Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kmdr Tomasz Laskowski dowódca 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej im. kpt. Adama Dedio: "Jesteśmy gotowi na wszystko"

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Kmdr Tomasz Laskowski uważa, że Polacy chcą wiedzieć, jak się zachować w razie wybuchu konfliktu
Kmdr Tomasz Laskowski uważa, że Polacy chcą wiedzieć, jak się zachować w razie wybuchu konfliktu fot. DWOT
- Nikomu w wojskach obrony terytorialnej nie brakuje motywacji. Wszyscy są tu z własnej woli, a nie z przymusu. Służba jest pasją - mówi kmdr Tomasz Laskowski, dowódca 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej im. kpt. Adama Dedio.

Na jakim etapie jest obecnie formowanie 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej? Niedawno jednostka obchodziła piątą rocznicę utworzenia...

Proces budowy Brygady w samym założeniu był rozłożony na lata. Wynikało to z tzw. ustaleń optymalizacyjnych. Zakładano zakończenie formowania pierwszego pododdziału w odpowiednim wskaźniku ukompletowania osobowego, a po nim dopiero tworzenie kolejnych pododdziałów. Dziś jesteśmy już w zasadzie na etapie końcowym tego procesu. Mamy docelową strukturę, która jest wypełniana ludźmi, następują pewne zmiany w strukturach już funkcjonujących. To odpowiedź na wyzwania, które mają miejsce w kraju. Pamiętajmy, przez dwa lata wspieraliśmy służbę zdrowia w zwalczaniu pandemii covidu. Później wspieraliśmy służby wojewody i samorządy w zakresie relokacji uchodźców. Teraz wspieramy Straż Graniczną w ochronie naszej granicy państwowej. Z realizacji poszczególnych zadań, funkcjonowania brygady wyciągane są wnioski. Wiedzieliśmy, że zachodziła konieczność dostosowania funkcjonujących struktur do zadań. Niedawno doszło do kolejnej zmiany, na której mi zależało - od ponad tygodnia mamy w naszych szeregach etatową grupę poszukiwawczo-ratowniczą K9, z przewodnikami i psami służbowymi, której celem będzie wsparcie policji i Straży Pożarnej w poszukiwaniu osób zaginionych. Wkrótce ta grupa rozpocznie specjalistyczne szkolenia.

Docelowa liczebność 7 Pomorskiej Brygady OT to 2,5 tys. żołnierzy i oficerów…

Zgadza się. W tym około 10 proc. to żołnierze zawodowi, natomiast pozostałe 90 proc. to żołnierze ochotniczej, terytorialnej służby wojskowej. Brygady WOT są złożone z pododdziałów lekkiej piechoty, pozbawionymi z założenia komponentu zmechanizowanego, transporterów opancerzonych, sprzętu gąsienicowego. Specyfika działań, uwzględniająca wyposażenie, które żołnierze są w stanie samodzielnie przenieść. Transport pojazdami ciężarowymi jest uwzględniony jedynie do przewozu zapasów w rejon działań.

Kto może zostać terytorialsem?

Praktycznie każdy. Są oczywiście podstawowe wymogi, które kandydat musi spełnić. Przede wszystkim musi mieć obywatelstwo polskie. Co ciekawe, są w naszych strukturach żołnierze, którzy mają np. podwójne obywatelstwo, z czego jednak jedno z nich jest polskie. Służba taki układ dopuszcza. Drugi warunek to minimum skończone 18 lat, w przypadku osób, które zasilą korpus żołnierzy szeregowych, górna granica rekrutacji to 60 lat, a w przypadku podoficerów i oficerów to 63 lata. Nie można być również karanym za przestępstwa umyślne. Jeśli kandydat spełnia takie wymogi, to może złożyć dokumenty do WOT przez portal ePUAP, a jeszcze lepiej, gdy zgłosi się do rekrutera, który pomoże przejść całą ścieżkę formalną.

Kandydaci kierowani są następnie na komisję lekarską, jeśli nie posiadają przyznanej kategorii zdrowia zdolności do służby wojskowej, a także badania psychologiczne. Kiedy cała procedura zakończy się wynikiem pozytywnym, taka osoba otrzymuje kartę powołania i rozpoczyna szkolenie w strukturach WOT. Są to dwojakiego rodzaju szkolenia - podstawowe i wyrównawcze. To pierwsze opracowane zostało dla osób, które nigdy nie składały przysięgi wojskowej i nie przechodziły wcześniej żadnego przeszkolenia wojskowego. Natomiast szkolenie wyrównawcze jest dla osób, które w przeszłości, służyły w wojsku. Ten kurs ma na celu odtworzenie, przypomnienie zdolności, umiejętności, które pozyskali w czasie wcześniejszej służby. W dużej mierze są to osoby, które dawniej odbyły służbę zasadniczą, ale to również emeryci wojskowi, którzy zdecydowali się swoją obecnością weprzeć system bezpieczeństwa kraju. Są to osoby jak najbardziej w służbie pożądane.

Jest pan weteranem, doświadczonym żołnierzem, w tym jednostki specjalnej Formoza, brał pan udział w misji polskiego kontyngentu w Iraku. Jaka jest różnica między dowodzeniem ochotnikiem a żołnierzem zawodowym? Zauważmy, w WOT służą ludzie, którzy na co dzień pracują w zupełnie innych branżach. Są studenci, ale też lekarze, biznesmeni, przedstawiciele różnych zawodów...

Wbrew pozorom, ochotnicza struktura wojsk, w kwestii dowodzenia, szkolenia, ma duże plusy. Często robiłem porównania do wojsk specjalnych, a była to poprzednia formacja, w której służyłem. Broń Boże, nie chcę porównywać WOT z siłami specjalnymi, nie będę nikogo czarował, że budujemy wojska specjalne bis. Jestem od tego daleki. Natomiast są cechy łączące specjalsów i terytorialsów. W obu służą tylko i wyłącznie ochotnicy. Nikt nikogo nie zmusza do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. Nie było żadnego, przymusowego poboru. Według mojej oceny, są to świadome osoby, które wiedzą, czego chcą. Swego czasu rozmawiałem z jednym z pracowników Wojskowego Centrum Rekrutacji i on tłumaczył mi widoczną różnicę między ludźmi, którzy przychodzą do np., Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, a tymi, którzy chcą zasilić WOT. Zdarza się, że kandydaci do tej pierwszej nie do końca mają sprecyzowane plany, nie do końca wiedzą, co chcą w życiu robić. I nie ma w tymi nic złego, bo i szkoląc wojskowo takich ludzi budujemy pewien zasób rezerw osobowych armii. Ale zwróćmy uwagę, co kieruje kandydatami do WOT. To ludzie, którzy są skupieni na tej formie służby wojskowej. Oni wiedzą, czego chcą. Mającym taką motywację żołnierzem, nawet jeśli nie ma go cały czas w koszarach, dowodzi się bardzo dobrze. Jest jeszcze jedna cecha łącząca Wojska Obrony Terytorialnej i Wojska Specjalne - to szkolenie w tzw. działaniach nieregularnych, prowadzenia walki w sposób niekonwencjonalny. Trzeba zwrócić uwagę, że w WOT próbujemy w dalszym ciągu przełamywać pewne stereotypy dotyczące procesu i schematu szkolenia ochotników. Oczywiście, są one zgodne z dokumentami normatywnymi, ale cały czas szukamy pewnej… atrakcyjności. Dzięki temu też mamy chętnych do służby kandydatów.

Wyobrażam sobie, że katalog motywacji u żołnierzy WOT może być bardzo szeroki - od czysto patriotycznych, obrony ojczyzny, wolności i niezawisłości, przez wojskową, militarną pasję do obrony własnych rodzin czy stylu życia…

Nasze położenie geopolityczne jest bardzo specyficzne - mamy takich, a nie innych sąsiadów za naszą wschodnią granicą. Po wybuchu wojny w ubiegłym roku, wskaźnik osób, których motywuje chęć bycia gotowym na najgorsze, jest coraz większy. Polskie społeczeństwo chce wiedzieć, jak się zachować w razie wybuchu konfliktu, co robić, by uniknąć ofiar, żeby obronić swoich bliskich. Nasza formacja pozwala pogodzić sfery prywatne, zawodowe. W szeregach WOT mamy prezesów, nauczycieli, naukowców, sprzedawców... pełne spektrum zawodów. Są ludzie pracujący na kierowniczych stanowiskach, w różnego rodzaju firmach, korporacjach. Służba w WOT jest dla nich swego rodzaju odskocznią od codzienności. Podam przykład. Mamy w naszych szeregach doświadczoną panią doktor. Świetnie wypadła na szkoleniu podstawowym. By wykorzystać jak najlepiej jej umiejętności, zaproponowałem przydział do grupy zabezpieczenia medycznego. Ona stwierdziła jednak, że lekarzem jest w pracy, a w jednostce chce ćwiczyć z karabinem. Inny przykład: jeden z żołnierzy pracuje na co dzień w autoryzowanym serwisie samochodowym. Moja pierwsza myśl - idealny kandydat do pododdziału remontowego w kompanii logistycznej. Ale z dalszej rozmowy z owym żołnierzem okazało się, że jego pasją jest strzelectwo długodystansowe, które regularnie trenuje. Nie chcieliśmy zmarnować jego zaangażowania, zatem otrzymał przydział na etat strzelca wyborowego. Z drugiej strony przyznać trzeba, że i dla formacji korzyścią jest czerpanie z codziennych doświadczeń w pracy żołnierzy - zarządzania personelem w firmach, rozwiązaniach technologicznych… Wydawać by się mogło, że struktura jednostki jest maksymalnie zoptymalizowana, że trudno jest jeszcze cokolwiek usprawnić. Okazuje się jednak, że jest to możliwe. W naszych szeregach tkwi olbrzymi potencjał, z korzyścią dla całego systemu obronnego.

Obali pan mit, że żołnierza - ochotnika, który na co dzień nie przebywa w koszarach, da się wyszkolić jak zawodowca? W takim systemie jaki obowiązuje w WOT?

Oczywiście. Trzeba bowiem zrozumieć pewną ważną kwestię. Cykl szkolenia w Wojskach Obrony Terytorialnej trwa trzy lata. Dopiero po owych trzech latach żołnierze mają odpowiedni poziom wiedzy, umiejętności, są zgrani w poszczególnych plutonach, kompaniach, gotowi do działań na współczesnym polu walki. Natomiast wiele z tych osób ma już pewien potencjał. To są często byli żołnierze zawodowi, osoby po przeszkoleniu, członkowie grup proobronnych paramilitarnych. Tych osób podstaw nie trzeba już uczyć. No i jest jeszcze atut najważniejszy, o którym już mówiliśmy - motywacja. Tej na pewno nikomu u nas nie brakuje.

A odpowiedzialność za utrzymywanie dobrej kondycji fizycznej w czasie, gdy są poza jednostką, w swoim codziennym życiu?

To prawda. Wszyscy moi podkomendni wiedzą, że żeby podołać trudom szkolenia, muszą o siebie dbać, utrzymywać wysoką sprawność fizyczną. Procedura zaraz po wcieleniu wygląda następująco - żołnierz jest poddawany weryfikacji sprawności fizycznej. Nie chodzi o to, aby go „przeczołgać”, a sprawdzić na jakim jest etapie i uświadomić mu ewentualne braki. Dopiero po pierwszym roku szkolenia żołnierz przystępuje do egzaminu i można ocenić, czy jest notuje progres czy regres. W czasie obowiązkowych szkoleń rotacyjnych, które co miesiąc żołnierz musi odbywać, są również zajęcia z wychowania fizycznego. W ich trakcie żołnierz sam ma szansę ocenić stan swojej sprawności, czy jest w stanie podołać wyzwaniom. Obiektywnie trzeba przyznać, że trochę kilogramów trzeba w czasie marszów dźwigać.

Czy region działania przypisany 7 PBOT determinuje przygotowanie taktyczne żołnierzy? Czy ma znaczenie bliskość morza, Zalewu Wiślanego czy duża liczba obszarów leśnych?

Oczywiście. Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej już wcześniej określiło, że niektóre oddziały będą profilowane, w zależności od regionu, od ukształtowania terenu. 7PBOT, z racji tego, że operuje na terytorium mającym dostęp do morza, gdzie występuje spora liczba jezior, będzie dysponowała kompanią wodną. To oczywiście nie będzie pododdział, który będzie miał zdolności porównywalne do Marynarki Wojennej czy grupy wojsk specjalnych, które realizują swoje zadania na akwenach wodnych. Natomiast będzie miał odpowiednie wyposażenie i przeszkolenie do wsparcia działań na wodzie, nie tylko innych rodzajów wojsk, ale i służb ratowniczych.

Załóżmy, że pojawiają się informacje o tzw. zielonych ludzikach - np. w porcie lub w centrum Gdańska. Jakie działania podejmuje w tej sytuacji 7 PBOT?

Realizuje działania zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Tyle mogę powiedzieć. Pamiętajmy natomiast, że „zielone ludziki” nie pojawią się nagle, znikąd, i my wiedzy o przygotowaniach do tego typu wrogich działań mieć nie będziemy. Służby, począwszy od wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, Straż Graniczną, policję, cywilne instytucje itd. prowadzą stały monitoring. Nie chciałbym mówić o całym systemie, bo to są w znacznej mierze aspekty już niejawne, ale zaręczam, że zaskoczyć się nie damy.

Rozumiem jednak, że jesteście gotowi i na taki scenariusz...

Jesteśmy gotowi na wszystko.

Jak się czuje marynarz, były „Formoziak”, dowodzący „piechocińcami”?

Przysłowiowa barwa beretu określa tylko przynależność do formacji, w żaden sposób nie wartościuje jej jakości, stopnia przygotowania do działań. Służba wojskowa, szkoła wojskowa, przygotowują do tego typu zmian. I każde stanowisko, każdy rodzaj wojsk, w którym służyłem zapewniał naukę sztuki wojskowej, dostarczał wielu, zupełnie odmiennych doświadczeń. Co ciekawe, muszę przyznać, że pierwsza jednostka, w której służyłem zaraz po ukończeniu szkoły wojskowej, to również była jednostka obrony terytorialnej, konkretnie 1 Gdańska Brygada Obrony Terytorialnej. Któryś z kolegów nawet śmiał się ze mnie, że trafiłem do niezbyt „elitarnej” jednostki. Ale ten człowiek mylił się kompletnie, bo niemal 90 proc. kadry tej brygady stanowili żołnierze, którzy służyli wcześniej w tzw. niebieskich beretach. Mieli olbrzymie doświadczenie i wiedzę. Wiele się od nich nauczyłem. Formoza była rzeczywiście miejscem, z którego wyniosłem najwięcej. Niemniej wszystko, czego się nauczyłem w czasie dotychczasowej kariery, dziś procentuje. Staram się przekazywać swoją wiedzę, kształtować moich podwładnych, pokazywać im, jak najlepiej realizować zadania, jak działać w sposób skuteczny.

Postać kpt. mar. Adama Dedio, patrona jednostki, jest kluczowa dla dla morale 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej?

Zależało mi bardzo mocno, żeby patronem została postać związana z regionem, z którą wszyscy moglibyśmy się utożsamiać. By żołnierze widzieli, że postawa patrona, to jak podchodził do słów patriotyzm, ojczyzna, była autentyczna. Chciałem też, z racji nadmorskiego położenia regionu, by był to marynarz. W wojsku nie ma demokracji, ale odbyło się głosowanie, w czasie którego żołnierze wybierali patrona spośród trzech, wytypowanych wcześniej kandydatur. Kpt. mar. Adam Dedio miał najwięcej zwolenników. W czasie procedury nadawania patrona jednostce jeden z oficerów stwierdził, że postać kpt. Dedio to doskonały wybór. Należy on do takich żołnierzy, którzy nie są jeszcze bardzo dokładnie znani historii, a realizowali niesamowicie skomplikowane zadania i zapłacili za swoją walkę najwyższą cenę. Bardzo się cieszę, że kpt. mar. Adam Dedio jest naszym patronem.

Jakie plany ma 7 PBOT na najbliższe miesiące, lata?

Szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność czasu pokoju i wojny. W dalszym ciągu będziemy realizować wsparcie Straży Granicznej w zakresie ochrony granicy państwowej. Będziemy rozwijać te pododdziały, które zostały sformowane w ubiegłym roku. W 2023 r. chcemy ten proces zakończyć i rozpocząć właściwą fazę ich szkolenia. Nabór do Brygady nadal będzie realizowany. Rotacja żołnierzy jest dosyć duża, co wynika z faktu, że coraz więcej ochotników będących w WOT, w związku z procesem zwiększenia liczebności armii, przechodzi do struktur zawodowych. To poniekąd naturalne, taka zresztą przyświecała idea w trakcie tworzenia terytorialnej służby wojskowej - by zbudować odpowiednie rezerwy osobowe dla armii zawodowej, by przygotować tych ludzi do wstąpienia w szeregi żołnierzy zawodowych. Bagaż doświadczeń, który wynoszą z WOT, jest bardzo cenny. Nasi żołnierze przechodzący do wojsk operacyjnych nierzadko zostają z miejsca, dowódcami drużyn. Rotacja jest wpisana w charakter terytorialnej służby wojskowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki