Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjna akcja policji w Wejherowie. Zastrzelili psy podczas zatrzymania dilera

Joanna Kielas i Tomasz Smuga
Archiwum rodzinne
Czy zastępca komendanta powiatowego policji z Wejherowa przekroczył swoje uprawnienia, strzelając w mieszkaniu i zabijając dwa psy podczas akcji zatrzymania dilera narkotyków?

Użyciem broni palnej przez funkcjonariusza w mieszkaniu w wieżowcu w Wejherowie zajęła się wejherowska prokuratura. Zebrała materiały i poprosiła o przekazanie innej jednostce, by nie dopuszczać do sytuacji, że prokurator prowadzi postępowanie wobec policji z tego samego miasta.

- Wczoraj zapadła decyzja, by sprawę oddać do prowadzenia Prokuraturze Rejonowej z Sopotu - informuje Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Mocno kontrowersyjna akcja policji odbyła się 8 lutego, przy ul. Kochanowskiego w Wejherowie. Około godz. 20 w mieszkaniu przebywały trzy osoby - 24-letni Daniel, jego 17-letnia narzeczona Dagmara oraz ich 7-miesięczny syn.

- Brałam wtedy kąpiel, gdy usłyszałam jakieś hałasy - opowiada mieszkanka Wejherowa. - Kiedy zobaczyłam w przedpokoju, że Daniel pcha drzwi, postanowiłam mu pomóc. Taki był mój pierwszy odruch.

Jak dalej relacjonuje 17-latka, gdy się zorientowała, że za drzwiami znajdują się policjanci, pobiegła do kuchni, żeby zabrać worek z narkotykami i pozbyć się ich w toalecie.

Policjanci, żeby się dostać do środka, użyli wobec mężczyzny paralizatora. Gdy pierwszy z funkcjonariuszy znalazł się wreszcie w mieszkaniu, obezwładnił dziewczynę. Chwilę później miały paść strzały.

- Amstaffka była wówczas w przedpokoju. W jednym z pokoi były zamknięte jej szczeniaki. Dla niej policjanci to byli obcy ludzie. Szczekała na nich. Wtedy przez uchylone drzwi drugi z policjantów wysunął rękę z bronią i strzelił jej w głowę - relacjonuje 17-latka. - Po chwili z pokoju przybiegł nasz drugi pies pitbull. Nie zdążył nawet szczeknąć - twierdzi - a policjant oddał w jego kierunku strzał. Tyran leżał obok mnie na podłodze, żył i piszczał z bólu. Dostał kulą w kłąb. Dopiero po kilku godzinach przyjechał weterynarz, żeby go uśpić.

Rodzina jest mocno oburzona akcją policji. Uważają, że psy nie musiały zostać zastrzelone, poza tym zawsze istniało niebezpieczeństwo, że kula nie trafi w zwierzę, a w człowieka. Wrze także wśród samych mundurowych i śledczych z Wejherowa.

- Ciężko to mówić, ale w tym przypadku rodzina zatrzymanego ma rację w 100 procentach - mówi jeden ze śledczych. - Doszło do typowej amatorszczyzny: chciano za wszelką cenę uzyskać tak zwaną realizację, pochwalić się zatrzymaniem dilera, nie bacząc na konsekwencje. Skoro była prowadzona obserwacja mieszkania, to trzeba było ją dobrze przeprowadzić. Przecież sąsiedzi na pewno widzieli, że w mieszkaniu są dwa psy rasy niebezpiecznej, ktoś musiał je wyprowadzać, a to mundurowi już mogli sami zaobserwować. Wystarczyło wziąć ze sobą weterynarza, który by zwierzęta uśpił, i po kłopocie. Tutaj ewidentnie zabrakło pełnego rozpoznania sytuacji. Bo to, że diler będzie stawiał opór przy zatrzymaniu, to żadna nowość.

Jak potwierdza Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku, strzały oddał zastępca komendanta powiatowego policji w Wejherowie podinsp. Mariusz Świniarski. Czy policjant przekroczył swoje uprawnienia? Tą sprawę zajmie się Prokuratura Rejonowa w Sopocie. Śledztwo będzie dopiero wszczęte, i to na razie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.

Dlaczego mundurowi użyli broni palnej podczas akcji zatrzymania dilera narkotyków w Wejherowie? Policjanci twierdzą, że były obawy o zagrożenie ich życia i zdrowia.

- Z uwagi na to, że ich właściciel nie reagował na kilkakrotne polecenia policjantów dotyczące ich odwołania i zamknięcia psów w jakimś pomieszczeniu, a zdrowie i życie funkcjonariuszy było zagrożone, została podjęta decyzja o użyciu broni służbowej - tłumaczy asp. Anetta Potrykus, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie.

Dodajmy, że podczas przeszukania pomieszczeń mieszkalnych funkcjonariusze zabezpieczyli około 200 porcji narkotyków o czarnorynkowej wartości około 3,5 tys. zł. Diler usłyszał łącznie pięć zarzutów za handel narkotykami oraz za posiadanie znacznej ilości środków odurzających. Za wprowadzanie do obrotu środków odurzających oraz posiadanie znacznej ich ilości wbrew przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii sprawcy grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

W kilka dni po kontrowersyjnej akcji zdechły wszystkie szczeniaki zabitej suki.

Napisz do autorów: j. [email protected], [email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki