Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Jan Kaczkowski: Nie mylmy czci z bałwochwalstwem [ROZMOWA]

rozm. Jarosław Zalesiński
Dla mnie jawność i transparentność są dzisiaj podstawową wartością, także w życiu Kościoła. Współcześnie musimy być święci jak przysłowiowa żona cezara, aby żaden cień nie padał na naszą posługę. Musimy jasno komunikować się ze społeczeństwem. Z ks. Janem Kaczkowskim, dyrektorem puckiego hospicjum, rozmawia Jarosław Zalesiński

Proszę Księdza, w homilii na mszy inauguracyjnej papież Franciszek powiedział m.in., że władza jest służeniem. Ewangelicznie rozumiana władza to coś całkiem innego niż władza "światowa".
Tak to w Kościele zawsze pojmowaliśmy. "Kto z was chciałby być wielki, niech będzie sługą waszym". Moglibyśmy od razu wymienić wiele takich cytatów z Ewangelii, które mówią o władzy służebnej. Papież Franciszek, o którym chętnie powiedziałbym młodzieżowym językiem, że jest w dechę, bo bardzo mi się on spodobał, wypowiada się w tym właśnie duchu, ale na razie jest to poziom słownych deklaracji. Na ile się to przełoży na funkcjonowanie Kościoła, tego jeszcze nie wiemy. Osobiście bardzo chciałbym, by się przełożyło, bo zawsze, tak samo jak obecny papież, pragnąłem Kościoła ubogiego i dla ubogich. Ubogich w wielu wymiarach, także ubogich duchowo, czyli oddalonych od Ewangelii i od Kościoła.

Pozostanę jednak przy kościelnym rozumieniu władzy. W dokumentach Kościoła również o władzy biskupiej mówi się, że polega bardziej na służeniu niż panowaniu.

Zdecydowanie. Można się nawet cofnąć do listów Pawłowych, w których wymienia się cnoty biskupie. Co prawda współcześnie może nas rozbawiać zalecenie, by biskup był mężem jednej żony, ale poza tym Paweł mówi np. o łagodności i wielu innych cechach. Współczesne myślenie posoborowe zdecydowanie odchodzi od feudalnego traktowania biskupa jako absolutnego władcy, który rządzi własną diecezją.

Ale księża ślubują własnemu biskupowi posłuszeństwo. Jak to się ma do takiego służebnego rozumienia kościelnej władzy?
Nawet forma złożenia tego ślubu ma w sobie feudalnego ducha. Mam na myśli gest wkładania rąk w złożone ręce biskupa. To dokładne powtórzenie gestu pochodzącego ze średniowiecza, kiedy lennik i feudał w ten sposób przejmował władzę.

No więc właśnie.
Tylko że kapłani, przysięgając "cześć i posłuszeństwo", ślubują posłuszeństwo w sprawach wiary i moralności. Granicą tego posłuszeństwa jest więc prawo kanoniczne i Dekalog oraz prawo naturalne, czyli zasada "czyń dobro i unikaj zła". Nie mogę więc np. spełniać niegodziwych poleceń przełożonego. W Kościele katolickim najwyższą normą moralności, mówię to jako teolog moralny, jest sumienie.

Moje?
Oczywiście, moje sumienie. Jeśli moje sumienie, w sposób niepokonalny, być może zresztą nawet błędny, mówi mi, że powinienem się sprzeciwić - np. poleceniu biskupa - to powinienem wówczas pójść za głosem sumienia, oczywiście konfrontując go z normą obiektywną, jaką jest nauczanie Kościoła.

A jak rozumieć przysięganie czci?
Przede wszystkim nie mylmy czci z bałwochwalstwem. Cześć jest rodzajem szacunku i rodzajem - przynajmniej dla mnie - posłuszeństwa religijnego. Podczas liturgii, kiedy biskup występuje jako liturg, zawsze będę całował biskupa w pierścień i zawsze będę się przed nim kłaniał i go okadzał. Będę go czcił, kiedy jako pasterz swojej diecezji idzie z pastorałem, po to, żeby nas jak te owce przyciągnąć, ale nie ku sobie, lecz ku Bogu, nie tłukąc nas przy tym pastorałem po głowie.

Rozmawiamy o tym nie bez związku z sytuacją w gdańskim Kościele. Jeden z naszych rozmówców powiedział nam, że młodsi księża nie godzą się dzisiaj, by posłuszeństwo oznaczało niewolnictwo.
Posłuszeństwo w Kościele, poza jakimiś wynaturzonymi przypadkami, nigdy nie było niewolnictwem. Ale zgodzę się, że można mówić o jakiejś pokoleniowej zmianie między kapłanami. Tymi, którzy pamiętają jeszcze komunę, czasy, gdy Kościół był ostoją, a biskupów nigdy nie krytykowano, a kapłanami młodszymi. Nawet po samych formach komunikowania się młodszych księży widzę, że oni wiele spraw pojmują inaczej. Są rzeczywiście inni. Lepiej wykształceni, znający języki, częściej wyjeżdżający za granicę.

O innej wrażliwości na indywidualizm.
Księży starszych i jeszcze moje pokolenie wychowywano w przekonaniu, że każda forma innego myślenia jest grzechem. Uważam zresztą, że było to jakąś formą presji na sumienie. Młodsi kapłani absolutnie już tak tego nie odbierają. Budzi to w nich nawet zdziwienie.

Sprowadźmy naszą rozmowę do konkretów. Jeśli taki młody kapłan czuje się dotykany w swojej godności przez biskupa i gotów jest składać na niego nawet skargę, świadczyć przeciwko niemu - sprzeciwia się to posłuszeństwu?
A dlaczego od razu mówi pan o biskupie? Wystarczy być naruszanym w godności przez proboszcza. W takich sytuacjach możemy odwołać się do biskupa jako pierwszego przełożonego. Biskup powinien być bezstronny i jakoś tę sytuację rozeznać. Księża zwracają się do swoich biskupów w takich sprawach, często zresztą skutecznie, z prośbą o interwencję w przypadku proboszczów, którzy przekraczają granice kultury, dobrego smaku czy posłuszeństwa.

Trochę gorzej, gdy sprawa dotyczy biskupa. To dziś trudny problem dla Kościoła.
To jest trudniejsze. Trzeba jednak pamiętać, że istnieje forma tak zwanego rekursu w postępowaniu administracyjnym, o czym mówi prawo kanoniczne. Polega to na tym, że w sytuacjach wyjątkowych, gdy nie zgadzamy się z poleceniem przełożonego i nie możemy zwrócić się do sądu kościelnego w diecezji o zbadanie sprawy między mną a biskupem, możemy zwrócić się, poprzez nuncjaturę, do Stolicy Apostolskiej. Procedura jest ciekawa, pokazuje biskupie ojcostwo i synowski stosunek do niego. Kiedy nie zgadzamy się z decyzją biskupa, w ciągu 10 dni powinniśmy do niego z synowską pokorą napisać, uzasadniając swoją prośbę, aby zmienił zdanie w jakiejś sprawie. Jeżeli biskup nam nie odpowie albo odpowie negatywnie, podtrzymując swoją decyzję, możemy odwołać się do nuncjatury.

Rozmawiając jeszcze konkretniej: czy w gdańskim Kościele mają miejsce sytuacje, w których należałoby się zastanowić, czy nie jest naruszana godność jakiegoś kapłana ze strony biskupa?
Tego do końca nie wiem. Są pewne informacje, które mogą niepokoić, ale ja ich osobiście potwierdzić nie mogę.

W oświadczeniu księży dziekanów archidiecezji gdańskiej stwierdza się, że żadnych takich niedopuszczalnych faktów nie ma i że to tylko pomówienia.
Proszę ode mnie nie oczekiwać, żebym wypowiadał się przeciwko oświadczeniu księży dziekanów. Do czego by to miało prowadzić? Do pokazywania, że jesteśmy podzieleni?

Do postawienia pytania, czy księża w archidiecezji są tak jednomyślni, jak to wynika z oświadczenia księży dziekanów.
W każdej grupie społecznej są podziały. Mogę jedynie powiedzieć, że ja osobiście trochę inaczej bym to oświadczenie sformułował. W innym tonie. Zgadzam się z tym, że artykuł w tygodniku "Wprost" był w jakimś sensie nierzetelny, bo napisany na podstawie tylko anonimowych doniesień. Ale z oskarżaniem, że podobne artykuły są przypominającym czasy komunizmu atakiem na Kościół, byłbym bardzo ostrożny. Dla mnie pewna jawność i transparentność są dzisiaj podstawową wartością, także w życiu Kościoła.

I o tę transparentność w Kościele trzeba się starać?
Jak najbardziej. Wiem to jako człowiek, który prowadzi charytatywne dzieło puckiego hospicjum. Współcześnie musimy być święci jak przysłowiowa żona cezara, aby żaden cień nie padał na naszą posługę. Między innymi dlatego z panem rozmawiam, bo nie możemy unikać dziennikarzy, jako tych, którzy pomagają nam jasno komunikować się ze społeczeństwem.

Rozmawiał Jarosław Zalesiński
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki