Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KOLOSY 2013 w Gdyni. Szymon Kuczyński: Na pływanie zarabiam rowerem ROZMOWA

Irena Łaszyn
Szymon Kuczyński przepłynął samotnie Atlantyk w ciągu 43 dni
Szymon Kuczyński przepłynął samotnie Atlantyk w ciągu 43 dni Archiwum prywatne
W kategorii żeglarstwo wyróżniono Szymona Kuczyńskiego i Dobrochnę Nowak za rejs przez Atlantyk na samodzielnie zbudowanym, 5-metrowym jachcie „Lilla My”, najmniejszej jednostce żaglowej pod polską banderą, która przepłynęła tę trasę. Z Szymonem Kuczyńskim, który zbudował sobie jacht w wynajmowanej kawalerce, a potem przepłynął nim Atlantyk rozmawia Irena Jaszyn.

Naprawdę zamienił Pan mieszkanie w stocznię?
To mała, 18-metrowa kawalerka, położona 500 kilometrów od morza. Dlatego powstał w niej tylko szkielet jachtu. Kolejne elementy budowaliśmy razem z moją dziewczyną, Dobrochną Nowak, już w podkrakowskiej… szklarni. Dopiero później przenieśliśmy się z robotą na Mazury, do hangaru.

Jacht jest mały, ma 5 metrów długości, zrobiony jest ze sklejki. Nie bał się Pan taką łupinką ruszać samotnie na Atlantyk? **Przecież on nawet nie ma silnika!**
Wbrew pozorom, taki mały jacht wcale nie jest mniej bezpieczny niż duży. Lilla My okazała się bardzo stabilna.

Z Portugalii na Karaiby płynął Pan samotnie, pokonując 3770 mil. Ciężko było?
Najtrudniejszy okazał się odcinek z Sagres w Portugalii na Teneryfę, bo nie sprzyjała pogoda i był duży ruch statków. Potem szło już gładko, nawet miałem czas na czytanie książek. Do Le Marine na Martynice dotarłem w sumie po 43 dniach, 23 godzinach i 26 minutach żeglugi, o jeden dzień wyprzedzając Janusza Maderskiego, z którym konkurowałem w regatach "Setką przez Atlantyk".

W trasę powrotną ruszył Pan już z dziewczyną. We dwoje łatwiej?
Chciałbym zaznaczyć, że zanim zaczęliśmy wracać do domu, przez trzy miesiące żeglowaliśmy z jednej tropikalnej wyspy na drugą. I musieliśmy się jakoś dogadywać, choć to trudne na tak małej powierzchni. Nasza setka to najmniejszy polski jacht, który przemierzył Atlantyk tam i z powrotem.

Każdy może zbudować jacht?
Nasza Lilla My kosztowała 6,5 tys. zł. Naprawdę nie trzeba dużych pieniędzy, żeby spełniać marzenia.

A Pan jak zarabia na te marzenia?
Latem dorabiam jako instruktor żeglarstwa i skipper. Ale z tego trudno wyżyć, dlatego w chłodniejszych miesiącach, już od siedmiu lat, pracuję jako kurier rowerowy. Dziennie pokonuję na siodełku 100-150 kilometrów. Można więc powiedzieć, że jestem dwuzawodowy.

Znowu się Pan gdzieś wybiera?
Jesienią ruszam w samotny rejs dookoła świata małym, 6-metrowym jachtem Maxus 22. Ale to już bardziej kosztowne przedsięwzięcie, bo nie da się uniknąć różnych opłat. Dlatego szukam wsparcia dla projektu wyprawy.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki