Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korków nie będzie, gdy zmniejszy się liczba samochodów wjeżdżających do centrum miasta

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Powinniśmy zmniejszać ilość pojazdów osobowych wjeżdżających do miast. Odchodzić należy od modelu posiadania samochodu, tak jak ma to obecnie miejsce na Zachodzie Europy na rzecz transportu zbiorowego. Do tego potrzebna jest jednak zmiana nastawienia Polaków – mówi o sposobach na rozładowanie drogowych korków Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie.
Powinniśmy zmniejszać ilość pojazdów osobowych wjeżdżających do miast. Odchodzić należy od modelu posiadania samochodu, tak jak ma to obecnie miejsce na Zachodzie Europy na rzecz transportu zbiorowego. Do tego potrzebna jest jednak zmiana nastawienia Polaków – mówi o sposobach na rozładowanie drogowych korków Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie. Przemysław Świderski
Powinniśmy zmniejszać ilość pojazdów osobowych wjeżdżających do miast. Odchodzić należy od modelu posiadania samochodu, tak jak ma to obecnie miejsce na zachodzie Europy, na rzecz transportu zbiorowego. Do tego potrzebna jest jednak zmiana nastawienia Polaków – mówi o sposobach na rozładowanie drogowych korków Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie.

Czy jest sposób na drogowe zatory? W godzinach szczytu w wielu polskich miastach, w tym Gdańsku czy Gdyni, w korkach trzeba stać nawet po kilkadziesiąt minut… Zresztą zatory są stałym elementem krajobrazu miast na zachodzie Europy, w Azji, USA.
W krajach Europy Zachodniej obserwujemy w ostatnich latach stopniowy odwrót tego trendu. W Polsce na „zatłoczenie” dróg wpływa bardzo wysoki wskaźnik nasycenia samochodami na 1000 mieszkańców. Jest on jednym z najwyższych w Europie. Np. w Warszawie wynosi ponad 700. Kraków, Łódź, Wrocław mają drogi równie mocno nasycone pojazdami. Polacy kupują samochody zarówno nowe, jak i używane. Tych ostatnich, w ciągu ostatnich dwóch dekad, sprowadziliśmy do Polski przeszło 16 mln. Znaczna ich część porusza się na ulicach polskich miast. Zjawisko, o którym pan mówił, nazywamy kongestią, czyli powtarzającym się, regularnym korkowaniem ulic. Wynika z tego, że na drogach pojawiają się w określonym czasie tzw. wzmożone potoki pojazdów. Remedium na ten stan jest komunikacja zbiorowa, której jestem orędownikiem.

Od dawna słyszymy, że trzeba się przesiadać do komunikacji zbiorowej…
W wielu miastach Europy Zachodniej komunikacja zbiorowa jest mocno rozbudowana. Jedną z metod ograniczania liczby samochodów na ulicach w centrach są np. duże parkingi na obrzeżach metropolii, skąd można się przesiąść do publicznego środka lokomocji. Ta forma komunikacji jest cichsza, czystsza i o wiele bardziej efektywna od samochodów osobowych. Wskaźniki pokazują, że auto poruszające się po mieście przewozi średnio 1,4 pasażera. A autobus, tramwaj, kolej podmiejska, to co najmniej kilkadziesiąt czy nawet kilkaset osób. Oprócz tego tendencja jest taka, by w miejscach dużego nasilenia ruchu pieszego, rowerowego, wprowadzać ograniczenie prędkości np. do 30 km/h. Z jednej strony, by jeszcze bardziej uspokoić ruch, a z drugiej, zapewnić bezpieczeństwo niezmotoryzowanym. Przy uderzeniu przez pojazd jadący z taką prędkością, osoby niechronione, czyli m.in. rowerzyści i piesi, mają 90 proc. szans na przeżycie.

Spowolnienie ruchu nie przyczyni się do jeszcze większego zatłoczenia?
Jest wprost przeciwnie. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na inną kwestię – badania wskazują, że spora część zatorów drogowych generowana jest przez kierowców pojazdów osobowych szukających miejsc parkingowych. Takie zachowania obserwujemy codziennie, kierowców zwalniających, rozglądających się, w konsekwencji zaburzających płynność ruchu.

Rozumiem, że przy tej liczbie pojazdów osobowych w Polsce, korki należy uznać za pewną normę i się do nich przyzwyczaić?
Chodzi o to, że powinniśmy zmniejszać ilość pojazdów osobowych wjeżdżających do miast. Być może zaczniemy odchodzić od modelu posiadania samochodu, tak jak ma to obecnie miejsce na zachodzie Europy, na rzecz transportu zbiorowego, formuły carsharingu (auto na minuty – red.), czy form komunikacji tzw. ostatniej mili, czyli elektrycznych hulajnóg, rowerów, taksówek, ubera itp.

Trudno mi sobie wyobrazić Polaków rezygnujących z własnego samochodu. Z jednej strony auto to wygoda, zwłaszcza, jeśli trzeba rozwieźć dzieci do szkoły, przedszkola…
Rzeczywiście, w wielu przypadkach, takich m.in., na który pan wskazuje, gdy nie mamy dobrego połączenia np. autobusu miejskiego, to samochód oznacza mobilność i oszczędność czasu. Natomiast zwróćmy uwagę, że samochód osobowy, w większości przypadków, stoi nieużywany. Korzystamy z niego kilkadziesiąt minut w ciągu doby. Warto zatem zastanowić się, czy jest nam potrzebny. Do tego należy uwzględnić wysokie ceny paliw. Niemniej zgodzę się, że samochody osobowe są powszechnym, lubianym przez Polaków środków lokomocji. Jest ich dużo, są popularne, używane są relatywnie tanie, a dla wielu są też symbolem statusu. Tu potrzeba zmiany nastawienia. Ta „moda” powoli w Polsce zdobywa popularność.

Co z inwestycjami w infrastrukturę drogową?
Szlaki komunikacyjne w miastach i nie tylko, projektowane wiele lat temu, nie uwzględniały potoków pojazdów o tak wysokim natężeniu. Np na węzłach autostradowych na Śląsku, na obwodnicy Warszawy (most Grota-Roweckiego), codziennie pojawia się kilkaset tysięcy samochodów. Nikt tego nie przewidział i dziś dostosowanie się do warunków panujących na drogach jest praktycznie niewykonalne. Oczywiście należy też wciąć pod uwagę niską efektywność transportu indywidualnego, co wpływa na opłacalność inwestycji.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki