Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół Świętej Trójcy w Gdańsku odsłania swe tajemnice [ZDJĘCIA]

Grażyna Antoniewicz
W gruzie, którym zasypano wejście, były też potłuczone wiekowe, gliniane naczynia. Jest i możliwa do sklejenia w całości szkliwiona misa o średnicy około 40 cm.
W gruzie, którym zasypano wejście, były też potłuczone wiekowe, gliniane naczynia. Jest i możliwa do sklejenia w całości szkliwiona misa o średnicy około 40 cm. Przemek Świderski
Podczas prac konserwatorskich odkryto duże fragmenty gotyckiego okna z oryginalnym szkleniem, a to wyjątkowa sensacja. Archeolodzy weszli też do krypt grobowych, gdzie pochowani są członkowie rodów Hardersów, Offenbergów i innych. Znajdują się one w nawie południowej pod kaplicami.

- Wiedzieliśmy, że są tu dwie krypty, bo widać było otwory wentylacyjne - opowiada rektor kościoła franciszkanin o. Tomasz Jank. - Schody wiodące do nich były jednak zasypane gruzem.

Spękane ściany kaplic od dawna groziły zawaleniem, dlatego rozpoczęto remont, wcześniej jednak do krypt weszli archeolodzy.

Trumny w kryptach

- W krypcie grobowej, po zachodniej stronie, były cztery pochówki - opowiada archeolog Renata Wiloch-Kozłowska. - Po wschodniej stronie było ich osiem. W gdańskim archiwum zachowały się dokumenty świadczące o tym, że krypty te w 1720 roku dla swoich mężów kupiły żony, a więc krypty istniały już wcześniej. Kaplica lewa poświęcona została rodowi Hardersów, prawa była miejscem spoczynku rodu Offenbergów. W tej ostatniej, w dwóch trumnach stojących na posadzce, pochowani byli mężczyźni. Natomiast na metalowych prętach, które umieszczono w ścianach krypty na wysokości około 1,2 m nad posadzką, znajdowały się kolejne dwie trumny, a w nich pochowano kobiety.

Zachowało się w sumie osiem trumiennych kartuszy.
- Dostarczają wiele informacji - opowiada pani archeolog. - To herby mieszczańskie, o czym świadczą umieszczone na zwieńczeniu tarczy herbowej zawoje. Najstarszy pochówek pochodzi z 1632 roku, natomiast najmłodszy z 1799 - sądząc po datach na kartuszach. W kryptach pochowani są ludzie młodzi, około 30-letni, i na pewno bogaci, o czym świadczą m.in. zdobienia i uchwyty trumien oraz zachowane fragmenty ubrań.
- Przedmioty, które znaleźliśmy, to dowód wielkiej troski, którą otoczono zmarłych. Wszyscy są ubrani w jedwabie rozmaitego gatunku, a w tamtych czasach była to jedna z najdroższych tkanin - opowiada Renata Wiloch-Kozłowska. - Był to kościół luterański, a jak wiadomo, protestanci mają w swoich zapisach wskazówki dotyczące skromności stroju, pewnej surowości. Oprócz tego, funkcjonowały w Gdańsku podobnie jak w innych miastach specjalne ustawy, które ograniczały bogactwo stroju mieszczan, ale były one sprytnie omijane. Jeden ze sposobów oglądamy właśnie w kościele. Okazuje się, że tak jak w innych kościołach, ubrania na zmarłych były upinane.
- Być może ludziom, którzy pilnowali przestrzegania prawa w mieście, łatwiej było wytłumaczyć, że zmarli nie są ubrani w jedwab, tylko jest on na nich ułożony, więc nie jest to zbyt kosztowny strój - uśmiecha się pani archeolog.

Zielone kreseczki

O tym, że ubrania były upinane, świadczą ślady po miedzianych szpileczkach, cienkie zielone kreseczki na tkaninach.
Trumny zostały wysypane dużymi, grubymi drewnianymi wiórami. Natomiast pod głowę wkładano jedwabne poduszki, w których znajdowały się jakieś gałązki i pachnące zioła. Zwyczaj ten stosowano, aby nie było przykrego zapachu w kościele. Archeolodzy znaleźli również całuny z jedwabiu, wstążki, koronki . Trumny były obite tkaninami i dopiero na materii umieszczano metalowe okucia, uchwyty i herbarze. Niektóre trumny w miejscach łączenia drewna zdobione były złotymi taśmami - galonami mocowanymi do trumien mosiężnymi guzami, które stanowiły dodatkową ozdobę.

Z wykopu w nawie południowej, tuż przed kaplicami, pochodzi niezwykła ceramika, m.in. liczne fragmenty kafli piecowych bogato dekorowanych plastycznym ornamentem, możliwa do sklejenia w całości szkliwiona misa o średnicy około 40 cm oraz fragment flizu - płytki zdobionej malowanym na białym tle błękitnym krajobrazem. Dzięki pomocy pani Elżbiety Kilarskiej wiemy, że fliz pochodzi z Utrechtu, a wyprodukowano go w 1680 roku.

Archeolog Renata Wiloch-Kozłowska z pasją opowiada o ludziach, którzy prawie 300 lat temu byli zacnymi mieszkańcami Gdańska. Czym się zajmowali, skąd przybyli do grodu nad Motławą, jeszcze niewiele wiadomo, ale każdy niemal dzień przynosi kolejne wiadomości. Dostarcza ich analiza odkryć archeologicznych i źródeł historycznych.

Gdy remont się zakończy, na kaplicę Offenbergów wróci kartusz ze złoconym łacińskim napisem, który głosi: Tu chciał spocząć na ostatnią noc swego życia i stąd przenieść się prędzej czy później, gdy przebudzi się do życia wiecznego dostojny mąż Henryk Christian, wolny baron, Offenberg, minister, kawaler stanu szlacheckiego, żyjący od dnia 1 czerwca 1690 roku do 24 stycznia 1720 roku. Po życiu pełnym cnót i zasług pomnik ten postawiła dobra i pobożna żona, pogrążona w żałobie, Maria Małgorzata z Brownów. Chwalebna to rzecz, gdy żywi zmarłym okazują żywą pamięć.

Świątynia nie tylko pięknieje, ale też staje się sławna w świecie. Kiedy oglądamy znalezione zabytki, po kościele wędrują Włosi z Mediolanu, oglądają zabytki z przewodnikiem w ręku. Zatrzymują się przed wielkim (2,5-metrowym) krucyfiksem i zapalają świeczki. Okazuje się, że znają starą legendę o Chrystusie z zamkniętymi oczyma.

Chrystus mrugający

Profesor Jerzy Samp tak opowiada o franciszkaninie ojcu Laurentym, który przed wiekami wyrzeźbił Chrystusa na krzyżu (było to ponoć w 1500 roku). Kiedy zakonnik ukończył rzeźbę, tłumy biegły do kościoła św. Trójcy w Gdańsku na Starym Przedmieściu, aby podziwiać niezwykłe dzieło. To, co w nim było najbardziej zatrważające, co powalało na kolana nawet zatwardziałych grzeszników, to przenikliwe spojrzenie, przed którym nie sposób było uciec ani znaleźć schronienia.

Twierdzono, że gdy brzemienne kobiety patrzeć będą na twarz Ukrzyżowanego, urodzą dzieci o okropnych obliczach. Chcąc nie chcąc, ojciec Laurenty przemalował twarz Chrystusa i zamknął mu oczy. Więc wisiał krucyfiks piękny, ale podobny do innych. Któregoś razu ktoś zauważył (a było to przed wojną ze Szwedami), że Ukrzyżowany otworzył oczy. Powtórzyło się to w okresie wojen napoleońskich, jak było przed ostatnią wojną, nie wiadomo.

Kościół Świętej Trójcy ma jedno z najpiękniejszych wyposażeń gotyckich w Polsce, są tu stalle gotyckie największe w Polsce, gotyckie lektorium i gotyckie ołtarze. Zachwyca najstarsza na Pomorzu Gdańskim ambona (choć z manierystycznym baldachimem). Można przycupnąć na miejscu, gdzie niegdyś siedział Heweliusz. Pozostał tam wyskrobany napis Hevelke.

W prezbiterium ołtarz św. Franciszka przypomina o pierwszych gospodarzach gdańskiego kościoła - mnichach z Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, którzy prawie 600 lat temu przybyli do Gdańska za sprawą ówczesnego papieża. Świątynia pełna jest zachwycających zabytków. Należy do nich kaplica Św. Anny, jeden z najwspanialszych skarbów polskiej architektury późnego gotyku.
- Na terenie Gdańska znajduje się niewiele zabytków tak bardzo polskich jak kaplica Świętej Anny. Wybudowano ją specjalnie na życzenie króla Kazimierza dla mieszkających tu Polaków. To w niej przez kilka wieków gromadzili się gdańscy Polacy na nabożeństwa. Nawet w okresie reformacji głoszono tu kazania w polskim języku - opowiada o. Tomasz Jank. Burzliwe losy kościoła i klasztoru stanowią doskonały materiał na film, ale to już zupełnie inna opowieść.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki