Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarski Puchar Polski, czyli pomorska specjalność w Gdyni

Paweł Durkiewicz, Patryk Kurkowski
Pomorze koszykówką stoi od lat. Kolejny dowód na tę tezę to skład turnieju Final Four Pucharu Polski, który dziś i jutro rozegra się w Gdyni. Oprócz gospodarzy, czyli Asseco Prokomu, w akcji zobaczymy też koszykarzy Polpharmy Starogard Gdański i sopockiego Trefla. Stawkę uzupełnia jedyny zespół spoza naszego regionu - Anwil Włocławek. Faworytem jest Asseco Prokom, ale będąca ostatnio w świetnej formie Polpharma i podnoszący się z kryzysu Trefl również myślą o wygranej. W piątkowych półfinałach sopocianie zagrają z Anwilem (godz. 17), po czym mistrzowie Polski zmierzą się z Kociewskimi Diabłami (19.30). Finał w sobotę o 18.

Szanować siebie i kibiców

Mistrzowie Polski są jedynym uczestnikiem Final Four, który o udział w imprezie nie musiał walczyć - wobec udziału w rozgrywkach Euroligi i Zjednoczonej Ligi VTB, władze Polskiego Związku Koszykówki przyznały Asseco Prokomowi gwarantowane miejsce w półfinale i funkcję gospodarza turnieju. Przed własną publicznością gdynianie z pewnością będą chcieli potwierdzić miano najlepszej polskiej drużyny.

- Rok temu dotarliśmy do półfinału Pucharu Polski z AZS Koszalin. Wtedy też byliśmy zmobilizowani, ale mecz przegraliśmy i trofeum nam przepadło. Teraz zagramy na swoim parkiecie, damy z siebie nie 100, a 120 procent i choć sport lubi płatać figle, nie widzę innej opcji niż walka o wygraną - zapowiada środkowy Adam Hrycaniuk.

Gdyński center liczy na wypełnione po brzegi trybuny gdyńskiej hali: - Fajnie, że w najlepszej czwórce są aż trzy ekipy z Pomorza. Kibice na pewno zobaczą emocjonujące widowiska, a my liczymy na głośny doping.

Zespół trenera Pacesasa przystąpi do rywalizacji tuż po bardzo słabym występie w VTB przeciw ekipie BC Chimki. Po porażce 57:86 z Rosjanami litewski szkoleniowiec nie krył irytacji: - Trzeba szanować klub, kibiców oraz siebie. Tymczasem niektórzy nasi gracze zagrali kompromitująco. Słabszy dzień pod względem rzutowym może się zdarzyć, ale nigdy nie może zabraknąć ambicji i woli walki.

W przeciwieństwie do meczu z Chimkami, w piatek do gry powinien być już gotowy Qyntel Woods. Gwiazda Asseco Prokomu wciąż nie jest w pełni formy fizycznej, jednak trójmiejscy kibice doskonale wiedzą, że nawet w nie najlepszej dyspozycji Amerykanin jest w stanie samodzielnie przesądzić o wyniku spotkania.

- Wszyscy w drużynie bardzo ucieszyliśmy się z powrotu Qyntela. Wszyscy wiedzą, na co go stać, a poza tym jest dobrym kolegą, którego doskonale znamy. Miał przerwę w regularnym graniu, ale wciąż jest tym samym graczem o niesamowitym talencie - mówi Hrycaniuk.

Liczą na finał

Drugi trójmiejski zespół, czyli Trefl, awansował do Final Four po wygranym 89:81 ćwierćfinale z PGE Turowem Zgorzelec. Bohaterem widowiska był Adam Waczyński, który zaliczył swój najlepszy mecz w seniorskiej karierze. 21-letni obrońca zdobył aż 27 punktów (siedmiokrotnie trafiając za trzy punkty), 6 asyst, 4 zbiórki i 4 przechwyty!

- Wszyscy mnie wspierają w tym, co robię, nie jestem w żaden sposób ograniczany i mam pewną swobodę. Zawodnik czuje się lepiej, gdy wie, że może pozwolić sobie w niektórych fragmentach na kreowanie swojej gry - mówił po rekordowym występie zadowolony koszykarz. Czy w Final Four znów popisze się umiejętnościami strzeleckimi? - Może trafię osiem trójek? - uśmiecha się, po czym dodaje na poważnie: -Najważniejsze są wyniki zespołowe, a nie indywidualne.

Zwycięstwo w starciu z solidnie spisującą się w tym sezonie drużyną z Dolnego Śląska może być dla sopocian oczekiwanym od początku roku przełomem. W zeszłym tygodniu po kolejnej bolesnej ligowej porażce z Zastalem Zielona Góra w klubie zaczęto poważnie brać pod uwagę zmiany kadrowe, jednak udany występ na turnieju w Gdyni może radykalnie odmienić sytuację.

- Na pewno byliśmy w dołku, zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym, ale wygrane w lidze z Siarką Tarnobrzeg i w ćwierćfinale z Turowem nas podbudowały - tłumaczy Waczyński.
Nie jest tajemnicą, że trójmiejskim kibicom marzy się finał Asseco - Trefl. Sopocki snajper, który jako junior reprezentował jeszcze dawny Prokom Trefl, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Wierzę, że stać nas na finał i walkę z lokalnym rywalem, ale o wszystkim zadecyduje postawa na boisku.

W tym roku nie przegrali

Po fatalnym początku sezonu chyba nikt w stolicy Kociewia nie wierzył, że bez większych poprawek w składzie, zespół będzie grać na tak wysokim poziomie i dojdzie aż do Final Four Pucharu Polski. Tymczasem wystarczyła zmiana trenera.

Polpharma pod wodzą Zorana Sretenovicia gra znakomicie. - Dla nas awans do półfinału to duży sukces. Wygraliśmy w tych rozgrywkach wszystkie mecze. Jesteśmy zadowoleni ze swojej postawy - mówi serbski szkoleniowiec.

Choć starogardzianie trafili w losowaniu najgorzej jak mogli, bo w półfinale zmierzą się z gospodarzem imprezy Asseco Prokomem, który ma chrapkę na trofeum, to apetyty i fantastyczna seria dziesięciu zwycięstw z rzędu w Tauron Basket Lidze i Pucharze Polski, rozbudziły nadzieje Kociewskich Diabłów.

- Mistrz Polski jest mocny. Dotychczasowa forma daje nam jednak prawo wyjść na boisko i pokazać się z jak najlepszej strony - dodaje trener Polpharmy Zoran Sretenović.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki