Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosakowo: Mieszkańcy obawiają się podziemnych magazynów gazu

Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Piotr Niemkiewicz
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo chce na 700 hektarach łąk pod Kosakowem rozbudować sieć podziemnych zbiorników na gaz. A wzburzeni rolnicy protestują przeciwko tej megainwestycji. - To zahamuje nam możliwość rozwoju! - grzmi Marcin Buchna, mieszkaniec Mostów.

Rolników zaalarmował wniosek PGNiG, które wystąpiło do gminy o zmianę studium uwarunkowań gminy. Firma chciała, by w ten sposób spory obszar łąk między Mostami a Mrzezinem miał w przyszłości konkretne przeznaczenie - miałaby służyć jako podziemna baza na magazyny gazu. - To przecież ponad 30 procent naszej gminy! - mówi Buchna. - Jak można zablokować na tak wielkim terenie możliwość swobodnego gospodarowania ziemią?

Wtóruje mu Alfred Miklaszewicz z Kosakowa, także właściciel gospodarstwa rolnego. - To prosty sposób na ograniczenie naszych praw własności - ocenia. - Jeśli gmina zgodzi się na propozycję PGNiG, my automatycznie stracimy możliwość dysponowania naszym terenem!

Wójt Jerzy Włudzik kontruje zapędy rolników i podkreśla, że to przecież teren przyrodniczo cenny i nie można na nim stawiać np. domów czy pensjonatów. - Duża firma samochodowa chciała zbudować na łąkach, przy brzegu - marinę, ale konserwator przyrody powiedział kategorycznie "nie" - przypomina Włudzik.

Gmina miała też problem z odrolnieniem części swoich gruntów, położonych właśnie w rejonie łąk. Sprawa oparła się nawet o Ministerstwo Rolnictwa.- Naprawdę i tak nikt z was, którzy mają tu łąki, nie postawi żadnego budynku! - mówi wójt.

Rolnicy tłumaczą jednak, że PGNiG chce nadmiernie ułatwić sobie inwestowanie w gminie Kosakowo - którego etapy rozłożono na co najmniej kilkadziesiąt lat. - To takie działanie "na wszelki wypadek" - ocenia Janusz Śliwiński z Kosakowa.Przedstawiciele Invest Gazu, firmy działającej w imieniu PGNiG, tłumaczą z kolei, że kawerny na gaz będą się znajdować kilometr pod ziemią. - To w niczym nie przeszkodzi w uprawie - wyjaśnia Paweł Wilkosz, dyrektor Wydziału Geologii IG.

Rolnicy nalegają jednak, by ze studium wycofać zapis, że już na wczesnym etapie obowiązywania tego dokumentu rolnicy musieliby wszelkie decyzje, np. gruntowe czy inwestycyjne, uzgadniać z Wyższym Urzędem Górniczym. - To właśnie sól w naszym oku - mówi Marcin Buchna. - Bo zamiast załatwić te sprawy u nas, na miejscu, w urzędzie, będziemy musieli słać tony papierów gdzieś w Polskę.

Racje rolników trafiły do przekonania wójtowi. - Zapis, który poruszył rolników, został usunięty ze studium - zapewnia Iwona Piwońska, kierownik Referatu Planowania i Zagospodarowania Przestrzennego Urzędu Gminy Kosakowo.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki