Srogo zawiedzeni byli kibice, zwłaszcza gospodarzy. Liczyli bowiem na wyrównane widowisko, pełne walki. A tymczasem podopieczni Dainiusa Adomaitisa od początku byli tylko tłem dla świetnie dysponowanych graczy z Trójmiasta. Kryzys Czarnych Panter nadal trwa, a jego końca nie widać. Tymczasem do końca sezonu zasadniczego pozostały już tylko trzy kolejki.
- Jest mi wstyd za siebie, za zespół. Nie można wyjść na parkiet i zacząć grać w taki sposób, w jaki my to uczyniliśmy. Trzeba walczyć cały czas. Jeżeli komuś się to nie podoba lub nie może tego zrealizować, to coś jest nie tak - grzmiał niezadowolony Adomaitis.
Żółto-czarni mieli nerwowy początek, ale szybko złapali odpowiedni rytm i rozpoczęli marsz po cenne zwycięstwo. Koszykarze Karlisa Muiznieksa bezlitośnie obnażali słabości przeciwnika i wykorzystywali do cna swoje mocne strony, czyli świetną defensywę i zabójcze kontry. Słupszczanie nie wyciągali wniosków, wskutek tego się pogrążali.
Trefl nie zwolnił tempa w drugiej odsłonie, bo rewelacyjnie spisywali się Adam Waczyński i kapitan zespołu Filip Dylewicz. Polski duet raz po raz dziurawił kosz gospodarzy, którzy ani nie mieli pomysłu na ich zatrzymanie, ani też nie uporali się z katastrofalną grą w ataku. Przestoje w wykonaniu Energi Czarnych były rzeczą normalną. Zresztą dzięki temu już po pierwszej połowie rozstrzygnęły się losy tego spotkania. Sopocianie wykorzystali długą indolencję lidera Tauron Basket Ligi w ostatnich minutach i powiększyli przewagę do... 27 punktów!
- Od początku narzuciliśmy Czarnym swój styl. Graliśmy bardzo agresywnie w obronie, dzięki czemu zrealizowaliśmy swój plan - stwierdził Marcin Stefański.
Słupszczanie szans na zwycięstwo już nie mieli, choć trzecią partię rozpoczęli od zdobycia ośmiu oczek z rzędu. Klub z Trójmiasta był jednak na posterunku, pilnował wysokiego prowadzenia. Dopiero w ostatniej kwarcie sopocianie rozluźnili szyki, dzięki czemu gospodarze uniknęli blamażu.
- Zagrali naprawdę bardzo dobre spotkanie, szczególnie w obronie. Wszyscy bronili bardzo twardo - powiedział o rywalu opiekun Energi Czarnych.
Mistrzowskim posunięciem łotewskiego szkoleniowca było desygnowanie najlepszego defensora Stefańskiego do uprzykrzania życia rozgrywającemu gospodarzy Jerelowi Blassiga- me'owi. Amerykanin wprawdzie nieźle kreował partnerów, wszak rozdał 10 asyst, lecz jego zdobycz punktowa w tak ważnym meczu była niewielka.
Energa Czarni mogą mówić o katastrofie. W rundzie rewanżowej roztrwonili bowiem wysokie prowadzenie i jeśli szybko nie poprawią swojej gry, mogą wylądować nawet poza pierwszą czwórką. Natomiast sopocianie nie tylko skutecznie zrewanżowali się za dotkliwą porażkę w Ergo Arenie, ale przede wszystkim zrobili wielki krok ku zajęciu wysokiego miejsca przed fazą play-off.
- Bardzo cieszy mnie zwycięstwo. Jest ono tym bardziej ważne, że jest to końcówka sezonu, a my wciąż walczymy o pierwszą czwórkę - dodał Stefański.
Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot 79:94 (14:26, 9:24, 26:24, 30:20)
Energa Czarni: Cesnauskis 22 (3), Jazvin 13, Szawarski 10, Leończyk 8, Białek 5 (1), Pabian 5 (1), Blassingame 5 (1), Przyborowski 4 (1), Bennerman 4, Davis 3.
Trefl: Waczyński 18 (1), Dylewicz 16 (1), Ceranić 14 (1), Stefański 14 (1), Kinnard 12 (1), Gustas 8, Kikowski 7, Harrington 4, Ljubotina 1, Malesa 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?