18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cegielski - zadziwił lekarzy, ale nie siebie. Po 10 latach wstał z wózka! [SYLWETKA]

Łukasz Żaguń
Anna Kaczmarz / Polskapresse / Dziennik Polski
Były żużlowiec Wybrzeża Gdańsk Krzysztof Cegielski po ponad 10 latach od wypadku wstał z wózka inwalidzkiego i próbuje chodzić!

W ciągu jednego dnia, chwili, sekundy czy nawet jej ułamka życie człowieka może się odmienić na zawsze. Koszmarny wypadek, uszkodzenie rdzenia kręgowego, utrata władzy w nogach, jazda na wózku - taki łańcuch konsekwencji dla wielu oznacza życiową katastrofę. Z twarzy znika uśmiech, a pojawiają się smutek, rozczarowanie, żal i pytanie "dlaczego ja?". W jego przypadku było jednak zupełnie inaczej. Krzysztof Cegielski, choć trudno w to uwierzyć, po wypadku nie rozpaczał, nie płakał w poduszkę.

- Pogodziłem się z tym wszystkim następnego dnia po wypadku, kiedy odzyskałem przytomność. Myślę, że to też mi pomogło. Gdybym rozpaczał, użalał się nad sobą, ciężko by mi było zmotywować się do pracy. Powiedziałem wtedy sobie - trudno. Oczywiście nie cieszyłem się z tego. Im więcej czasu jednak mijało, tym więcej pozytywów dostrzegałem. Mogę nawet powiedzieć, że od czasu wypadku do dziś tyle miłych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, że nie mam prawa narzekać. Doświadczyłem czegoś, czego bym nie doświadczył, skupiając się na karierze sportowej. Pewne życie się skończyło, ale zaczęło się nowe, wcale nie gorsze od tego, które było przed wypadkiem - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Cegielski.

Życie Cegielskiego zmieniło się 3 czerwca 2003 roku. W meczu ligi szwedzkiej jego Vetlanda mierzyła się z Rospiggarną. W jednym z wyścigów Cegielski, ratując się przed czołowym zderzeniem z bandą, puścił maszynę. Niestety, z impetem uderzył w niego motocykl Ryana Fishera. Polak stracił przytomność dopiero po chwili. Obudził się po kilku godzinach w szpitalu, już po operacji. Diagnoza, którą usłyszał, była wstrząsająca - przebite płuco, złamane żebra i nieodwracalne zmiany w rdzeniu kręgowym.

Wstał, na przekór lekarzom

Po operacji lekarze mówili Cegielskiemu wprost: Nigdy nie będziesz chodził, odpuść sobie. On jednak ich nie słuchał. Zamierzał rozpocząć mozolną walkę o odzyskanie czucia w nogach. Wiedział, iż efekty nie przyjdą od razu, ale wierzył, że kiedyś jednak przyjdą. Efekt? Po ponad 10 latach Cegielski wstał z wózka!

- Nie można powiedzieć, że udało mi się zrobić wielką, nadspodziewaną rzecz. Od jutra nie zacznę biegać, chodzić szybko. Stawiam pierwsze kroki - trudne, męczące, ale z każdym dniem wygląda to coraz lepiej. To się nie zdarzyło jednak z dnia na dzień. Nie wstałem na nogi poprzez jedno ćwiczenie. To był długi, ciągnący się przez ponad 10 lat etap. W pewnym momencie poczułem się na tyle silny, że postanowiłem spróbować stanąć na własne nogi, wyjść, powiedzmy, poza dom. Teraz zaczynam zatem kolejny etap i zapewne on też będzie trwać wiele lat. Nadal będę używał ortez, choć teraz będą one, powiedzmy, bardziej delikatne. Podobnych używają sportowcy, kiedy mają kontuzje. Z takimi urządzeniami można już żyć, funkcjonować na stojąco - wyjaśnia Krzysztof Cegielski, a w jego głosie słychać, że jest naprawdę szczęśliwy.

Na kolejnej stronie o spacerach "Cegły" po krakowskich Błoniach!

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Były żużlowiec, m.in. gdańskiego Wybrzeża, o swojej historii opowiada bez żadnych kompleksów. Jak sam jednak podkreśla, nie jest jedynym człowiekiem na ziemi, którego dotknęło podobne wydarzenie.

- Cieszę się, że o mnie się mówi, bo są też osoby, które z różnych względów nie ćwiczą tak, jak powinni. Niektórzy nie mogą się dostać do odpowiednich klinik czy też nie mają szczęścia, by trafić na konkretne osoby. Wiele osób też myśli, że taka rehabilitacja wymaga ogromnych kosztów. To jednak nie o to chodzi. Najważniejsza jest konsekwencja, codzienna praca nad sobą. Liczą się determinacja i chęci - tłumaczy żużlowiec.

Spaceruje po Błoniach, ale wie, że są granice

Cegielski mieszka teraz w Krakowie. Kupił tam dom. Ma stromy podjazd do garażu, w pokoju zaopatrzył się m.in. w wysoki barek na alkohole. Po co? Bo chciał sam sobie utrudniać życie, zmuszać do wysiłku, podejmować próby podnoszenia się z wózka. Wreszcie, jego przyszła żona - koszykarka Wisły Can-Pack Kraków Justyna Żurowska (w maju biorą ślub), namówiła "Cegłę" na spacer po krakowskich Błoniach. Początkowo się bronił, ale jednak przełamał opór. To był prawdziwy przełom.
Były żużlowiec gdańskiego teamu ma jednak świadomość tego, że pewne życie się skończyło, a niektórych barier po prostu nie przeskoczy.

- Każdy ma swoją granicę, której już nie zdoła przeskoczyć, bo jest taki, a nie inny uraz. Mnie jednak nikt takich granic nie stawiał. Nikt nie mówił, że tyle możesz osiągnąć, więcej nie. Udało mi się na razie tyle i z tego bardzo się cieszę. Czuję się silny, mocny, chętny. Co się jeszcze da osiągnąć? Nie mam pojęcia. Nadal jednak zamierzam ćwiczyć. Nie chcę się w to wszystko zagłębiać, bo czasami można oszaleć. Tutaj się ćwiczy dla siebie, nie dla medali, sukcesów sportowych, pieniędzy - wyjaśnia Cegielski.

Choć jak sam podkreśla, nie ma w życiu powodów, by narzekać, to jednak jest coś, czego żałuje.

- Żałuję tylko tego, że nie jeżdżę na żużlu i nie wiem, co by było, gdybym pracował nad swoimi umiejętnościami, wdrożył w życie swoje założenia treningowe, a także to, co chciałem zmienić, poprawić. Zastanawiam się, gdzie bym zaszedł, co udałoby mi się osiągnąć, bo wiele przecież nie osiągnąłem - zdradza.

Na kolejnej stronie o tym, jak Krzysztof Cegielski wspomina okres spędzony w gdańskim Wybrzeżu!

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Gdańską przygodę wspomina miło, ale...

Krzysztof Cegielski to człowiek doskonale znany kibicom, którzy od wielu lat związani są z gdańskim żużlem. W sezonach 2000-2001 reprezentował barwy Wybrzeża. Choć jak sam przyznaje, okres spędzony w naszym klubie zapamiętał pozytywnie, to jednak nie brakuje też gorszych wspomnień. Mowa tutaj o sporze na linii Cegielski - Henryk Majewski (ówczesny prezydent gdańskiego teamu). Oczywiście problemem były pieniądze, a konkretnie zadłużenia finansowe względem zawodnika.

- Gdyby wtedy w stosunku do mnie wykazał odrobinę więcej dobrej woli, to podejrzewam, że nasza wspólna przygoda mogłaby jeszcze potrwać. Nie było z nim kontaktu, nie stawiał się na umówione spotkania. Pewne granice zostały przekroczone - wspomina Cegielski, po czym jednak szybko dodaje. - Nie patrzę na Wybrzeże tylko przez pryzmat tej historii. To był naprawdę dobry okres ścigania. Pamiętam też doskonale publiczność. Cały stadion był wypełniony zagorzałymi kibicami. Nawet przez moment nie można było sobie pozwolić na lżejsze podejście. W drużynie, między zawodnikami też panowała świetna atmosfera. Pamiętam doskonale takich zawodników jak Tony Rickardsson, Adam Fajfer, Sebastian Ułamek, Nicki Pedersen. Jeżeli chodzi o same warunki do trenowania, to również nie miałem żadnych zastrzeżeń. Były świetne. Śmiało mogę powiedzieć, że w Gdańsku moja kariera się rozwijała. Ponadto do dziś mam tam wielu przyjaciół - dodał.

"Cegła" nadal interesuje się losem swojego byłego klubu. Podkreśla przy tym, że w kolejnym sezonie w Enea Ekstralidze utrzymanie gdańskiego teamu nie będzie cudem, a efektem ciężkiej pracy, podobnie jak to było w jego przypadku.

- Możliwości finansowe i sprzętowe zawodników są takie, jakie są. Czasami nadzieje kończą się w momencie puszczenia sprzęgła pod taśmą. Wiara to za mało, ale nie możemy jej przecież nikomu odbierać, zwłaszcza kibicom. Trener Chomski potrafi wykrzesać z zawodników maksimum. Czasami wystarczy jedno zwycięstwo, żeby uwierzyć, że się da - spuentował Cegielski.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki