Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Skiba: Z ubekami do dziś nie rozmawiam

Marcin Mindykowski
- Dziś młodzież kształtuje swoje wyobrażenie o PRL na podstawie filmów Barei, ale to tylko część prawdy - mówi Krzysztof Skiba
- Dziś młodzież kształtuje swoje wyobrażenie o PRL na podstawie filmów Barei, ale to tylko część prawdy - mówi Krzysztof Skiba Robert Kwiatek
- Dziś młodzież kształtuje swoje wyobrażenie o PRL na podstawie filmów Barei, ale to tylko część prawdy - mówi Krzysztof Skiba. - To był obrzydliwy, represyjny system permanentnego braku wszystkiego, przede wszystkim wolności.

Z Krzysztofem Skibą, liderem zespołu rozmawia Marcin Mindykowski

Na 30 rocznicę stanu wojennego wydaliście płytę "Zadzwońcie po milicję!" z zapomnianymi utworami polskiego punkrockowego podziemia.
Z latami 80. kojarzą się nazwy tak "walecznych" grup jak Perfect, Lady Pank, Maaanam, TSA czy Republika. Tyle że to były oficjalne zespoły, które grały w ZSP-owskich klubach i występowały w reżimowych mediach. Oczywiście, miały wielkie przeboje w radiu, ale aluzje w ich tekstach często były nadinterpretowane. W tym czasie istniał jednak też fascynujący nurt punkowej muzyki podziemnej. Postanowiliśmy więc sięgnąć głęboko do szuflad i przypomnieć nagrania takich grup jak Miki Mousoleum, Karcer, Brzytwa Ojca, Cela nr 3 czy Współczynnik Inteligencji.

Te grupy nie miały szans na rejestrację swoich nagrań w latach 80. Skąd je wzięliście?
Z własnych archiwów. Sam mam kilkaset nielegalnych kaset z tamtych lat, niektórych zupełnie nieczytelnych. Dlatego praca nad tą płytą przypominała robotę badaczy odczytujących zawartość czarnych skrzynek po katastrofach lotniczych. Musieliśmy zastosować różne "odszumiacze" dźwięków, często rozszyfrując teksty po jednym słowie. Trochę przywracamy tym też proporcje, pokazując, kto naprawdę miał odwagę nagrywać wtedy ostre, jednoznacznie polityczne teksty. Bo czasem jak widzę, jakie "zasłużone" zespoły otrzymują dziś medale, łapię się za głowę, że tak zafałszowano historię...

Te nagrania pokazują, że w latach 80. rock był estetycznie trzecim obiegiem - dalekim i od władzy, i opozycji.
Kultura niezależna tamtego okresu to nie tylko Kaczmarski, Kelus i nielegalne pokazy filmów w salkach katechetycznych. 30 rocznicę stanu wojennego znów będziemy pewnie celebrować uroczystościami, akademiami, wręczając medale. Ten album może zaś pokazać młodym ludziom, że ówczesne podziemie miało też inne oblicze i nie było tylko kwaśne, bogoojczyźniane, chodzące z wieńcami na msze za ojczyznę. Bo przecież robotnicy z huty czy stoczni nie słuchali rocka, tylko ówczesnych gwiazd estrady. Gdyby w latach 80. działacze podziemia przyszli na koncert Dezertera, pewnie byliby przerażeni. Młodzież miała swoją muzykę, swoją rewolucję i estetykę.

Płytę opatrzyłeś też wręcz edukacyjnym słowniczkiem stanu wojennego, w którym przybliżasz jego realia trochę jak świat science-fiction...
Ten słowniczek nie jest dla mojego pokolenia, tylko dla młodych ludzi, dla których te pojęcia nie są oczywiste. Na jego pomysł wpadłem, jadąc taksówką z 30-letnim człowiekiem, fanem Big Cyca. Mówiłem, że kręcimy teledysk, na którym przebierzemy się za ZOMO i zrobimy ścieżkę zdrowia. I zorientowałem się, że on zupełnie nie wie, o czym mówię - o typie ćwiczeń fitness dla zomowców?
Twoje prywatne wspomnienia ze stanu wojennego?
Miałem 17 lat, kiedy go wprowadzono. Jako małolat rzucałem kamieniami, a potem ulotkami. Pamiętam rozwalanie przez wojsko bramy stoczni, potem trzydniowe rozruchy w Gdańsku - wielu rannych, zatrzymanych. Z jednej strony cieszyliśmy się, że były ferie, z drugiej - dzięki tym feriom mogliśmy zaangażować się w konspirację, po piwnicach drukowaliśmy ulotki na tzw. wałkach. Wszyscy byli bojowo nastawieni, ale gen. Jaruzelski wiedział, co robi - że zima to wszystko ostudzi. Grał na zmęczenie. W drodze do I LO bywałem kilkakrotnie przeszukiwany przez patrole milicji. Później pojawili się komisarze wojskowi, którzy mieli młodzież o gorących głowach przekonać, że stan wojenny był konieczny. Pamiętam, że oficer, który się z nami spotkał, miał pistolet. Tylko Jaruzelski mógł wymyślić, by z pistoletem w ręku przekonywać, że stan wojenny jest szczęśliwym rozwiązaniem i oznacza wolność!

Jaruzelski, jak śpiewacie, "likwidator waszego szczęścia", do dziś nie został rozliczony.
To skandal, uśmiech bezpieki zza grobu, że udało mu się tak zamataczyć i pozacierać ślady. Byłem przerażony, kiedy parę lat temu badania wykazały, że 40-50 proc. Polaków uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszne. To sukces propagandy Jerzego Urbana. Ale daleki jestem też od chodzenia z pochodnią pod dom gen. Jaruzelskiego. Wydaje mi się, że powinien być osądzony i symbolicznie zamknięty na pięć minut w areszcie. Jestem daleki od nienawiści, ścigania, wieszania autorów stanu wojennego. Ale do dziś mam awersję do ubeków. Niedawno przy okazji filmów o Jarocinie chcieli się spotkać, porozmawiać. Odmówiłem. Nie potępiam ich, ale uważam, że są jakieś zasady.

Wasza płyta proponuje narrację o PRL, niesprowadzającą wszystkiego do śmiesznych absurdów codzienności...
To szesnasta płyta zespołu Big Cyca i pierwsza poważna, trudniejsza, niemająca spełniać funkcji rozrywkowej. Wraz z odgłosami z demonstracji z lat 80., które wyciągnęliśmy z IPN, tworzy coś na kształt słuchowiska radiowego, piguły rewolucyjnej, która daje po oczach. Dziś młodzież kształtuje swoje wyobrażenie o PRL na podstawie filmów Barei, ale to tylko część prawdy. To był obrzydliwy, represyjny system, niewydolny ekonomicznie, promujący lizusów, system permanentnego braku wszystkiego, przede wszystkim wolności. Dlatego denerwuje mnie to łatwe porównywanie, że jest dokładnie jak w PRL. Też się na tym łapię, kiedy pociąg spóźnia się godzinę, ale trzymajmy proporcje. Ktoś kiedy opowiadał też, że spotkał po latach cenzora swoich tekstów, który powiedział: "Wie pan, wyście przesadzali, myśmy przesadzali, było trochę winy po każdej stronie. Stare głupie czasy, chodźmy na piwo". Zaraz, zaraz. Przypominajmy, jak było naprawdę. Bo za chwilę faktycznie okaże się, że było tylko wesoło i śmiesznie.

We wtorek w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" specjalny dodatek poświęcony 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, a w nim m.in. wywiad z Lechem Wałęsą oraz historia Antoniego Browarczyka, zastrzelonego przez milicjanta w Gdańsku 17 grudnia 1981 roku.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki