18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Ayo na Ołowiance w cieniu osobistej tragedii

Tomasz Rozwadowski
Występ Ayo na gdańskiej Ołowiance
Występ Ayo na gdańskiej Ołowiance Grzegorz Mehring
Jedna z najpopularniejszych w Polsce wykonawczyń zaliczanych do muzyki soul, Ayo, zaśpiewała i zagrała w miniony wtorek w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Koncert rozpoczął się z blisko półgodzinnym opóźnieniem. Okazało się, że tuż przed koncertem do muzyków dotarła wiadomość, że właśnie zmarł ojciec jednego z nich, klawiszowca.

Pianista oczywiście nie zagrał, pozostali wyszli na scenę i zagrali całkiem udany koncert, choć można było zauważyć, że będąc na scenie fizycznie, myślami byli przy koledze.

Zobacz zdjęcia z koncertu AYO w Gdańsku

Ayo, wokalistka i gitarzystka urodzona w Niemczech, córka Nigeryjczyka i Romki z Rumunii, zaistniała na międzynarodowych estradach w 2006 r. po wydaniu debiutanckiego albumu "Joyful". Płyta spodobała się w wielu krajach europejskich, ale szczególnie przypadła do gustu publiczności we Francji i w Polsce, nad Sekwaną sprzedała się w gigantycznym, podwójnie platynowym nakładzie.

W wywiadach udzielanych po debiucie mówiła, że wychowała się na dużej i bogatej stylistycznie płytotece ojca, gdzie obok siebie stali Fela Kuti, Donny Hathaway, Jinny Cliff, Bob Marley i Pink Floyd. Tę różnorodność inspiracji było słychać i ze sceny, ale trudno powiedzieć, żeby wynikała z niej jakaś wspólna jakość.

Ayo i towarzyszący jej muzycy skakali po różnych estetykach od soulu do reggae, przez rocka do funku i wszystko to było zaśpiewane i zagrane na przyzwoitym poziomie, ale robiło wrażenie nieco mechanicznego przerzucania kanałów.

Poszczególne piosenki pochodzące z trzech dotychczas wydanych płyt Ayo broniły się jednak nieźle, a publiczność przyjęła całość życzliwie i nawet próbowała przy kołyszących się rytmach trochę tańczyć.

Koncert mógł potoczyć się inaczej, ale zainterweniowały siły wyższe, a z nimi trudno przecież dyskutować. Ayo uśmiechała się bardzo dzielnie, lecz można wyczuć, że radość muzykowania, która jest jej znakiem firmowym i czymś, co najmocniej przyciąga do niej fanów, tym razem była profesjonalnie odegrana. Innego wyjścia przecież nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki