Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarz, który uciekł z Gdyni, świetnie radzi sobie w NBA

Paweł Durkiewicz
Alonzo Gee jeszcze w Gdyni
Alonzo Gee jeszcze w Gdyni
Alonzo Gee jeszcze niedawno grał w barwach Asseco Prokomu Gdynia, dziś jest jednym z podstawowych koszykarzy Cleveland Cavaliers.

Alonzo Gee nie będzie być może zawodnikiem najmilej wspominanym przez gdyńskich kibiców, jednak jego przykład pokazuje, jak bardzo zmniejszył się dystans pomiędzy NBA a europejską koszykówką.

Gee miał być w obecnym sezonie liderem Prokomu w Eurolidze Zjednoczonej Lidze VTB. Do Gdyni przyjeżdżał w lecie przedstawiany jako zastępca LeBrona Jamesa w Cavaliers. Faktycznie, dynamiczny skrzydłowy w poprzednim sezonie aż 29 razy pojawiał się w wyjściowym składzie "kawalerzystów", którzy po odejściu Jamesa do Miami Heat byli najgorszą drużyną NBA. Wobec lokautu gracz rodem z Alabamy zdecydował się podpisać kontrakt w Europie, a jego wybór padł na ekipę mistrza Polski. W Gdyni rozegrał 3 mecze w Eurolidze (średnio 11 punktów i 6,3 zbiórki) i 4 w VTB (18,5 "oczka" i aż 9,8 zbiórki), po czym w listopadzie, zupełnie niespodziewanie, zdecydował się samowolnie opuścić drużynę i wrócić do USA. Swoją decyzję wytłumaczył (za pośrednictwem... SMS-a do kolegów) powodami osobistymi.

Widać było, że grając na europejskich parkietach Gee nie czuł się komfortowo, a tutejszy styl gry nie do końca mu odpowiadał. Dysponujący fenomenalną motoryką gracz imponował efektownymi wsadami, jednak zbyt często decydował się na grę fizyczną, która lepiej sprawdza się w warunkach amerykańskiej najlepszej ligi świata. Obserwując dynamiczne wejścia zawodnika niebojącego się zapory nawet trzech obrońców, sędziowie na Starym Kontynencie nader chętnie odgwizdywali mu faule ofensywne. Równie często Amerykanin po prostu notował straty, gubiąc piłkę w podkoszowym tłoku, licząc przy tym na pomoc ze strony arbitrów.

Gdy komisarz NBA David Stern ogłosił światu koniec lokautu, Gee zameldował się ponownie w klubie z Ohio, by wziąć udział w obozie przygotowawczym. Zapytany przez reportera klubowej telewizji Cavaliers o wrażenia z pobytu w Polsce, koszykarz nie był specjalnie wylewny: - Było inaczej niż tu. Zupełnie inny styl życia. To było dla mnie doświadczenie i dużo się nauczyłem.

Pobyt Gee w Asseco Prokomie jest już rozdziałem zamkniętym, a teraz zawodnik reprezentuje - i to z powodzeniem - zespół z Cleveland. Sztab trenerski na czele z Byronem Scottem ufa mu, co widać po czasie gry, jakie otrzymuje. W dotychczasowych trzech meczach Cavs były gracz gdyńskiej ekipy spędzał na parkiecie średnio 29 minut, zdobywając średnio 10 punktów, 3,3 zbiórki, 3,7 asysty i 1,3 przechwytu. Szczególnie korzystnie zaprezentował się w inauguracji przeciw ekipie Toronto Raptors, gdy po wejściu z ławki dodał swojej drużynie dużo energii. Spotkanie zakończył z dorobkiem 15 "oczek".
I choć Gee nie można nazwać (jeszcze?) gwiazdą Kawalerzystów, nie ma wątpliwości, że jest już w NBA kimś.

- Alonzo wykonał kawał ciężkiej pracy od zakończenia poprzedniego sezonu. W klubie chcieli, by poprawił swój rzut i to właśnie zrobił. W innych elementach też jest całkiem dobry. Potrafi bronić, dobrze biegać, podawać. Na boisku robi wiele pożytecznych rzeczy - ocenia na swoim blogu komentator i legenda Cavaliers Austin Carr.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki