Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras o Lechii Gdańsk: Banaczek piąty w historii [KOMENTARZ]

Krzysztof Juras
W sobotę gdańszczanie pokonali Wisłę Kraków 2:0, a powinni wygrać różnicą pięciu bramek. Lechia grała szybko, z rozmachem i widać było w grze biało-zielonych duże zaangażowanie. Trzeba pochwalić trenera Dawida Banaczka, według mnie architekta ostatnich wygranych gdańszczan, za konsekwencję taktyczną. Poza tym wprowadził on coś, co było za jego poprzednika nie do pomyślenia, a mianowicie utrzymał powtarzalność składu. Przypomnę, że trener Thomas von Heesen w pierwszej jedenastce zmieniał średnio 2, 3 zawodników i dodatkowo rotował jeszcze pozycjami. Banaczek się tego wystrzega.

Pierwsze dwa mecze nowego szkoleniowca i dwa zwycięstwa, tak w historii Lechii często się nie zdarzało. W ekstraklasie ostatni raz takiej sztuki dokonał w 2014 r. Ricardo Moniz (3:1 z Piastem Gliwice i 2:1 z Zagłębiem Lubin), jednak najlepszy start zanotował Hubert Kostka w 1995 r. (2:1 ze Śląskiem Wrocław, 2:0 z Amiką Wronki, 2:0 z GKS Bełchatów oraz 3:3 w Tarnobrzegu z Siarką, gdzie zwycięstwo biało-zieloni stracili w ostatniej minucie meczu). W ogóle w całej historii ekstraklasowych występów Lechii tylko czterech trenerów przed Banaczkiem cieszyło się ze zwycięstwa w debiucie. Byli to: Edward Drabiński, Michał Globisz oraz wspomniani już Kostka i Moniz. Przypomnę, że Dawid Banaczek jest 27 z kolei szkoleniowcem, który prowadzi Lechię w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Wracając do sobotniego spotkania, to bez wątpienia wszyscy zawodnicy zasłużyli na słowa pochwały, jednak szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na postawę bramkarza Lechii Marko Maricia. Przez większą część meczu można powiedzieć, że gdyby nie cień to umarłby z samotności, jednak jak przyszło co do czego, to wykazał się interwencją na wysokim poziomie. Znamionuje to, że ten zawodnik ma potencjał na gracza wysokiej klasy.

Na koniec jedna rzecz mnie rozbawiła, a mianowicie pomeczowa wypowiedź Sebastiana Mili, w której to chwali prezesa Adama Mandziarę. Przypomniała mi ona scenę z komedii „Miś” Stanisława Barei, w której to zawodniczki klubu Tęcza mówią: „Warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy”!

Skoro w Lechii, podobnie jak w filmie, prezes dba tak o podopiecznych, to nic, tylko wypada się z tego cieszyć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki