Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrakty bez nadużyć i fikcji

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Maria Sowisło
Od dziś szpitale będą rozliczać się z Narodowym Funduszem Zdrowia na "angielskich" zasadach. Teoretycznie rewolucja dotyczy "kasy", a nie pacjentów. Jednak tylko teoretycznie.

Tak naprawdę od reguł gry, jakie ustali Narodowy Fundusz Zdrowia zależy, ile czekać będziemy w kolejce na operację, czy szpital przyjmie nas w wyznaczonym terminie, czy tylko "na ostro" - gdy jedną nogą będziemy już na drugim świecie.

A te reguły właśnie się zmieniają, bo od dziś szpitale będą rozliczać się z Narodowym Funduszem Zdrowia nie według katalogu procedur, jak to było do tej pory, a według systemu jednorodnych grup pacjentów, w skrócie zwanym JGP.

- Katalogu, który zawierał ponad 1400 procedur, nie bylismy już w stanie "naprawić" - tłumaczą w centrali NFZ. Od dawna "majstrowały" przy nim różne wpływowe gremia, np. kardiolodzy. - Dlatego częśc procedur była w nim świetnie wyceniona, a częśc - bardzo nisko. 60 proc. procedur szpitale rozliczały sporadycznie. Chorym na dobrze wycenione choroby, łatwiej było się leczyć.

Trudno zarzucić, by szpitale nie zachowywały się racjonalnie. Gdy okazało się, że NFZ dobrze płaci za inwazyjne leczenie zawału, każda placówka chciała mieć własny angiograf (czyli aparat do tego rodzaju zabiegów). Gdy NFZ wysoko wycenił cięcia cesarskie - ich liczba w różnych częściach kraju wzrosła niemal dwukrotnie. Zabawa NFZ i szpitali w policjantów i złodziei, trwała od lat, bo system kontraktowania dawał szpitalom okazję do nadużyć - twierdzi NFZ.

Mariusz Szymański, rzecznik Funduszu na Pomorzu sypie z rękawa przykładami - jak obowiązywała zasada rozliczania według dni hospitalizacji, szpitale starały się przetrzymać pacjentów jak najdłużej, gdy dostawały odgórnie ten sam budżet - bardzie opłacało się zrobić remont oddziału i wstrzymywać przyjęcia. Pacjent był tylko pionkiem w tej grze. Teraz koniec z fikcją. Od dzis szpitale będą rozliczać się według takiego samego programu informatycznego, które nie da im wielkiego pola manewru do nadużyć.

- W nowym systemie zapłata za pacjenta będzie bardziej zbliżona do rzeczywistych kosztów ponoszonych przez szpital - wyjaśnia Mariusz Szymański. W zapłacie Fundusz uwzględni teraz o wiele więcej niż dotąd, a więc - wiek i płeć pacjenta, główną chorobę z powodu której trafił do szpitala, a także choroby współistniejące (np. cukrzycę), wykonane przez lekarzy operacje i zaordynowane leki. Lekarze to wszystko zakodują w specjalnym programie informatycznym. - Program komputerowy, zwany "gruperem" przetworzy te dane pacjenta i przyporządkuje do konkretnej, wycenionej w punktach, grupie - tłumaczy Szymański. NFZ zapłaci za jego leczenie średnią stawkę.

- To dobry i bardziej sprawiedliwy system- chwali Lidia Kodłubańska, dyrektor Szpitala Miejskiego w Gdyni, jedna z dwóch placówek na Pomorzu, które uczestniczyły w pilotażu. Trzeba się go jednak nauczyć. Dyrektor szpitala w Chojnicach, Leszek Bonna obawia się jednak kłopotów z programem komputerowym. Cieszy się jednak, bo wygląda na to, że szpitalowi przybędzie pieniędzy.

Szpitalom będzie się opłacało leczyć ciężko chorych pacjentów

Rozmowa z Jackiem Paszkiewiczem, prezesem NFZ.

"Brytyjski" system w polskich szpitalach?
Ależ według systemu jednorodnych grup pacjentów rozliczają się szpitale w Ameryce i Europie, nawet bułgarskie, czeskie i rumuńskie.

Musimy iść ich śladem?
System JPG opiera się na międzynarodowych klasyfikacjach - chorób oraz i procedur medycznych - ICD9 i ICD10. My tej pory mieliśmy jakieś własne "numerki" chorób i nikt w Europie nas nie rozumiał. Teraz nasze rozliczenia międzynarodowe będą transparentne. Poza tym będziemy mogli wreszcie porównać czy to, co oferujemy chorym w Polsce, to dużo, czy mało w porównaniu do innych krajów.

Pacjenci stracą na tym, czy zyskają?
Problem właśnie w tym, że do szpitali trafia z roku na rok więcej pieniędzy, tylko chorzy nie odczuwają poprawy. Gdy każdy szpital liczył swoje wydatki na własną rękę, Fundusz nie miał wiarygodnych danych o rzeczywistych kosztach leczenia. Teraz chorzy poprawę odczują, bo, dzięki JGP, średnio szpital dostanie 12 proc. pieniędzy więcej...

Albo dostanie dużo mniej niż zwykle, bo coś źle zakoduje?
Rzeczywiście, pilotaż systemu JGP przeprowadzony w 43 polskich szpitalach wykazał, że niektóre placówki radzą sobie z nim świetnie, a inne mają z nim poważne kłopoty. Szpital, który sobie nie poradzi, może przez trzy miesiące liczyć na naszą pomoc. Jedno jest pewne - szpitalom będzie się opłacać leczyć ciężko chorych pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki