Koszykarki reprezentacji Polski są wręcz oburzone decyzją Polskiego Związku Koszykówki, który na zebraniu w Lublinie przyjął przepis o jednej Polce na parkiecie przez cały mecz.
Dotychczas na placu gry musiały przebywać co najmniej dwie rodzime zawodniczki. Problemy z obsadą w fazie play-off miał m.in. Lotos Gdynia.
Powrót do starych regulacji był sporą niespodzianką.
- Z zestawień i obserwacji wykonanych przez PLKK nie widać, by przepis o dwóch Polkach przyniósł jakąś zasadniczą zmianę w rozwoju młodych koszykarek. Dlatego zdecydowaliśmy się na zastosowanie innego wariantu, który obowiązywał już pięć lat temu - uzasadniał decyzję Grzegorz Ziemblicki, wiceprezes Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet oraz członek zarządu PZKosz.
Zadowolenia z przepisu nie krył na naszych łamach Mieczysław Krawczyk.
- Moim zdaniem, to dobry przepis, pozwalający na luźniejszą politykę kadrową. Bo dzięki temu nie stawia to nas pod ścianą, jeżeli chodzi o rodzime zawodniczki. Kiedy obowiązywał przepis o jednej Polce na parkiecie, zdobywaliśmy nawet mistrzostwo Europy - tłumaczył prezes gdyńskiego Lotosu, który dodał: - Niektóre koszykarki wymagały zbyt dużo w kontekście tego, co potrafią. Teraz będzie można kupić za mniejsze pieniądze jedną dobrą koszykarkę.
Z tymi argumentami w żadnym stopniu nie zgadzają się reprezentantki Polski, które wystosowały nawet specjalne oświadczenie do władz PZKosz., PLKK oraz klubów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na oświadczeniu podpisało się aż 29 zawodniczek, w tym m.in. Agnieszka Bibrzycka, Daria Mieloszyńska, Marta Jujka czy Olivia Tomiałowicz.
- Absurdalnym wydaje się nam argument o zbyt wysokich wymaganiach finansowych. Która klasowa zagraniczna zawodniczka zarabia mniej niż jakakolwiek Polka? Poza tym wygląda na to, że najlepiej dać zarobić we własnym kraju obcokrajowcom, którzy dziś tu są, a jutro pójdą gdzie indziej bez żadnych sentymentów - piszą koszykarki.
- Zauważyłyśmy, że Polaków z reguły cechuje "krótkowzroczność". Ponoć zwiększenie liczby graczy zagranicznych, a w szczególności Amerykanek podwyższy poziom ligi, sprawi, że będzie bardziej atrakcyjna. Tylko ile tak naprawdę z nich jest trafionym transferem? Znamy własną wartość i jesteśmy przekonane, że zarówno my, jak i wiele naszych klubowych koleżanek dorównuje, a nawet przewyższa umiejętnościami te zawodniczki - dodają reprezentantki.
Mimo wszystko wydaje się, że są skazane w tej wojnie na klęskę, bo władze związku nie zamierzają się uginać i prawdopodobnie pozostaną przy swojej decyzji.
- Administracyjne decyzje nie służą podnoszeniu poziomu. To od poziomu i zaangażowania koszykarek powinno zależeć to, ile minut będą spędzać na parkiecie. Nowe przepisy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom zawodniczek, gdyż promują kluby stawiające na Polki - odpiera zarzuty Grzegorz Bachański, prezes Polskiego Związku Koszykówki.
Tymczasem pierwszego wzmocnienia na sezon 2011/12 dokonał Lotos. Gdyński klub podpisał kontrakt z 30-letnią Greczynką Natali Plumbi. Doświadczona rozgrywająca występowała w poprzednim sezonie w rodzimym Dasol Ano Liosa, gdzie średnio notowała 9,4 punktu, 7,2 asysty, 3,4 zbiórki i 1,3 przechwytu. Warto dodać, że przez ostatnie trzy lata była liderką klasyfikacji asystujących w greckiej ekstraklasie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?