Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz biskup Zbigniew Zieliński: Przede wszystkim jestem gdańszczaninem [ROZMOWA]

Monika Jankowska
Ks. prałat  Zbigniew Zieliński 26 września został przez papieża Franciszka nominowany na biskupa pomocniczego archidiecezji gdańskiej. Ur. w 1965 r. w Gdańsku. W 1985 r. rozpoczął naukę w Gdańskim Seminarium Duchownym, święcenia przyjął w 1991 r. W 2004 r. obronił pracę doktorską z socjologii. Od roku akademickiego 2002/2003 wykłada teologię pastoralną. Od 2014 r. był proboszczem w bazylice Mariackiej w Gdańsku.
Ks. prałat Zbigniew Zieliński 26 września został przez papieża Franciszka nominowany na biskupa pomocniczego archidiecezji gdańskiej. Ur. w 1965 r. w Gdańsku. W 1985 r. rozpoczął naukę w Gdańskim Seminarium Duchownym, święcenia przyjął w 1991 r. W 2004 r. obronił pracę doktorską z socjologii. Od roku akademickiego 2002/2003 wykłada teologię pastoralną. Od 2014 r. był proboszczem w bazylice Mariackiej w Gdańsku. Przemysław Świderski
Z jednej strony ta nominacja to radość, z drugiej, niepewność - mówi dotychczasowy proboszcz bazyliki Mariackiej ksiądz prałat Zbigniew Zieliński, nowo mianowany biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.

Kim jest nowy biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej?

To najtrudniejsze pytanie, które pojawia się przy okazji tej nowej sytuacji w moim życiu. Trzeba się zastanawiać nad własnym życiorysem, a dotąd nie byłem do tego przyzwyczajony. Przede wszystkim jestem gdańszczaninem - tutaj się urodziłem, tutaj kończyłem kolejne szkoły i studia filozoficzno-teologiczne w seminarium. Wreszcie tu, w archidiecezji gdańskiej, po święceniach kapłańskich pracowałem. Pierwsza moja parafia była na Dolnym Mieście, potem katedra oliwska, potem był Sopot, znów katedra, bazylika Mariacka, i wszystko wskazuje na to, że powrócę do Oliwy.

A co Ksiądz czuł, kiedy się dowiedział o nominacji? Było zaskoczenie, radość, a może niepewność?

Jest to uczucie, proszę mi wierzyć, dosyć ciekawe i w zasadzie nigdy niczego podobnego nie przeżywałem. Z jednej strony jest to satysfakcja, jest radość, bo przecież to oznacza, że zostałem zauważony, a nie odrzucony, przekreślony. Z drugiej strony jest świadomość , że stoją przede mną zupełnie nowe zadania. Ta świadomość pojawia się wtedy, kiedy ludzie wysyłają mi życzenia związane z jakimiś oczekiwaniami. W tej chwili zmierzam się z tą nominacją i towarzyszy mi wiele różnorakich odczuć: od radości do niepewność.

Jakim biskupem Ksiądz planuje być?

Żeby kimś być, trzeba mieć jakiś cel, trzeba znaleźć jakąś metodę, żeby ten cel osiągnąć. Od czasu nominacji coraz poważniej o tym myślę. Na pewno zdaję sobie sprawę, że najważniejszym celem w przypadku biskupa jest być biskupem. Ksiądz odprawia msze święte, jest posłany do sprawowania tej funkcji w konkretnym środowisku. Podobnie biskup - ma swoje obowiązki wynikające ze święceń. Podejrzewam jednak, że pytanie dotyczy też tego, jaki ten konkretny człowiek chce być teraz, gdy zostaje biskupem. Muszę powiedzieć to, że staję na początku tej drogi ze wszystkim tym, co stanowi mój życiowy dorobek. Czyli to, że kocham Gdańsk, że wychowałem się w rodzinie wierzącej, że sam nauczyłem się wierzyć, że to miasto, to miejsce, ta archidiecezja są bliskie mojemu sercu. Idę do ludzi, do środowiska, które kocham i któremu wiele zawdzięczam. W związku z tym idę też spłacić pewien dług. Mam świadomość, że jestem tylko człowiekiem, a oczekiwania wobec mnie są bardzo duże. Jest jeden taki rys, który jest mi szczególnie bliski, który kieruje mną, gdy myślę o swoim haśle biskupim. Hasło jest jeszcze na etapie formowania. Otóż ja jestem człowiekiem, któremu mimo ograniczeń zawsze bliska była chęć łączenia, budowania, bycia blisko ludzi. To było dla mnie zawsze zupełnie naturalne. Czymś, co wzbudza we mnie gniew, jest fakt, że przywykliśmy do tego, że bardziej zarządzamy konfliktami niż to, że chcemy je likwidować i niwelować. Ja widzę dla siebie taką szczególną działkę i szczególne działanie - żeby właśnie budować jedność. Wiem doskonale, że to, co się udało osiągnąć w różnych parafiach przy okazji różnych zadań, było możliwe dzięki jakiejś jedności, jakiejś współpracy. Dzięki temu, co zabrzmi tak bardzo kościelnie, teologicznie - że była wspólnota.

Z Księdza wypowiedzi wynika, że stara się Ksiądz być zawsze blisko ludzi. Czy teraz, jako biskup, też będzie Ksiądz do tego dążył?

Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Jeżeli zostaje się biskupem, to nie po to żeby się spakować i gdzieś wyjechać, schować za jakimś wysokim płotem, tylko po to żeby jeszcze częściej niż dotąd do ludzi wychodzić. Co prawda w trochę innych sytuacjach. W przypadku parafii to jest codzienne życie, udzielanie sakramentów i przygotowywanie do nich, to robi każdy ksiądz. Są oczywiście i dodatkowe zadania, na przykład duszpasterstwo więźniów, duszpasterstwo chorych. Są też inne duszpasterstwa, które wymagają duchowej opieki. Ja przez jakiś czas posługiwałem w środowisku leśników gdańskich. Niesamowici ludzie, zorientowani na przyrodę, bardzo wrażliwi. Trochę inaczej te zadania przychodzi spełniać biskupowi. Nie wiem tego jeszcze z własnego doświadczenia, wiem to natomiast z obserwacji. Każdy, kto jest wierzący, kto funkcjonuje w Kościele, wie, o czym mowa.

Chciałam jeszcze zapytać o początki Księdza duszpasterskiej drogi. Jak Ksiądz wspomina swój pobyt w seminarium?

Dla mnie pójście do seminarium było naturalną konsekwencją tego, co gdzieś tam wcześniej się zadziało. Kończyłem Conradinum - świetne Technikum Budowy Okrętów, co było zresztą rodzinną tradycją. Jednak w pewnym momencie, kiedy droga do kapłaństwa zaczęła mi się ukazywać coraz wyraźniej, seminarium było następnym naturalnym krokiem. Świetnie się w seminarium czułem. Wszystko mi się tam podobało, począwszy od stylu życia. Ważna była tam kwestia posłuszeństwa, coś, co dzisiaj dla wielu młodych ludzi jest najtrudniejsze. Tam poddanym jest się pewnemu regulaminowi i w dużym stopniu także decyzjom przełożonych. Bardzo mi to odpowiadało, bo widziałem, że to służy jakiemuś celowi. Z roku na rok żyło się coraz większym pragnieniem, żeby już pójść i pracować wśród ludzi. Kiedy poszedłem do mojej pierwszej parafii i podjąłem zadania duszpasterskie i katechetyczne, przekonałem się, że dobrze wybrałem, że to jest właśnie to.

Mówi Ksiądz o tym, że myśl o wybraniu takiej, a nie innej drogi życiowej pojawiała się stopniowo. Ale chyba musiał być jakiś pierwszy moment, w którym poczuł Ksiądz, że chce się poświęcić kapłaństwu?

No nie spadłem jak Szaweł z konia pod Damaszkiem. (śmiech) Natomiast gdzieś tam około trzeciej klasy szkoły średniej z potrzeby serca zacząłem uczęszczać na codzienne msze święte. Zawsze przed szkołą, do sanktuarium księży zmartwychwstańców - mieszkałem wtedy we Wrzeszczu. Codzienna modlitwa, msza święta były dla mnie naturalną potrzebą. Po jakimś czasie odczytałem swoje powołanie i nie miałem co do tego żadnych wątpliwości.

A pamięta Ksiądz dzień swoich święceń kapłańskich?
Doskonale pamiętam. Święcenia kapłańskie to dla każdego księdza zogniskowanie, jak w soczewce, wielu spraw. Tak jak teraz ten moment nominacji czy niedługo sakry biskupiej. Z jednej strony myślisz o wszystkim, co dotąd definiowało twoje życie - miałem wspaniały dom, rodziców, dwie siostry, które wiele mnie nauczyły i z którymi żyłem zawsze w dobrej komitywie. Mieszkaliśmy w domku wielopokoleniowym z dziadkami i nie wyobrażam sobie innego dzieciństwa. I to wszystko dawało o sobie znać, bo ci ludzie byli przy tobie w dniu święceń. Święceniom zawsze towarzyszy entuzjazm i to widać. Kiedy w katedrze oliwskiej czy w bazylice Mariackiej są święcenia, całe tłumy ludzi idą do kościoła, ciesząc się, że z ich parafii, z ich rodziny ktoś zostaje księdzem. W sytuacji gdy zostałem nominowany na biskupa, kiedy w nuncjaturze zostałem zapytany, czy tę decyzję przyjmuję, nuncjusz Celestino Migliore zaprowadził mnie do kaplicy i tu już nie było 20 kolegów, pełnej bazyliki, przyjaciół, rodziny. Byliśmy sam na sam. Trzeba było tę przysięgę składać - każde słowo wydobywało się jednocześnie z ust i z serca, z ogromnym drżeniem i przekonaniem, że to ogromna odpowiedzialność.

Kiedy dokładnie przyjął Ksiądz święcenia?

18 maja 1991 roku. 18 maja to też dzień urodzin papieża Jana Pawła II. Święcenia mieliśmy w bazylice Mariackiej, w sobotę, w przededniu Zielonych Świątek. Dla kościoła Zesłanie Ducha Świętego to taki dzień narodzin, tak się to liturgicznie celebruje, więc ta data miała też symboliczne znaczenie.

Dziś w seminarium wykłada Ksiądz teologię pastoralną. Jak to jest być po tej „drugiej stronie“?

Ucząc kleryków, widzisz, jak oni dorastają do kapłaństwa, kiedy można z nimi góry przenosić, kiedy są pełni zapału, kiedy przeżywają różne załamania, kiedy przeżywają różne etapy przygotowania do święceń. Patrzenie na nich to jest pewien dar, sam ponownie mogę się zagłębiać w tym, co już przeżywałem. To też w pewnym sensie buduje poczucie ojcostwa. Ksiądz nie ma żony, nie ma dzieci, a tu widzimy, jak dojrzewają kolejne powołania. I wtedy czujesz, że ten celibat, ta rezygnacja z rodziny właśnie tu ma swój szczególny sens.

Ma Ksiądz jakieś swoje motto, słowa, które Księdzu przyświecają?

Jak już wspomniałem, jest taki zwyczaj, że każdy biskup ma swój herb i hasło. Coraz bardziej świta mi myśl, by były to słowa z jednej z encyklik Jana Pawła II - „Ut unum sint“, czyli „Aby byli jedno“.

Na koniec: czy nie żal będzie księdzu opuszczać dotychczasową parafię przy bazylice Mariackiej. To przecież miejsce z piękną historią, z tradycjami.

Wydawało mi się na początku, że będzie to najłatwiejsze odejście. Po pierwsze, dlatego że idziesz do nowych zadań, bardzo wciągających. Po drugie, byłem tutaj najkrócej, bo tylko dziewięć miesięcy. Ale teraz wiem, że będzie to odejście najtrudniejsze. Z tego powodu, że były to niesamowicie intensywne dni. Tak jak duży był kościół, tak duże były zadania i intensywne zaangażowanie. Będę tu jeszcze niecały miesiąc, z każdym dniem to odejście staje się coraz trudniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki