Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Jan Kaczkowski: Wolę być naiwnym niż napastliwym

rozm. Dorota Abramowicz
Czy jednak nie warto wolontariuszom WOŚP podać gorącej herbaty, zamiast gonić ich spod kościoła? - zastanawia się w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" ks. Jan Kaczkowski.

Katolik, który chce czynić dobro, nie powinien wspierać Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy...
Kto tak mówi?

Ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz w grudniowym wywiadzie dla „Frondy” twierdzi, że dając złotówkę na akcję Owsiaka nie wie, czy nie zostanie ona przeznaczona na wsparcie ruchu Hare Kriszna, Przystanku Woodstock, czy na rodzinę założyciela fundacji. A w dodatku Orkiestra może być postrzegana jako instytucja sankcjonująca nieudolność polityki zdrowotnej państwa.
Ksiądz profesor ma prawo do swojego zdania. Skąd jednak bierze pewność, że wpłacając na WOŚP wspieramy rodzinę Owsiaka? Mamy 100 tysięcy wolontariuszy, których takie słowa stygmatyzują i odbierają im prawo do zaangażowania. Czy skoro uczestniczą w Orkiestrze, to są źli, a wszyscy inni są dobrzy? Przede wszystkim nie rozumiem, gdzie jest oś sporu. Czy jest to fakt, że się komuś udało i udaje od 25 lat? A może, że - tak po polsku - nie udało się go złapać? Gdybyśmy go złapali na jakiejś nieuczciwości, to pewnie dla wielu byłby to powód do zadowolenia.

Przeciwnicy Jerzego Owsiaka powołują się na ubiegłoroczny wyrok sądu w jego sporze z blogerem Matką Kurką. Wyrok różnie interpretowany przez obie strony. Zwolennicy WOŚP podkreślają, że bloger został ukarany grzywną za nazwanie twórcy Orkiestry hieną cmentarną, druga strona cytuje uzasadnienie sądu, że twierdzenia Matki Kurki o zyskach prywatnych firm powiązanych z fundacją były prawdziwe.
Nie mam pojęcia, nie czytałem, nie znam się. Słyszałem tylko, że obie strony odwołały się od wyroku. Myślę jednak, że przez kilkadziesiąt lat Fundacja WOŚP była od podszewki sprawdzana przez profesjonalne, państwowe służby. Nie chce mi się wierzyć, że przy takim poziomie emocji społecznych nie znaleźli się „życzliwi”, którzy zrezygnowali z możliwości nasłania kontroli na Fundację WOŚP, która została zapewne już przetrzepana na 33 tysiące sposobów. I gdyby coś wykryto, na pewno byśmy o tym szybko usłyszeli.

Spór o Orkiestrę zaczyna przyjmować wymiar ideologiczny. Po takich wypowiedziach jak ks. Bortkiewicza zostaje utworzona linia frontu, w której po jednej stronie stają „prawdziwi katolicy”, a po drugiej wolontariusze i zwolennicy Orkiestry.
Nie stawiałbym tu żadnej linii między katolikami a niekatolikami.

Wobec tego, gdzie przebiega podział?
To sztuczny podział. Ja go nie czuję.

Może zapytam inaczej - skąd bierze się tak wielka niechęć do działań Orkiestry?
Podejrzewam, że z zazdrości.

Nie wiem, czy tylko z zazdrości. Słyszałam opinię, że wprawdzie Orkiestra robi wspaniałe rzeczy, dając zebrane raz w roku pieniądze na sprzęt medyczny dla dzieci lub seniorów, ale już przekazywanie zysków z odsetek na organizowanie koncertów, zamiast kupowania jeszcze większej liczby aparatów ratujących życie lub sprzętu rehabilitacyjnego, nie musi się wszystkim podobać.
Każdy ma prawo pytać. Trzeba jednak wiedzieć, że wszystkie fundacje potrzebują pieniędzy na funkcjonowanie i muszą je zabezpieczyć same. Najważniejsza jest transparentność. Nie chcę wchodzić w te powiązania, w Fundację Złoty Melon, obsługującą Przystanek Woodstock, czy tę drugą Mrówkę Całą. Absolutnie mnie to nie interesuje. Poznałem żonę pana Owsiaka, to konkretna kobieta, która tego wszystkiego pilnuje. Jest jej bardzo przykro z powodu ataków na to, co robią. Kiedy on „skacze do góry”, ona wydaje się sprowadzać go na ziemię. W jednym zgadzam się z księdzem Bortkiewiczem - Orkiestra przez ćwierć wieku wypełnia zadania państwa. Jednak za to co robi, dostaje teraz kopniaki w brzuch.

Po wypowiedzi księdza sprzed dwóch lat na wideoblogu w obronie WOŚP, pojawiły się liczne, negatywne komentarze. Najdelikatniejsze z nich głosiły, iż ksiądz Kaczkowski jest osobą naiwną, skoro zaufał Owsiakowi...
Wolę być naiwnym niż nieufnym lub napastliwym. Lepiej zaufać z ryzykiem pomyłki, niż a priori nie ufać w coś, co może być dobre. Za tamtą wypowiedź mocno mi się dostało. Do tej pory po mnie jeżdżą.

Kto?
Duchowni i prawicowi publicyści.

To boli?
Już nie. Najbardziej zabolała mnie kondycja intelektualna tych osób. Uczepiły się one słów, że jeśli nadgorliwi katolicy za wsparcie Orkiestry umieszczą mnie z Jurkiem Owsiakiem w piekle, to chętnie w takim towarzystwie bym się tam znalazł. Trzeba być niezwykle ciasnym intelektualnie, wyobrażając sobie, że ksiądz katolicki życzy sobie i innym piekła.

Stopień zacietrzewienia jest już tak duży, że każde słowo wypowiedziane w obronie Orkiestry będzie użyte przeciw autorowi wypowiedzi...
Zastanawiam się, dlaczego akurat ta akcja budzi tak dużą falę krytyki? Oczywiście znam argumenty, że używki, szatan, Woodstock... Pewien ksiądz się oburzył, gdy powiedziałem „nasi bracia Hare Kriszna”. Zapytam więc: jeśli nie bracia, to kto? Wrogowie? Nieludzie? To się wpisuje w pokrętną logikę wypowiedzi w sprawie uchodźców, obcych, nienaszych, innych...

A może to syndrom oblężonej twierdzy? W mszach świętych uczestniczy coraz mniej młodych Polaków, mówi się wręcz o „pełzającej sekularyzacji”... Czy nie jest tak, że kto nie z nami, ten przeciw nam?
Ale kogo mamy się bać? Tych, którzy nie chodzą do kościoła? Jako duszpasterz boję się o ich zbawienie. Im bardziej ludzie nie chodzą do kościoła, tym bardziej my, katolicy, powinniśmy dawać porządny przykład i świadectwo. Wolę być naiwnym niż nieufnym lub napastliwym. Tego dnia młodzież stoi głównie przed kościołami. Nikt nikogo nie zmusi do dawania pieniędzy, czy jednak nie warto tym wolontariuszom podać gorącej herbaty, zamiast gonić ich spod kościoła? Ktoś kiedyś kontrargumentował, że jest to „pomaganie w złym”. Czy podanie herbaty jest współuczestnictwem w złym?

Raczej przejawem miłosierdzia...
Najprostszym. Zziębnięta dziewczynka czy chłopak potrzebuje takiego wsparcia. Podam inny przykład: centrum Krakowa, mnóstwo kościołów i panie trudniące się nierządem. Jeden z księży zaniósł im herbatę. Czy to, że się ogrzały i teoretycznie mogły godzinę dłużej handlować było współuczestnictwem w złym, czy aktem miłosierdzia? A może ksiądz powinien polać je lodowatą wodą? Dla mnie są to fundamentalne pytania.

Od wieków trwa konflikt między tymi, którzy w imię Boga potępiają, a tymi, którzy w Jego imię wybaczają. Czy w katolicyzmie jest więcej potępienia, czy wybaczenia?
Kiedy patrzymy na papieża Franciszka, widzimy Kościół miłosierny. Niecały miesiąc temu otworzono rok Bożego Miłosierdzia. I jeszcze nie minął miesiąc, a my już rzucamy się do gardeł.

W tle jest jeszcze polityka.
Jestem tego pewien. Jednak skrzętnie omijam wątki polityczne.

W porządku, o polityce nie będziemy mówić.
Myślę, że to pewna formacja intelektualna. I nie chcę mówić o zaściankowości. Znam księdza proboszcza, który zawsze częstował wolontariuszy ciastkiem i herbatą i na pewno osiągnął większy efekt duszpasterski, niż ksiądz atakujący „diabła Owsiaka” z ambony. Każda akcja rodzi reakcję. Proszę sobie wyobrazić, że ma pani 17 lat, od godziny 6 rano marznie pod kościołem i po pięciu godzinach słyszy pani, że jest najgorsza. To odechciewa się pani wszystkiego. I taki młody człowiek jest stracony dla wszystkich akcji - dla Caritasu, Szlachetnej Paczki, dla społeczeństwa obywatelskiego.

Konflikt wokół Orkiestry sprawił, że pojawiły się memy wzywające „nie dam na kolędę, dam na Owsiaka”.
A ja dam i na kolędę, i na Owsiaka. Bardzo się cieszę, że dzięki tej fundacji mamy w naszym hospicjum w Pucku sprzęt dla seniorów: łóżka, szafki, materace antyodleżynowe najlepszej jakości. I to nie dlatego, że wypowiadam się dobrze o Orkiestrze. Zajęcie się ludźmi starszymi było ogromnym przełomem.

Chore dziecko bardziej wzrusza niż stary, mniej estetyczny człowiek stojący już nad grobem...
Przypomnę, jak nas wzruszał stary, schorowany Jan Paweł II, który nie bał się swojej nieestetyczności.

Uczestniczył kiedyś ksiądz w dyskusji z udziałem fundamentalnych przeciwników WOŚP?
Tak, była to jednak bardzo agresywna dyskusja. A ja się w tym nie sprawdzam.

Jak zmienić poziom debaty publicznej?
Należy założyć dobrą wolę drugiej strony i próbować się lubić. Mówię próbować, bo to nie jest łatwe. W tym ogromnym etycznym wysiłku będę starał się nie myśleć o tobie źle. Nie pozwolę, by twoja złość mnie zniszczyła. By to zło miało podwójny skutek - uderzający także we mnie, odbierający mi spokój i radość życia. Przeciwnicy nie są ludźmi złymi do szpiku kości. Myśląc tak, wpadłbym w ich sidła. Zakładam więc ich dobrą wolę, przy braku wiedzy. Są to banalne, oczywiste rzeczy. Czyż można bowiem w Roku Miłosierdzia mówić, że mamy być źli lub się nie lubić?

W niedzielę kolejny finał Orkiestry. Będzie, mimo tego, co dzieje się wokół fundacji, rekord?
Życzę rekordu, spokoju, większej ciszy i większej mobilizacji. A tym, którzy zamierzają atakować zbiórkę pieniędzy na chore dzieci i starszych ludzi, warto przypomnieć fragment Ewangelii według św. Mateusza (Przypowieść o robotnikach w winnicy): „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”.

Ks. Jan Kaczkowski jest bioetykiem, twórcą Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Organizował m.in. w puckim hospicjum warsztaty Areopag Etyczny z komunikacji i etyki w medycynie dla studentów medycyny i prawa. W 2010 r. przeszedł operację usunięcia nowotworu nerki, dwa lata później stwierdzono u niego glejaka mózgu. W ub.r. ks. dr Jan Kaczkowski otrzymał tytuł Człowieka Roku 2014 „Dziennika Bałtyckiego”.
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki