Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalczykowie odpokutowali dość

Barbara Madajczyk-Krasowska
Dobrze się stało, że została spełniona wola Anny Walentynowicz, tragicznie zmarłej w katastrofie pod Smoleńskiem, i uroczystości kończące 40 rocznicę grudniowej masakry zwieńczyło upamiętnienie czynu braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków poprzez odsłonięcie tablicy na murze przy pomniku Poległych Stoczniowców.

W zbliżającą się rocznicę krwawego stłumienia protestu na Wybrzeżu 39 lat temu bracia Ryszard, pracownik naukowy, i Jerzy, pracownik techniczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, wysadzili w powietrze jej aulę. W ten spektakularny sposób zaprotestowali przeciwko odznaczeniom dla funkcjonariuszy z SB, MO, LWP z okazji Dnia Milicjanta.

Los braci Kowalczyków pokazuje, jak łatwo daliśmy sobie wmówić narzuconą przez władze i propagandę PRL ocenę ich czynu jako akt terroryzmu albo w najlepszym razie, że był on kontrowersyjny. Gładko przechodzimy nad terroryzmem państwowym, stosowanym wobec społeczeństwa w całej PRL, gdzie krwawo tłumiono wszelkie objawy sprzeciwu, natomiast surowo oceniamy tych, którzy swój sprzeciw wobec komunizmu zamanifestowali nie pokojowo, ale przecież bez ofiar.

By nikt nie zginął, bracia bombę podłożyli nocą, ucierpiał budynek. Gdyby bracia Kowalczykowie takiego czynu dopuścili się w demokratycznej Polsce, niewątpliwie należałoby go potępić. Ale PRL nie była ani wolnym, ani suwerennym państwem.

A przecież postaci o wiele bardziej kontrowersyjne, które stosowały przemoc jako metodę walki o suwerenność, można znaleźć wśród laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.

Bracia, w przeciwieństwie do państwowych terrorystów, za swój czyn odpokutowali, i to bardzo. Peerelowski aparat sprawiedliwości wymierzył im drakońskie wyroki: karę śmierci dla Jerzego i 25 lat dla Ryszarda. A sędziowie Sądu Najwyższego zachowali się tak jak ich koledzy w czasach stalinowskich i wyrok podtrzymali.

Wyrok wzburzył środowiska inteligenckie i Kościół. Jacek Kuroń, Jan Józef Lipski wystąpili z inicjatywą wysyłania listów o ułaskawienie do Rady Państwa. Apel poparli m.in.: Jan Józef Szczepański, Wisława Szymborska, Stanisław Lem, Daniel Olbrychski. Osobne oświadczenie wydały władze kościelne. I dopiero ta presja spowodowała, że karę śmierci zamieniono na 25 lat więzienia. Nie zapomniała o nich Solidarność, w czasie jej legalnej działalności organizowano społeczne kampanie pod hasłem: uwolnić Kowalczyków. Być może ta presja spowodowała, że Ryszarda zwolniono w 1983 roku, a Jerzego 2 lata później.
W wolnej Polsce żyli w biedzie. Rentę specjalną otrzymali pod koniec 2009.

Dobrze więc, że Anna Walentynowicz razem z Andrzejem Gwiazdą z determinacją walczyła o upamiętnienie ich gestu solidarności z ofiarami Grudnia. I chwała prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi, że wsłuchał się w społeczny głos: ufundował tablicę i doprowadził do jej odsłonięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki