Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Bąk, piłkarz Lechii: Błędy trzeba wyeliminować

Paweł Stankiewicz
Krzysztof Bąk chce, aby wszyscy mówili, że Lechia to siła w polskim futbolu
Krzysztof Bąk chce, aby wszyscy mówili, że Lechia to siła w polskim futbolu Tomasz Bołt
Rozmowa z Krzysztofem Bąkiem, obrońcą Lechii Gdańsk.

- Czy jesteś zadowolony ze swojej gry w meczach otwierających sezon?

- Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Punktów jednak nie mamy, to nie mogę być zadowolony.

- Jaką ocenę byś wystawił sam sobie za te występy?

- Ja się nigdy w to nie bawiłem. Wiem, że na pewno jest kilka rzeczy do poprawienia, ale na jaką ocenę zagrałem, to nie wiem. Nie mi wystawiać noty.

- Czujesz się winny utraty drugiego gola w Białymstoku?

- Tam był zbieg kilku sytuacji, poszczególne osoby mogły zachować się inaczej. Ta akcja nie miałaby początku, ale widzieliśmy, jaki był jej koniec. Nie chodzi mi jednak o to, że nie czuję się winny. Jak patrzę na mecz, najpierw rozliczam siebie. Była nie tylko ta sytuacja, ale i inne, które wymagają poprawy.

- Co mogłeś zrobić, aby zapobiec tej sytuacji?

- Mogłem być bliżej bramki, ale wtedy Frankowski mógłby się zatrzymać na 11 metrze i być tam sam. Mogłem też być bliżej niego. Jednak piłkarz z takim doświadczeniem inaczej mógłby tę sytuację zakończyć. Może gdybym był bliżej pierwszego słupka, byłoby inaczej i piłka ode mnie by się odbiła.

- Trener Tomasz Kafarski powiedział, że jest zadowolony z Twojej współpracy z Luką Vućko, więc o miejsce w składzie na razie raczej obawiać się nie musisz.

- To nie jest tak. Wszyscy muszą walczyć o miejsce, bo kadra jest szeroka. To, że zacząłem sezon z Luką, to nie znaczy, że w kolejnym meczu nie zagrają Sergejs Kożans i Rafał Janicki. Trener mówi, że musimy udowadniać jemu i sobie, żeby to na nas postawił. Nie czuję wcale, że mogę być spokojny o miejsce w "11". Rywalizacja jest duża, ale to dobra rzecz, bo podnosi poziom zespołu.

- Dlaczego Lechia przegrała dwa mecze?

- Było kilka sytuacji, w których mogliśmy zachować się inaczej. Sytuacje mogłyby się skończyć odmiennie. Przegraliśmy, bo strzeliliśmy o jedną bramkę mniej. Tak można to, może najgłupiej, ale i najprościej wytłumaczyć. Na pewno nie było lekceważenia, chęci i braku walki choćby przez sekundę. Głównie zadecydowały sytuacje podbramkowe, które stworzyliśmy w obu meczach, a ich nie wykorzystaliśmy.

- Gracie o europejskie puchary, bo taki zarząd postawił cel. To paraliżuje?

- W poprzednim sezonie do przedostatniej kolejki byliśmy w czołówce i jak równy z równym walczyliśmy w ekstraklasie. Skład się nie zmienił, a został uzupełniony. Nie można mówić, że cel nas paraliżuje. Graliśmy z silnymi drużynami, które będą odbierały punkty najlepszym. Błędy trzeba eliminować, ale nie rozpamiętywać tego, co było, bo to nie jest dobre.

- Cieszycie się na myśl o inauguracji na PGE Arenie?

- Na pewno. Chcemy w obu meczach przed naszą publicznością zdobyć punkty i pokazać, że jesteśmy dobrym zespołem, dobrze przygotowanym i potrafiącym grać w piłkę.

- Musicie grać skuteczniej i wygrywać, żeby zapełnić ten piękny stadion...

- To jest to, czego oczekujemy sami od siebie. To jest podstawa, żeby wygrywać w domu. Chcemy od początku udowodnić kibicom, że w tym roku Lechia będzie u siebie nie do pokonania i będzie grała bardzo dobre mecze. Zrobimy wszystko, żeby od pierwszego meczu w Gdańsku tak się właśnie stało i żeby wszyscy mówili, że Lechia to siła w polskim futbolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki