Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras o sytuacji Sławomira Peszki z Lechii Gdańsk: Śmierć organisty [komentarz]

Krzysztof Juras
Po przerwie, na występy reprezentacji, ruszyły ligowe rozgrywki. W czasie owej przerwy gościliśmy kadrę Jerzego Brzęczka na gdańskim obiekcie. O grze naszych reprezentantów napisano dużo, ja chciałbym zająć się innym tematem, a mianowicie stanem murawy na Energa Stadionie.

Jeszcze przed meczem kadry, na jej jakość skarżyli się zawodnicy Lechii, również kadrowicze byli bardzo niezadowoleni z jej stanu. W niektórych miejscach, jak to mawiał Leo Beenhakker, bałby się wypuścić na nią swego psa, by on nóg nie połamał. No cóż, wydaje się, że stan murawy dla włodarzy stadionu powinien być oczkiem w głowie. A tymczasem odnoszę wrażenie, że miasto kupiło sobie krowę (czytaj wybudowało stadion), a nie stać go na łańcuch (czytaj utrzymanie jakości murawy na wysokim poziomie).

Inną kwestią, którą chciałbym poruszyć, to sprawa Sławomira Peszki. Ponad miesiąc temu zawodnik ten decyzją trenera Piotra Stokowca został przesunięty do rezerw, a o jego dalszych losach w gdańskim klubie miał zadecydować zarząd. Minęło od tego zdarzenia pięć tygodni. I co? I nic, cisza jak po śmierci organisty. Nie podoba mi się takie traktowanie, bądź co bądź, zasłużonego zawodnika dla polskiej piłki. Jak dla mnie postawa włodarzy Lechii w tej sprawie bardziej przypomina dziecinadę, niż profesjonalne zarządzanie zespołem ludzkim. Także, panie prezesie, czas na decyzję, bo sprawa sama się nie rozwiąże.

Jak już jestem przy Lechii, to wróćmy do wczorajszego meczu z Jagiellonią Białystok. Gdańszczanie bronili pozycji lidera tabeli, którą wywalczyli przed przerwą na reprezentację. Liderowanie to jednak niewdzięczna rola, bo często z tyłu głowy powstaje niebezpieczna myśl, że jest się najlepszym. Dlatego dobrze, że trener Piotr Stokowiec wszem i wobec głosił, że jego piłkarzom nie wolno popełnić grzechu pychy. Na boisku obie jedenastki zagrały bez strachu przed rywalem, co dało bardzo dobry futbol. W pierwszej połowie były gole, efektowne interwencje, kontrowersje, czyli emocje. Drugą lepiej zaczęli goście, ale biało-zieloni nie załamali się utratą drugiego gola, zdobyli trzecią bramkę, która dała im zasłużone i bezcenne zwycięstwo.

Dzisiaj gra gdyńska Arka, która podejmie na własnym stadionie, szarganą różnymi problemami krakowską Wisłę. Wydaje się, że żółto-niebiescy są faworytem tej rywalizacji. I oby papierowe przepowiednie spełniły się na boisku, bowiem tylko zwycięstwo gwarantuje awans arkowców do górnej połowy tabeli ekstraklasy.

Warszawa areną zmagań najlepszych zawodników świata we freestyle footballu
TVN24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki