliczonymi orderami przez rząd na uchodźstwie, miał w swych zbiorach także galowy mundur komandora. Pojawiał się w nim czasem, budząc zachwyt części parafian i popłoch wśród goszczących na plebanii opozycjonistów i zagranicznych dziennikarzy. Jednak on się tym nie przejmował. Bo ksiądz Jankowski się kulom, komunistom i nieprzychylnym opiniom nie kłaniał. Z miną pokerzysty robił zawsze to, co sam uważał za stosowne.
Pamiętam charakterystyczne zdarzenie podczas strajków majowych w 1988 roku. Ksiądz najpierw dostał się do Stoczni Gdańskiej przez płot, zadzierając sutannę (kto inny by tak zrobił?), a potem, po udzieleniu posługi wyszedł bramą. Ale jak wyszedł! Po prostu miarowym, zdecydowanym krokiem wszedł w sam środek kordonu ZOMO. A kompletnie zdezorientowani milicjanci rozstąpili się przed nim jak Morze Czerwone, dosłownie o mało się nie przewracając na plecy.
Księdza prałata nie mógł zatrzymać milicjant, ale nie mógł tego zrobić również biskup. Tak było np., gdy w latach 90. ks. Jankowski dekorował Grób Pański w kontrowersyjne, czasem nawet antysemickie hasła. Arcybiskup Gocłowski napominał księdza, ale ten wciąż robił swoje.
Nie słuchał też przyjaciół, którzy radzili mu polityczne uspokojenie. Może nie całkowity rozbrat z polityką - to byłoby niemożliwe - ale większy dystans do spraw bieżących. Jednak niespełniony w ambicjach zostania biskupem polowym ks. Jankowski nie chciał odpuścić. Nękany przez media stopniowo zaczął tracić sympatię dawnych opozycjonistów. Choć wielu z nich do dziś ma kaca, wiedząc, ile mu zawdzięczają.
Ale ks. prałat to nie tylko polityka. To on odbudował kościół św. Brygidy i zrobił to - znów jak to on, odważnie - na modłę rzadko spotykaną: w stylu, który łączy stare mury z nowoczesnym wystrojem wnętrza. Znalazł pieniądze na wspaniałe organy, jedne z największych w Polsce. Rozpoczął tworzenie bursztynowego ołtarza, który, gdyby go dokończyć, mógłby być tak sławny jak Bursztynowa Komnata.
Powiedział kiedyś, że jeździ tak dobrymi samochodami, ponieważ bogaci ludzie chętniej wówczas dają pieniądze, o które prosi. Czy to prawda, nie wiem. Ale jest faktem, że dzięki tym pieniądzom ks. Jankowski pomagał tysiącom ludzi. Więcej niż ktokolwiek inny.
Wspominaliśmy ostatnio z rozrzewnieniem rocznicę powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Pokochaliśmy ponownie Lecha Wałęsę. Przyjdzie czas, że i ks. Henrykowi Jankowskiemu będziemy pamiętali tylko jego wielkie czyny. Oby doczekał tego w dobrym zdrowiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?