Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Polsce. "Sytuacja bez precedensu. Jest bardzo dynamiczna". Ekonomista o wpływie koronawirusa na gospodarkę

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Dr Dariusz Wieczorek z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego
Dr Dariusz Wieczorek z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego Karol Makurat
O możliwych skutkach dla gospodarki w dobie pandemii koronawirusa mówi ekonomista dr Dariusz Wieczorek z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.

Orlen informuje o obniżce cen. Średnio 20 gr za litr benzyny i 32 gr za litr oleju napędowego. Koncern podaje, że koronawirus ma wpływ na światowy rynek paliwowy.
Dr Dariusz Wieczorek: Rzeczywiście ceny ropy spadły w okolice 30 dolarów za baryłkę, podczas gdy normalna cena to ok. 60 dolarów za baryłkę. Ropa jest wykorzystywana do transportu, ale też do celów przemysłowych. Gdy w gospodarce mamy do czynienia ze spowolnieniem, ogranicza się popyt na ropę. Ceny poszybowały w dół. W zeszłym tygodniu odbyły się rozmowy pomiędzy OPEC a Rosją na temat ograniczenia podaży produkcji ropy, po to by utrzymać ceny. Rosja jednak nie chce ograniczyć produkcji, w związku z czym Arabia Saudyjska zwiększyła produkcję. To doprowadziło do gwałtownego spadku cen na rynkach, co widać też na stacjach benzynowych.

Myśli pan, że to może się utrzymać przy takiej różnicy cen za baryłkę? Czy ceny mogą spaść jeszcze niżej?
Nie wydaje mi się by wojna cenowa pomiędzy producentami ropy była na dłuższą metę dla nich opłacalna. Ona nie jest opłacalna ani dla Arabii Saudyjskiej, ani dla Rosji, ani dla Stanów Zjednoczonych. Trzeba pamiętać, że w cenach na stacjach paliw ważną rolę odgrywają podatki. One są w stałej wysokości. Spadek cen o kilkadziesiąt groszy nie odzwierciedla spadku cen na giełdach światowych. Jeżeli mielibyśmy do czynienia z długotrwałą recesją, a nie tylko z krótkotrwałym kryzysem, mogłoby dojść do walki między producentami, ale to na razie czysto hipotetyczne.

Business Insider cytuje australijskich ekonomistów, zdaniem których straty dla światowej gospodarki mogą wynieść od 2,4 bln dolarów do 9 bln dolarów.
Trudno mi się odnieść do tych wyliczeń. Mogę powiedzieć tylko tyle, że mamy w tym momencie do czynienia z gwałtownym kryzysem. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Na tym etapie prognozowanie jest bardzo trudne. Mamy kilka możliwych scenariuszy. Od optymistycznych, że efekt koronawirusa rozpłynie się za miesiąc lub dwa. Moglibyśmy mieć wówczas do czynienia ze scenariuszem w kształcie litery "V", czyli gwałtownym spadkiem, a potem gwałtownym odbiciem. Mieliśmy z tym do czynienia w przypadku świńskiej grupy w 2009 roku. Wydaje mi się ten scenariusz mało prawdopodobny. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakładałby odbicie w kształcie litery "U". Po spadku mielibyśmy stabilizację, a po nim stosunkowo stopniowy powrót do stanu sprzed kryzysu.

Wariant pesymistyczny to przedłużający się kryzys, który może przynieść skutki trudne do opisania. Może to być sytuacja bez precedensu, która mogłaby przemodelować całą gospodarkę światową, w tym doprowadzić do wzmocnienia trendów deglobalizacyjnych. Mogłoby to wywołać presję inflacyjną w skali makro. Recesja światowa jest możliwa. W tej sytuacji może uspokajać zachowanie Niemców, a polska gospodarka jest w dużej mierze uzależniona od eksportu do Niemiec. Niemcy starają się tonować nastroje, w nieco nawet zaskakujący sposób. W momencie gdy kanclerz Angela Merkel mówi, że nawet 60-70 proc. Niemców może być zarażonych koronawirusem, nie widać tam paniki. Przedstawianie sytuacji tak jak wygląda lub może wyglądać być może jest dobrą metodą by uspokajać nastroje.

Jak ta sytuacja może wpłynąć na nasz handel z Niemcami, Chinami czy Włochami?

Jeżeli chodzi o Chiny to tę kryzysową sytuację odczuwa już przede wszystkim branża tekstylna i elektroniczna, choć nie tylko. Mamy do czynienia z czymś co można nazwać przerwanymi łańcuchami dostaw. Chińczycy wyspecjalizowali się w produkcji różnych towarów. W momencie gdy produkcja stanęła na 2 miesiące widać, że generuje to duże problemy dla odbiorców.

Jestem przekonany, że przemysł może dostosować się do tego typu sytuacji, choćby przez dywersyfikację dostaw. Pytanie jednak w jakim czasie to dostosowanie będzie mogło nastąpić. Jeśli chodzi o Włochy nie wydaje mi się by miało to duże znaczenie dla naszej wymiany handlowej. Paniczne zakupy makaronów są z punktu widzenia zdrowego rozsądku zupełnie absurdalne, ale rozumiem, że emocje są silne.

Myśli pan, że te masowe zakupy mogą wpłynąć na ceny na rynku spożywczym?
Krótkoterminowo pewnie tak. Widzimy już nawet dziesięciokrotne skoki cen żeli do rąk czy maseczek. Słyszałem nawet, że maseczki są teraz reeksportowane poprzez sieci internetowe z Polski do Chin. Nie wydaje mi się jednak, żeby te zjawiska trwały bardzo długo. Jeżeli kryzys będzie się przedłużać np. przez 4-5 miesięcy może to doprowadzić do trudnych do wyobrażenia skutków, ale ten scenariusz wydaje mi się dzisiaj mało prawdopodobny, choć nie można go wykluczać, bo sytuacja jest dynamiczna. Proszę zwrócić uwagę, że jeszcze 2 miesiące temu byśmy w ogóle nie rozmawiali o takiej sytuacji.

Jak może to wpłynąć na sytuację na rynku transportowym czy turystycznym? Linie lotnicze zawieszają połączenia, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do niektórych krajów.
Szacunki potencjalnych strat dla tych branż wydają mi się na razie mało wiarygodne. Jedna z organizacji turystycznych oszacowała możliwe straty na poziomie 400 mln zł. Nie byłaby to wielka katastrofa patrząc na cały rynek i branżę. Z jednej strony skoro mamy do czynienia z pandemią to mobilność powinna być ograniczona. Wydaje mi się jednak, że raczej nastąpi tu jedynie zmiana kierunków podróży. Trudno sobie wyobrazić by Polacy czy Europejczycy, przyzwyczajeni do konsumpcyjnego trybu życia, przestali podróżować. Mogą zmienić destynację. Zamiast do Włoch mogą zacząć częściej podróżować np. do krajów arabskich.

Jakie mogą być straty dla świata kultury? Muzea, kina i teatry też zostały zamknięte.
Tutaj też mogą na krótką metę mogą wystąpić straty. Artyści zarabiają na koncertowaniu czy wystawianiu swoich prac. Firmy eventowe zarabiają na organizacji koncertów. Krótkoterminowo skutki mogą być więc bardzo dotkliwe dla organizatorów czy artystów. Wydaje mi się, że sytuacja musi się ustabilizować, choć nie wiadomo kiedy to nastąpi. Musimy się do tego koronawirusa przyzwyczaić. Trudno jednak sobie wyobrazić byśmy zmienili swoje przyzwyczajenia i przestali uczestniczyć w imprezach kulturalnych czy sportowych.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki