Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna afera w szkole de La Salle w Gdańsku? Znowu "pachnie" alkoholem, ale... od uczniów

Kamila Grzenkowska
Szkoła im. św. Jana de La Salle ponownie ma problem... z alkoholem. Tym razem jednak nie chodzi o zakonników, którzy rzekomo raczą się alkoholem na terenie szkoły [to m.in. zarzucali im dziennikarze z Magazynu Ekspres Reporterów, którzy przygotowali reportaż poświęcony tej sprawie], ale o dwóch nieletnich uczniów.

Uczniowie, 6 marca, w czasie zajęć lekcyjnych wypili butelkę wódki. Nauczyciele jednak w czasie lekcji nic nie zauważyli. Wszystko wydało się dopiero, kiedy śpiących uczniów znaleziono w szatni. Obaj młodzi ludzie trafili do szkolnej pielęgniarki, a dyrekcja wezwała ich rodziców. Ci zarzucają władzom szkoły, że odmówiły wezwania karetki do jednego z chłopców, który miał stracić przytomność.

- Stan jednego z nich zagrażał życiu i wymagał fachowej pomocy medycznej. Ale to rodzic musiał zawieźć chłopca do szpitala na odtrucie - mówi anonimowo w mediach jeden z rodziców, dodając, że dyrekcja nie zdecydowała się na wezwanie karetki, obawiając się wybuchu kolejnego skandalu.

Rodzice zarzucają przedstawicielom szkoły niedopełnienie obowiązków, narażenie zdrowia i życia dzieci, a także niepoczuwanie się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Nie chcą się jednak wypowiadać z nazwiska, bo boją się, że negatywnie odbije się to na ich dzieciach - uczniach tej szkoły. Jednego z nich zawieszono, bo dyrekcja podejrzewała, że jego rodzice donieśli mediom na zakonników.

Dyrekcja szkoły zaprzecza natomiast, by uczeń wymagał hospitalizacji. Wczoraj dyrektor szkoły, brat Janusz Robionek, nie chciał rozmawiać z mediami.

- Jesteśmy zaskoczeni taką reakcją rodziców. Po tym wydarzeniu odbyło się przecież spotkanie z nimi. Nie dostaliśmy wówczas żadnych sygnałów, że coś było nie tak - mówi mec. Janusz Masiak, który reprezentuje szkołę de La Salle, dodając, że część rodziców domagała się wręcz wyrzucenia obu uczniów. Do tego jednak nie doszło.

Mec. Masiak podkreśla też, że obaj chłopcy przez cały czas byli pod opieką pielęgniarki.

Sprawą zainteresował się natomiast Rzecznik Praw Dziecka. - O sprawie dowiedzieliśmy się z doniesień medialnych. Skoro istniało zagrożenie zdrowia i życia jednego z tych chłopaków, to musimy się tym zająć - informuje Tadeusz Belerski z biura prasowego RPD.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki