Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys przyciska przedsiębiorców z Pomorza. Do gdańskiego sądu wpływa coraz więcej spraw od firm

Łukasz Kłos
sxc.hu
Sądowe szacunki pokazują, że kryzys gospodarczy wszedł w ostatnią fazę - z rynku znika coraz więcej firm. W 2012 r. pobity został rekord zgłoszonych upadłości.

Ten rok nie zapowiada się lepiej. Co więcej, sporo firm nie stać nawet na przeprowadzenie procesu upadłościowego. Wpadają w czarną dziurę niedopracowanych przepisów, a ich wierzyciele zostają z fakturami "na lodzie". Łańcuszek powiązań biznesowych zostaje zerwany, co wpędza w kłopoty kolejne przedsiębiorstwa.

Nic dziwnego, że w wydziałach gospodarczych Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ (obsługują pół Pomorza) obserwuje się rosnącą niecierpliwość biznesmenów. O ile firmy dotąd załatwiały sprawy "między sobą" (nieraz pozwalając sobie nawet na kilkumiesięczne oczekiwanie na zapłatę wymagalnych należności), to teraz właściwie z marszu sięgają po armaty i dochodzą zapłaty na drodze sądowej.

- Obserwujemy wyraźny wzrost liczby spraw kierowanych przez podmioty gospodarcze. Przedsiębiorcy coraz częściej, i co zauważalne, coraz szybciej sięgają po takie środki jak np. postępowanie w trybie nakazowym - przyznaje sędzia Anita Różalska, wiceprezes Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ. - Nie jest już rzadkością, że firmy kierują sprawy na drogę sądową nawet po miesiącu od upłynięcia terminu wymagalności.

Wzrost liczby spraw sądowych przekłada się też na większy ruch u komorników. - To widać w poszczególnych kancelariach komorniczych, gdzie coraz częściej stronami postępowań egzekucyjnych stają się podmioty gospodarcze - zauważa Robert Damski, komornik, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Gdańsku. - Na to zjawisko z pewnością ma wpływ coraz gorsza kondycja finansowa dłużników i samych wierzycieli.

Ci ostatni obawiają się, by zaraz sami nie stali się przedmiotem postępowania egzekucyjnego. Ich obawy są w pełni uzasadnione. Dziś okrągła sumka w bilansie po stronie należności nie jest w żadnym stopniu gwarantem stabilności i wypłacalności. Przedsiębiorcy coraz częściej skarżą się, że ich należności są czysto wirtualne.

Kiepska kondycja przedsiębiorstw wymusza swoisty wyścig w myśl zasady "kto szybciej upora się z formalnościami, ten ma większą szansę na odzyskanie pieniędzy".

Z badania przeprowadzonego na zlecenie Krajowego Rejestru Długów i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych wynika, że w skali kraju tylko 11,9 proc. mikro- i 7 proc. małych firm nie ma problemu z odzyskaniem swoich należności. Jednocześnie aż 67 proc. firm z tego sektora wskazuje, że trudności w przepływie pieniędzy stanowią poważną barierę w rozwoju własnej działalności. Raport wskazuje ponadto, że nastąpiło wyraźne wydłużenie przeciętnego okresu oczekiwania na spłatę zaległości.
- Mniejsi rynkowi gracze nie mają możliwości skłonienia dłużnika do zwrócenia długu - podkreśla Justyna Skorupska z Krajowego Rejestru Długów. -Małych i średnich przedsiębiorstw nie stać na utrzymanie działów windykacji, czy też opłacanie prawników. Muszą szukać innych sposobów na skuteczne odzyskiwanie zaległych należności.

Sięgnięcie po egzekucję komorniczą traktowane bywa często jako bat na nierzetelnych dłużników. - Na szczęście wciąż jeszcze wszczęcie postępowania egzekucyjnego działa na dłużników motywująco - twierdzi rzecznik komorników. - Często po zawiadomieniu o rozpoczęciu egzekucji przedsiębiorcy już z własnej woli regulują należności.

Prawdziwy kłopot zaczyna się gdy okazuje się, że kontrahent jest bankrutem i nie ma już czego dzielić między wierzycieli. Wówczas sądy gospodarcze są zmuszone odrzucić wniosek o ogłoszenie upadłości.

- Sytuacja staje się wówczas paradoksalna. Choć przedsiębiorstwo faktycznie nie ma majątku i nie prowadzi działalności, formalnie wciąż uznawane jest jako funkcjonujące - tłumaczy sędzia Różalska.

Wierzycieli stawia to w trudnej sytuacji. Teoretycznie wciąż mogą ścigać dłużnika przez komornika. W praktyce egzekucje z powodu "nieściągalności" zazwyczaj są umarzane.

Jedną z głośnych ostatnio spraw było bankructwo spółki Ludek, dostawcy galanterii skórzanej i odzieży spod znaku L Marconi. Jesienią ub. r. jej prezes Michał Ludek złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości. W styczniu okazało się, że firma jest spłukana do cna. Sąd gospodarczy stwierdził, że ocalały majątek nie pozwoli nawet na sfinansowanie kosztów postępowania upadłościowego.

Przypadek L Marconi niestety na Pomorzu nie jest wyjątkiem. W wydziale upadłościowym Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ złożono w 2012 r. łącznie 266 wniosków o ogłoszenie upadłości. Procedurę upadłościową sąd zatwierdził wobec 44 podmiotów. Co prawda obu liczb nie można wprost porównać (m.in. część wniosków wciąż jest weryfikowana), to nikt nie kryje, że wiele z tych spraw zakończy się bez happy endu.

Paraliż wydziału upadłościowego

771 tomów akt zgromadzonych w dwóch wysokich na 4 metry regałach - tak wyglądał w połowie marca bilans jednej tylko sprawy upadłościowej, tej dotyczącej Amber Gold.

O paraliżu, jaki grozi Sądowi Rejonowemu Gdańsk-Północ, pisaliśmy w marcu. Upadłość spółki założonej przez Marcina P. jest bezprecedensowa w skali kraju. Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ zarejestrował ponad 12 tys. zgłoszeń wierzytelności (w większości pochodzących od klientów gdańskiego parabanku).

To niemal dziesięciokrotnie więcej niż w największych upadłościach prowadzonych w Warszawie, Krakowie, czy Katowicach. Żeby opanować monstrualną dokumentację, część pracowników administracyjnych i asystentów sędziów z innych wydziałów sądu zostało przesuniętych do wydziału upadłościowego. Sekretariaty po godzinach porządkują korespondencję związaną z postępowaniem w sprawie Amber Gold. Jakby tego było mało, 2012 r. przyniósł serię kilku innych, poważnych upadłości, jak sieci delikatesów Bomi, spółki Wakoz Budownictwo czy Ogólnopolskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - w każdej do sądu zgłosiło się po kilkuset wierzycieli. Na korytarzach gdańskiego wydziału upadłościowego nikt nie kryje, że przytłaczający wzrost odbije się na tempie rozpatrywania poszczególnych spraw. Władze gdańskiego sądu poprosiły o pilną pomoc kadrową. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że "rozważy" możliwości wsparcia.

Skontaktuj się z autorem przez Facebooka

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki