Do Spółdzielni Meblarskiej Kaszub Zakładu Pracy Chronionej w Kościerzynie wkroczył syndyk. Przed kilkoma dniami podczas walnego zgromadzenia udziałowców podjęto decyzję o jej likwidacji. Ta sytuacja zaniepokoiła pracowników Kaszuba. Zwłaszcza że jest to jeden z największych pracodawców na terenie powiatu kościerskiego. Obecnie zatrudnienie znajduje tam 224 pracowników. Teraz wielu z nich obawia się, że może stracić pracę.
- O takiej decyzji zarządu zdecydowały względy finansowe - mówi Jarosław Banasik, likwidator spółdzielni Kaszub. - Uznano, że spółdzielnia jest tworem nieco już archaicznym. Trudno jest pozyskać jej kapitał, tymczasem potrzeba inwestycji. Wkrótce poinformujemy o sytuacji w Kaszubie kontrahentów i wierzycieli. W ciągu trzech miesięcy będą oni mogli zgłaszać swoje wierzytelności. Naszym głównym zadaniem będzie teraz likwidacja spółdzielni i zaspokojenie jej wierzycieli.
Na razie jednak produkcja w Kaszubie idzie pełną parą. Spółdzielnia ma do zrealizowania zamówienia, z których musi się wywiązać. Wielu pracowników do dziś nie może uwierzyć w to, że do firmy wkroczył likwidator. Tym bardziej że nieoficjalnie mówi się, że jej sytuacja finansowa wcale nie była zła.
- Pracy nie brakuje i wydawało się, że wszystko w spółdzielni zmierza ku lepszemu - mówi jeden z pracowników. - Tymczasem dowiadujemy się, że Kaszub niedługo może przestać istnieć. Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Niedawno mówiło się o pozytywnych zmianach, jakie mają nadejść.
Pod koniec grudnia powstała spółka akcyjna utworzona na bazie Kaszuba. Pracownicy mogli wykupywać w niej udziały. Spółka została już zarejestrowana w sądzie, jednak nie doszło jeszcze do żadnego spotkania akcjonariuszy. - Poprzedni zarząd spółdzielni podjął decyzję o założeniu spółki, w której udziały wykupiło ponad 100 pracowników Kaszuba - mówi Jarosław Banasik. - Jest to odrębny podmiot. Trzeba dodać, że spółce łatwiej jest znaleźć inwestora.
Prawdopodobnie w planach zarządu było przekształcenie spółdzielni w spółkę. Jak na razie trudno powiedzieć, czy to się uda. Obiekty, sprzęt i znaki firmowe wciąż należą do spółdzielni. - Wszystko jest jeszcze na bazie wstępnego rozeznania i za wcześnie, by mówić o szczegółach - dodaje Jarosław Banasik. - Musimy zastanowić się, w jaki sposób i czy w ogóle jest to możliwe, by powiązać spółdzielnię ze spółką. Taki był zamysł zarządu, ale czy jest on realny, trudno powiedzieć.
Całkowita likwidacja Kaszuba nie jest jeszcze do końca przesądzona.
- Jeśli w ciągu roku od rozpoczęcia procesu likwidacji sytuacja się poprawi, wówczas można powstrzymać ten proces - dodaje likwidator.
W najbliższym czasie okaże się też, ilu pracowników Kaszuba straci pracę.
- Chcielibyśmy uniknąć zwolnień grupowych - przyznaje Jarosław Banasik. - Musimy oszacować, ile osób jest niezbędnych do tego, by zrealizować wszystkie zamówienia. To będzie wiadome w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Spółdzielnia Kaszub istnieje na rynku ponad 50 lat. Współpracuje m.in. z Ikeą.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?