Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu przeszkadza przychodnia sportowa?

Janusz Woźniak
Dyrektor przychodni dr Bogdan Błoński
Dyrektor przychodni dr Bogdan Błoński Grzegorz Mehring
Niegdyś było to barak na stadionie przy ul. Traugutta, teraz barak przy ul. Lęborskiej na Przymorzu. Pod tymi adresami, w dalekich od komfortu warunkach, działała i nadal działa Wojewódzka Przychodnia Sportowo-Lekarska w Gdańsku. Placówka potrzebna tysiącom sportowców. Może nie tym z pierwszych stron gazet, chociaż i oni z niej korzystają, ale głównie młodzieży, którą sport ma uczyć, wychowywać, ale też bezpiecznie i w zdrowiu przeprowadzić przez lata uprawiania ulubionej dyscypliny sportu. To także jedyne miejsce w naszym regionie, gdzie sportowiec znajdzie fachową pomoc, poradę, gdzie w ciągu jednej wizyty wyrobi konieczny do treningów i udziału w zawodach dokument zwany powszechnie "kartą zdrowia sportowca".

Wiem też, jakie są wymagania w stosunku do profesjonalnej opieki nad sportowcami, określone w rozporządzeniu ministra zdrowia z 10 listopada 2006 roku, które gdańska przychodnia spełnia. Mimo wszystko co pewien czas nad jej działalnością pojawiają się czarne chmury. Z nadzieją i uznaniem przyjąłem inicjatywę ówczesnego marszałka województwa pomorskiego Jana Kozłowskiego i dyrektora wspomnianej przychodni dr. Bogdana Błońskiego, która zaowocowała uchwałą Sejmiku Województwa Pomorskiego z 8 listopada 2010 roku. Ta uchwała godziła dwie rzeczy. Sprzedaż atrakcyjnie położonej na Przymorzu działki pod zabudowę mieszkaniowo-usługową z funkcjonowaniem przychodni, która miała otrzymać pomieszczenia na parterze nowo po-wstałego budynku. Nie myślałem, że w krótkim czasie znowu będę musiał stać się swego rodzaju adwokatem sportowców i ich prawa do specjalistycznej opieki zdrowotnej. Kilka dni temu dowiedziałem się, że uchwała Sejmiku Województwa Pomorskiego sprzed kilku miesięcy już nie obowiązuje. Przychodnia ma opuścić budynek przy ul. Lęborskiej i przenieść się do szpitala na Zaspie. Jeżeli jednak komuś słowo "przenieść się" kojarzy się tylko ze zmianą adresu, ten jest w błędzie.

Dyrektor Bogdan Błoński niezbyt chętnie godzi się na wypowiedź do gazety. Niezbyt chętnie, bo już otrzymał reprymendę od swojej resortowej wicemarszałek województwa pomorskiego Hanny Zych-Cisoń, że ze swoimi problemami biega do prasy. A to akurat nieprawda...

- O tym, że przychodnia ma być przeniesiona dowiedziałem się z mediów, a konkretnie z Radia Gdańsk - mówi Błoński. - Nie ukrywałem zdziwienia zmianą decyzji. W szpitalu na Zaspie dowiedziałem się, że mają mi do zaoferowania gabinet o powierzchni ok. 20 metrów kwadratowych, z którego mógłbym korzystać po godzinie 13. To są po prostu kpiny. Przychodnia w pomieszczeniach przy ul. Lęborskiej dysponuje powierzchnią 700 metrów kwadratowych. Badania sportowców to nie jest lekarski wywiad, osłuchanie stetoskopem i przybicie pieczątki. To, jeżeli mówimy o profesjonalnym podejściu do obowiązków, cała diagnostyka, próby wysiłkowe, badania specjalistyczne. Wydanie zgody na treningi i udział w zawodach wiąże się z odpowiedzialnością za zdrowie młodych ludzi. To eliminowanie ryzyka, nawet z ryzykiem śmierci włącznie, czego dowodów w polskim i światowym sporcie mieliśmy sporo. Z naszej przychodni - zatrudniającej 26 pracowników - korzysta 8-9 tysięcy sportowców rocznie, gabinet rehabilitacyjny, na zlecenie NFZ, przeprowadza dla korzystających z naszych usług mieszkańców Przymorza ok. 40 tys. zabiegów rocznie. W szpitalu na Zaspie będzie to praktycznie niemożliwe. Czy ktoś zdaje sobie z tego sprawę? - retorycznym pytaniem kończy dr Błoński.

Budujemy w Gdańsku i regionie hale, stadiony, kompleksy sportowe typu orlik. Zachęcamy młodzież do uprawiania sportu. Ale jednocześnie chcemy tej młodzieży utrudnić dostęp do niezbędnych badań lekarskich, które uprawianie tego sportu uczynią bardziej bezpieczne. Gdzie tu logika? Brak wiedzy, wyobraźni i kompetencji bywa w takich przypadkach bardzo groźny. Jest jeszcze jedna sprawa. Kartę zdrowia sportowca można uzyskać nie tylko w Wojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej. Wiem, że są kluby, trenerzy, sportowcy albo ich rodzice "załatwiający" takie dokumenty w inny sposób. Przestrzegam przed tą drogą na skróty, która może nawet doprowadzić do tragedii. Dlatego sprawnie funkcjonująca przychodnia jest tak ważna. Apeluję więc do rozsądku tych, których decyzje mogą przynieść nieodwracalne szkody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki