Krzyż w Gołubiu samowolą budowlaną

Kaszubsko-Kociewskie Stowarzyszenie im. Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski ma go usunąć.

- Nie ma już możliwości legalizacji tej małej architektury, w poniedziałek wysłaliśmy do stowarzyszenia i jego prezesa, Romana Dambka, pismo informujące o decyzji - wyjaśnia Krzysztof Nowak. -

Stowarzyszenie miało ponad miesiąc na dostarczenie niezbędnych dokumentów, pozwalających na zalegalizowanie krzyża, m.in. prawa do dysponowania zajętą nieruchomością na cele budowlane, zgodność budowli z planem zagospodarowania przestrzennego gminy i wniesienie opłaty legalizacyjnej w wysokości 2,5 tys. zł. Niestety, nie otrzymaliśmy nic.

Decyzja kartuskiego inspektora nie jest jednak ostateczna. Stowarzyszenie ma 14 dni, od daty otrzymania decyzji, na odwołanie się do pomorskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego.
- Nie wiemy jeszcze nic o decyzji inspektora budowlanego - stwierdza Roman Dambek. - Poza tym to nie stowarzyszenie było inwestorem. Krzyż postawiony został z inicjatywy i przez mieszkańców Gołubia, pomagało im kilku naszych członków. W maju zwróciliśmy się do marszałka Jana Kozłowskiego, by umożliwił nam legalizację posadowienia krzyża nad jeziorem. Niestety, do dzisiaj nie mamy żadnej odpowiedzi. Wielka szkoda, bo miejsce to upamiętnia ważny fragment historii tych ziem.

Kilkumetrowej wysokości krzyż pojawił się nad Jeziorem Dąbrowskim po tym, jak gmina przeniosła na teren przy szkole krzyż i obelisk poświęcony gryfowcom i Józefowi Dambkowi, do tej pory stojące na prywatnej działce. Na przeniesienie to nie zgadzali się członkowie stowarzyszenia, argumentując, iż porucznik Dambek zginął w okolicach jeziora. Dlatego też nad brzegiem postawiono drugi krzyż. Podczas uroczystości marcowych został on poświęcony przez ks. prałata Henryka Jankowskiego.