Opieka nad bezdomnymi kotami to duże wyzwanie. Koci szpital działa od 1,5 roku w wynajętym pomieszczeniu przy jednym z człuchowskich gabinetów weterynaryjnych. Czynsz to koszt 900 złotych na miesiąc, kolejne 1000 złotych pochłania karma, około 300 zł podkłady medyczne…
Nie do oszacowania są średnie koszty leczenia – bywa, że na uratowanie jednego kotka potrzeba dodatkowych kilku tysięcy złotych, niektórzy podopieczni regularnie przyjmują kosztowne leki ze względu na choroby przewlekłe. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami utrzymuje się przede wszystkim z darowizn, a cała praca w szpitalu wykonywana jest przez wolontariuszy.
Szpital dla kotów można wesprzeć, przesyłając pieniądze na konto:
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Człuchowie
Ul. Kusocińskiego 1
77-300 Człuchów
92 2030 0045 1110 0000 0173 6010
Warto też ustawić stałe zlecenie przelewu – to właśnie regularni darczyńcy są największym wsparciem!
Członkowie Towarzystwa mają ograniczone zasoby, ale w ramach swoich możliwości robią wszystko, by uratować bezdomne lub porzucone koty.
TOZ prowadzi również zbiórki, które można wspomóc dowolną kwotą:
Zbiórka - opłata za koci szpitalik
Kocia medycyna niedofinansowana
Koci szpital codziennie mierzy się z trudnościami - opieka nad bezdomnymi kotami jest mniej uregulowana niż ta nad psami. Gminy powiatu człuchowskiego wspomagają działalność TOZu tylko w niewielkim stopniu. Problem pojawia się przede wszystkim, gdy trzeba udać się na leczenie do innej lecznicy niż ta, z którą miasto ma podpisaną umowę na leczenie. A bywa tak chociażby w sytuacjach konieczności szybkiej reakcji albo specjalistycznego leczenia. Stąd wynika trudna sytuacja finansowa. Trzeba również pamiętać, że TOZ swoją działalnością wspiera również karmicieli bezdomnych kotów - w miarę możliwości dostarcza im karmę
Mnóstwo zamieszania i... satysfakcji
Szpitalik to jednak bardzo pozytywne miejsce - przebywający tam "rezydenci" szybko dochodzą do zdrowia pod opieką TOZu i współpracujących lekarzy weterynarii. Wspólnie zawsze starają się oni dobrać odpowiednią kurację, żywienie i warunki do odpoczynku. Obserwowanie kotów wracających do formy to dla opiekunów wielka satysfakcja - mogą oni później liczyć na wiele wyrazów kociej wdzięczności - przytulaski i głośne mruczenie to tylko niektóre z nich. Podczas wizyty w placówce zobaczyliśmy przede wszystkim mnóstwo futrzastych indywidualności - każda we własnym stylu.
Placówka powstała tak naprawdę z potrzeby serca obecnej prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Alicji Mackiewicz. Jak przyznaje, wcześniej chore kotki były zawożone na hospitalizację do jednej z lecznic. Opiekunka zwierząt zawsze chciała mieć miejsce, gdzie będzie mogła zająć się nimi osobiście. Nie bez znaczenia był też niższy koszt samodzielnej opieki. Jednak szpital mocno się rozrósł - obecnie mieszka w nim około 20 kotów! To mnóstwo pracy, która trzeba wykonywać codziennie - sprzątanie, karmienie, podawanie lekarstw, nie wspominając o zapewnieniu choć namiastki domowego ciepła.
Koty czekają na szczęśliwe zakończenie
Puchate mruczki, które spotykamy w szpitalu, przeszły już niejedno i najgorsze mają za sobą. Niektóre przez kilka lat mieszkały na dworze, inne zostały odebrane właścicielom ze względu na skandaliczne warunki, w jakich je przetrzymywano, jeszcze inne są po wypadkach i w czasie rehabilitacji. Część kotków jest już zdrowa i gotowa do adopcji. Każdy z nich jest też odrobaczony i wysterylizowany – do szczęścia potrzeba im już tylko kochającego domu. Ich sylwetki znajdziecie w naszej galerii!
Jeśli któryś z kotów ujął was za serce - wszystkich potrzebnych informacji udziela Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami pod numerem telefonu 724 509 662.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?