Gdyby spojrzeć na dotychczasowe wyniki, można by powiedzieć, że Turów jest rywalem, który "leży" sopocianom. Trefl jest wszak jedyną drużyną Tauron Basket Ligi, która w obecnych rozgrywkach z ekipą trenera Jacka Winnickiego nie przegrała. Z drugiej jednak strony, w rywalizacji do czterech zwycięstw zgorzelczanie mają przewagę własnego boiska (ewentualny siódmy mecz serii odbędzie się na ich parkiecie), a u siebie są wyjątkowo mocni. Ostatni raz zespół z Dolnego Śląska przegrał w swojej hali 19 grudnia, kiedy lepszy okazał się... Trefl. Żółto-czarni wygrali po dogrywce 83:81, a bohaterem spotkania okazał się Paweł Kikowski, zdobywca 21 punktów. Potem ekipa z Trójmiasta dwukrotnie wygrywała z Turowem w Ergo Arenie - w półfinale PP (89:81, 27 punktów najskuteczniejszego w Treflu Adama Waczyńskiego) i w ostatniej kolejce sezonu regularnego (80:74, 16 "oczek" Kikowskiego).
- Nie ma znaczenia, że wygraliśmy z nimi wcześniej trzy razy. Wszystkie mecze były wygrane po dużej walce - ucina Marcin Stefański.
Podobnego zdania jest podkoszowy PGE Turów, Robert Tomaszek:
- Przegraliśmy z Treflem poprzednie mecze, ale nie należy myśleć o zemście. Trzeba analizować, dlaczego byliśmy słabsi. Wyniki tak naprawdę nie pokazały tego, co działo się na parkiecie. O rozstrzygnięciu decydowały ostatnie akcje, rzuty wolne i pojedyncze rzuty.
Eksperci oceniają, że główną siłą Turowa jest dobrze zorganizowana gra zespołowa, nastawiona na rzuty trzypunktowe. W składzie trenera Jacka Winnickiego nie ma może wielkich gwiazd, jest za to jedenastka gotowych do gry koszykarzy, spośród których każdy umie skutecznie grać po obydwu stronach parkietu. A kto jest reżyserem gry zgorzeleckiej drużyny?
- Motorem napędowym jest Torey Thomas, który zdobywa punkty, podaje, zbiera piłki i to na niego trzeba najbardziej uważać - nie ma wątpliwości Adam Waczyński.
Tyle tylko że odkąd z Turowem Zgorzelec pożegnał się skonfliktowany z trenerami Czarnogórzec Ivan Koljević, Thomas pozostaje jedynym rozgrywającym w zespole i regularnie grywa po blisko 40 minut. W ćwierćfinałach z PBG Basketem Poznań (wygranych przez ekipę zgorzelczan 3:2) spędził na parkiecie łącznie aż 161 minut!
- Thomas to świetny zawodnik, ale nie ma zmiennika i ten fakt musimy wykorzystać - mówi Filip Dylewicz.
Sopocianie są w czwórce i zrealizowali już cel nakreślony przed sezonem przez zarząd klubu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i koszykarze oraz kibice Trefla marzą teraz o czymś więcej.
- Turów jest bardzo dobrą drużyną, mają przewagę parkietu, ale nie stoimy na straconej pozycji, będziemy walczyć w każdym meczu i mam nadzieję, że uda się wygrać w Zgorzelcu. Musimy być gotowi nawet na siedem spotkań, zobaczymy, jak ta seria będzie wyglądać ale wierzę, że to my będziemy w finale - kończy Marcin Stefański.
Początek spotkania numer 1 serii w środę o godzinie 18 w Zgorzelcu. Drugi pojedynek w przygranicznym mieście zaplanowano na piątek, a kolejne terminy to 18 i 20 kwietnia (Ergo Arena).
Daty ewentualnych meczów numer 5,6 i 7 to odpowiednio 28 kwietnia (Zgorzelec), 1 maja (Gdańsk/Sopot) i 4 maja (Zgorzelec).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?