18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korol: Jesteśmy w czołówce

Rafał Rusiecki
Na szczęście Adam Korol małymi krokami wraca do pełni sił
Na szczęście Adam Korol małymi krokami wraca do pełni sił G. Mehring
O powrocie do pełni sił fizycznych i psychicznych po ciężkiej kontuzji pleców, a także o występie naszych reprezentantów w wioślarskich mistrzostwach świata z Adamem Korolem, zawodnikiem AZS AWFiS Gdańsk, rozmawia Rafał Rusiecki.

Zacznę od najważniejszego pytania. Jak zdrowie?

Od naszej ostatniej rozmowy [bez mała miesiąc temu - przyp. aut.] zrobiłem duże postępy. Prawie nie odczuwam już dolegliwości pleców. Jestem w zupełnie innym miejscu, niż chociażby dwa tygodnie temu. Przewidzieli to lekarze, którzy mówili, że potrzeba czasu. Myślę, że w tym tygodniu nic już mnie nie będzie bolało. Ze stanu wielkiego przygnębienia wróciłem do pozytywnego myślenia. Strasznie mnie nosi, ale wiem, że jeśli zacznę coś robić zbyt wcześnie, to coś może pójść nie tak.


Kiedy sportowiec w domu musi śledzić wyniki na mistrzostwach, na których mógł wystartować, to też się stresuje?


Jak chłopaki płynęły półfinał, to nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Przeżywałem ten start. Jestem czynnym zawodnikiem i wiem, co do minuty, jak się przygotowywali. Nie oszukuję, że na zawodach stres jest tak duży, że co chwila trzeba chodzić do toalety. To samo miałem w domu. Rozumiem teraz te osoby, które są blisko naszej osady, a oglądają nasze starty w domu.


W czwórce podwójnej zastąpił cię Piotr Licznerski. Zdał egzamin?


Zgranie się z nowym zawodnikiem wymaga czasu. Piotrek jest na tyle inteligentnym człowiekiem, że szybko wkomponował się w osadę. Chłopacy zajęli czwarte miejsce. Z tego wyniku są wszyscy zadowoleni, trzeba bowiem mierzyć siły na zamiary. A ta osada musiała się odbudować na miesiąc przed wyjazdem na mistrzostwa. Piotrek poradził sobie znakomicie. Pierwszy raz był na mistrzostwach globu i udanie wszedł do klasowej osady.


Wasza czwórka podwójna uległa w finale Australijczykom, Niemcom i Chorwatom. Do tej pory to wy nadawaliście ton rywalizacji. Jak ten wynik należy odbierać?


Myślę, że w kontekście przyszłorocznych igrzysk to niezłe miejsce. Pozwala nam zaatakować. To nie my będziemy bronić tytułu, tak jak to było trzy lata temu. Będziemy mieć większy spokój, jeśli chodzi o sferę psychiczną. To prawda, że w tym roku nie wygraliśmy, ale nadal jesteśmy w czołówce. Jesteśmy w grze. Wierzę, że jak wrócimy do starego składu bardziej zmotywowani, to będziemy walczyć o najwyższe cele.


Mistrzostwa świata w Bledzie pozostawiły mimo wszystko duży niedosyt. Pierwszy raz od 12 lat Polacy nie wywalczyli na tak ważnej imprezie ani jednego medalu. Co się dzieje?


Trudno jednoznacznie to wyjaśnić. Medalu nie zdobyliśmy my. Nie udało się też naszej dwójce podwójnej kobiet. Myślałem, że właśnie Julia Michalska i Magda Fularczyk popłyną lepiej. Ósemka popłynęła na swoim poziomie, czyli w finale A. To nie jest tak, że wioślarski świat nam odpłynął. Czasem brakuje kropki nad "i". Mamy rok przygotowań do Londynu i jestem pełen optymizmu. Zawsze łatwiej oceniać z boku. Ja nadal jestem wśród tych, którzy walczą.


Czy teraz jest już pewne, że twoje przygotowania do Londynu są niezagrożone?

Będę się przygotowywał normalnym tokiem. Zacznę pewnie troszeczkę wcześniej, aby wzmocnić odcinek mięśni przy kręgosłupie. Pierwsze zgrupowanie czeka nas w grudniu w górach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki