Krążyli z gazometrem przy EkoDolinie mierząc stężenie siarkowodoru

Inicjatorzy akcji filmowali dokonane przez niego pomiary, które wykazały, iż z biegnącej do tego miejsca przez las instalacji kanalizacyjnej z Zakładu Utylizacji Odpadów EkoDolina w Łężycach wydobywa się siarkowodór.

Przeczytaj też: Gdynia - Łężyce: Radni na tropie fetoru z EkoDoliny

- Dopuszczalne normy jego stężenia zostały wielokrotnie przekroczone - alarmuje Zbigniew Kozak. - Tak dalej być nie może, wybrałem się więc do burmistrz Rumi i pokazałem jej pomiary.

W ślad za tym burmistrz Elżbieta Rogala-Kończak wysłała na kontrolę w teren swojego zastępcę Ryszarda Grychtoła. Jej zdaniem, temat nie jest jednak taki jednoznaczny, jak przedstawia go poseł.

Przeczytaj także: Gdynia. EkoDolina nagrodzona
- Kontrola wykazała, że w lesie pozatykane były foliami odpowietrzniki instalacji i studzienki, co mogło podwyższyć wynik pomiarów - mówi. - Zleciłam jednak szczegółowe badania, więcej będę wiedziała w poniedziałek. Będę też rozmawiała z zarządem EkoDoliny. Tematu w ogóle by nie było, gdyby przez protesty mieszkańców nie opóźniła się budowa drugiej kwatery składowej z całkowicie zamkniętym obiegiem gazu.

Przeczytaj także: Przeciwnicy EkoDoliny: To jest katastrofa ekologiczna

Tadeusz Wiśniewski, były wiceburmistrz Rumi, obecnie przewodniczący Komunalnego Związku Gmin "Dolina Redy i Chylonki", właściciela EkoDoliny, apeluje, aby nie straszyć mieszkańców wyziewami gazu. - Nie znam metodologii wykonanych badań, wiem natomiast, że łatwo jest takie pomiary zmanipulować - mówi. - Siarkowodór mógł wydobywać się na skutek zalegających w kanalizacji liści, gałęzi, co powoduje procesy gnilne. Kontrola wykazała bowiem, że oczyszczalnia na tej instalacji działa. Zlecone jest już czyszczenie kanalizacji. Rozważamy też ponadto rozbudowę oczyszczalni.