Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna ma 106 lat. Postanowiła opowiedzieć historię o pewnym bohaterskim ułanie. Miłości życia

Dorota Abramowicz
Portret z czasów narzeczeńskich, przedstawiający pannę Krysię i jej przyszłego męża, porucznika ułanów Stefana Marcina Trzebińskiego, do dziś stoi obok łóżka pani Krystyny. - Zawsze chciałam wyjść za kawalerzystę - mówi 106-letnia mieszkanka Gdańska
Portret z czasów narzeczeńskich, przedstawiający pannę Krysię i jej przyszłego męża, porucznika ułanów Stefana Marcina Trzebińskiego, do dziś stoi obok łóżka pani Krystyny. - Zawsze chciałam wyjść za kawalerzystę - mówi 106-letnia mieszkanka Gdańska reprodukcja Tomasz Bołt
Krystyna Trzebińska w lutym tego roku skończyła 106 lat. Dziś chce, by świat poznał opowieść o pewnym bohaterskim ułanie. Jej mężu.

Wraca przeszłość. Pierwsze spotkanie Marcina. Przystojnego, w ułańskim mundurze, ściągającego spojrzenia kobiet. Wybierającego właśnie ją. - Zawsze chciałam wyjść za kawalerzystę - mówi i znów cofa się o 80 lat. Jadą na koniach podczas podróży poślubnej z Lublina do jednostki w Pużanach. Twarze przyjaciół, którzy zginęli w Katyniu... Spotkanie z ukochanym wracającym z obozu. Krystyna Trzebińska do mieszkającej w Gdańsku córki wprowadziła się dopiero po swoich setnych urodzinach. Pierwszy raz rozchorowała się w lutym tego roku - wchodząc do kuchni, poślizgnęła się na kafelkach. Upadek, złamanie szyjki kości udowej. Operacja, rehabilitacja.

- Mama od lat marzyła, by opowiedzieć o ojcu - uśmiecha się Krystyna Trzebińska-Zawadzka, córka Krystyny i Stefana, zwanego przez bliskich Marcinem. Dowódcy szwadronu łączności w 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich odznaczonego Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari za wojnę 1939 r., więźnia obozu koncentracyjnego, człowieka o wielkim poczuciu humoru i prawdziwie ułańskiej fantazji.

Krysia zdaje egzamin

Połowa lat 30. XX wieku. Krysia Jaroszek pracuje na poczcie w Lublinie i marzy o wielkiej miłości.
Stefan Marcin Trzebiński herbu Szeliga, syn nadleśniczego, z zazdrością patrzy na starszego brata, Wacława, który skończył Szkołę Morską, a teraz służy na okrętach podwodnych Marynarki Wojennej. Pewnego dnia Wacek zaprasza brata do Gdyni, zabiera go na okręt. - O nie, braciszku, to nie dla mnie - mówi Marcin, wychodząc spod pokładu.

Wybiera Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. W pokoju pani Krystyny do dziś na ścianie wisi karykatura przedstawiająca obróconego tyłem ułana z tekstem pułkowego kupletu, żurawiejki: "D...a z brązu jak z mosiądza, to ułani są z Grudziądza".

Po ukończeniu szkoły Marcin zostaje skierowany do 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich stacjonującego w Prużanach w województwie poleskim. Dla ułanów to koniec świata.

Koleżanka Krysi, Stefania, która wyszła za mąż za rotmistrza Zawadzkiego z Prużan, poznaje ją z Marcinem. Oboje uwielbiają jazdę konną. Marcin coraz częściej jeździ w niedzielę do Lublina. Tęskni, prosi Krysię o rękę. Na małżeństwo oficera zgodę musi wydać dowódca Okręgu Korpusu. Pod uwagę bierze m.in. wspólne uposażenie narzeczonych oraz nieposzlakowaną opinię panny.
Krysia zdaje egzamin.

Piękne czasy

Ślub biorą w kościele garnizonowym w Lublinie. Pod szablami idą do ołtarza. Potem wsiadają na konie i wyruszają do Prużan. Trasa, ok. 300 km, wiedzie z dworku do dworku, przekazywani są znajomym w kolejnych w majątkach. - Wywoływaliśmy sensację - wspomina pani Krystyna. - Był czerwiec, przyjmowano nas serdecznie, zastawiano stoły posiłkami. A ja tylko marzyłam, żeby jak najszybciej ściągnąć wysokie buty i nałożyć kapcie.

W Prużanach witają ich towarzysze broni Marcina. Na cześć nowożeńców zostaje zorganizowana impreza w kasynie. Potem młodzi muszą złożyć wizyty wszystkim oficerom.
- To były piękne czasy - mówi Krystyna. Życie towarzyskie ułanów skupia się w kasynie. Brydż, pogawędki, tańce. Krystyna się nie nudzi - jeździ konno, gra w tenisa, uczestniczy w "obiadach czwartkowych", podczas których rozmawiają o literaturze, sztuce. Marcin bierze udział w w zawodach konnych organizowanych w 1936 r. w Baranowiczach i Nowogródku. Z podziwem spogląda na przyjaciela, rotmistrza Henryka Leliwę-Roycewicza, srebrnego medalistę igrzysk olimpijskich w Berlinie. Roycewicz miał pewne złoto, jednak fałszywie poinformowany przez Niemców o ominięciu przeszkody zawrócił i stracił cenne minuty.
Wszyscy wierzą, że odbije to podczas igrzysk w 1940 roku...

Marcin zostaje

Wrzesień 1939 r. Krystyna z urodzoną przed kilkoma dniami Krysią leży w lubelskim szpitalu. Trwają naloty, łóżeczko dziecka przysunięto do łóżka matki, by - jak zdradziła pielęgniarka, w razie wybuchu bomby zginęły razem.

Była w piątym miesiącu ciąży, gdy nadszedł rozkaz o mobilizacji. Ułani zostali skierowani najpierw do Sierpca, potem do Lidzbarka. Tam, jeszcze przed wybuchem wojny, Krystyna spotkała się z mężem. Potem wróciła do Lublina.

Za udział w bitwie pod Mławą Marcin zostaje odznaczony orderem Virtuti Militari. Pod koniec kampanii wrześniowej Trzebiński z czterema kolegami postanawia przedrzeć się na Węgry. - Zatrzymali się w pobliżu ukraińskiej wsi Pnikuty - mówi córka. - Ojciec poszedł do urzędu gminy po ubrania i dokumenty, świadczące, że są "uchodźcami", koledzy czekali na niego. Zginęli z rąk Ukrainców, ojciec zdołał uciec.
Dociera do Lublina. Spotyka Krystynę, bierze na ręce Krysię.

Kilka dni później w Lublinie pojawia się Wacław. Przeniesiony z Gdyni do Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej, walczył pod dowództwem gen. Franciszka Kleeberga. Żona Wacława, Janka, z dziesięcioletnim synem Zbyszkiem schroniła się w Stryju, gdzie jej ojciec był starostą. Sowieci rozstrzeliwują starostę, Jankę ze Zbyszkiem wysyłają do Kazachstanu.
- Przedzierajmy się na zachód - mówi Wacław. Marcin jest za, ale Krystyna gwałtownie się sprzeciwia. - Nie mogą zostać same kobiety bez opieki! - krzyczy do męża.

Marcin zostaje. Nigdy już nie spotka się z bratem, który ostatecznie dotrze do Anglii i zacznie pływać w konwojach. Wacław jest wśród 43 marynarzy uratowanych z ORP Orkan, w 1944 r. dowodzi ORP Burzą. W tym samym czasie jego brat współpracuje z "Jędrusiami" z lasu, ucieka z rąk Gestapo, przypadkiem wpada podczas łapanki w 1943 r. Przewożą go do obozu w Oranienburgu.

Krystyna staje na głowie, by wydostać męża. Krawcowa Krystyny wynajmuje kwaterę niemieckiemu oficerowi. Pośredniczy w "załatwieniu" sprawy. Po niespełna roku Marcin staje w drzwiach. Choć na dworze mróz, ma na nogach letnie sandały.
Następnej zimy do miasteczka wkracza Armia Czerwona.

Koniec świata ułanów

- Marsz pułkowy dla pana rotmistrza! - do restauracji w Stargardzie Szczecińskim wchodzi Marcin Trzebiński z ze znajomym oficerem. Orkiestra gra marsza, panowie wznoszą toasty za ojczyznę. Trzebiński pracuje w miejscowym "Społem". Informacje o kawalerzyście docierają do miejscowego UB. Funkcjonariusze wkraczają do biura, Marcin ucieka tylnym wyjściem. Znów ma szczęście. W powojennej Polsce przepływ informacji nie jest płynny, ostatecznie ląduje na posadzie referenta w Centrali Jajczarsko - Drobiarskiej w Poznaniu.

Krystyna pracuje w Akademii Medycznej w Poznaniu, potem w Instytucie Technologii Drewna. Gra w tenisa, tęskni za końmi. Krysia dorasta, zdaje maturę, idzie na studia, zakłada rodzinę. Zaczyna się czas małej stabilizacji.

Do Poznania docierają listy z Mombasy, stolicy Kenii. Piszą Janina i Wacław Trzebińscy. Ona i Zbyszek dotarli na Zachód z armią generała Andersa, byłego dowódcy Marcina. Po zakończeniu wojny postanowili osiedlić się w Afryce. Zbyszek skończył architekturę, ożenił się z pisarką. Książka Errolla Trzebińskiego stała się podstawą scenariusza filmu "Pożegnanie z Afryką".
Trzymam w dłoni ostatnie wspólne zdjęcie Krystyny i Marcina zrobione podczas pobytu w Polanicy. Widać, że Marcin jest już chory. Odszedł w 1978 roku.
- Tęsknię za nim - mówi niewyraźnie pani Krystyna. Rozmawiamy w szpitalu. Właśnie wróciła z rehabilitacji, skarży się na ból w nodze. Jeszcze przed trzema laty dawała się poprosić do tańca i dyrygowała córką, ale dziś siły uciekają z każdym dniem, miesiącem. To ostatnia chwila, by opowiedzieć o Marcinie.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki