Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty z oszczędnościami

Piotr Dominiak, ekonomista
Od 1929 roku obchodzony jest 31 października Światowy Dzień Oszczędności. Ustanowiły go banki, dostrzegając w oszczędnościach nie tylko swój własny interes, ale także stabilny czynnik wzrostu gospodarczego. Elementarz ekonomii wskazuje bowiem, że oszczędności są źródłem inwestycji, te zaś determinują wzrost gospodarczy. Czyli, jeżeli chcemy szybciej rozwijać się, musimy więcej inwestować, a więc więcej oszczędzać. Proste? Niezupełnie.

Zbyt niskie oszczędności z pewnością są barierą wzrostu, ale i nadmierne stanowią problem. Pamiętać bowiem trzeba, że podstawowym warunkiem równowagi makroekonomicznej jest równość inwestycji i oszczędności. Sprawna gospodarka musi zatem zapewnić przekształcanie oszczędności w inwestycje, co wcale nie jest łatwe. Tzw. paradoks oszczędności polega na tym, że jeśli ludzie oszczędzają, to nie wydają pieniędzy na konsumpcję. Słabnie popyt, maleją ceny, nie ma bodźców nie tylko do inwestycji, ale i do utrzymania produkcji na dotychczasowym poziomie. Czyli jak nie oszczędzamy - to źle, ale jak oszczędzamy za dużo - też niedobrze.

To, że Światowy Dzień Oszczędzania ustanowiono właśnie w 1929 roku i postanowiono go obchodzić ostatniego dnia października jest także swoistym paradoksem, bo przecież 24.10.1929 roku rozpoczął się największy w historii kryzys. Wszystko leciało w dół (oprócz bezrobocia) na łeb na szyję, a zachęcanie wówczas do oszczędności zakrawałoby na kpinę i, co więcej, ich wzrost pogłębiałby ówczesne kłopoty.

Tak, z oszczędnościami jest problem. Przy okazji owego dnia pojawiły się w mediach artykuły o oszczędnościach Polaków. Wskazywano w nich, że mało oszczędzamy, dużo mniej niż inni. Nie jest to do końca prawda.

Szacuje się, że oszczędności gospodarstw domowych wynosiły w połowie tego roku ponad 960 mld zł i w ciągu roku wzrosły o 10 mld. Dużo to czy mało? Porównania z innymi krajami nie prowadzą do prostych konkluzji. Narzekanie, że nasze depozyty są kilkakrotnie niższe niż w Niemczech są nieco śmieszne. Wiadomo, że oszczędności są funkcją dochodów. Im dochody wyższe, tym oszczędności też większe. Skoro stopa życiowa w Niemczech jest znacznie wyższa niż u nas, to m.in. oznacza, że i oszczędności muszą być większe. Jednak porównywanie stóp oszczędności (relacji oszczędności do tzw. dochodów rozporządzalnych) komplikuje klarowność obrazu. Stopa oszczędności w Niemczech, Belgii (i w niektórych innych krajach wysoko rozwiniętych) przekracza 10 proc. W Japonii jest jeszcze wyższa. Na tyle wysoka, że stanowi to poważny kłopot dla tamtejszej gospodarki, borykającej się z deflacją (spadkiem cen) i stagnacją. W USA na odwrót - stopa oszczędności Amerykanów ogromnie spadła w ostatnich dwóch dekadach XX wieku, po roku 2000 wykazywała spore wahania, dziś jest na poziomie nieco ponad 3 procent. W Kanadzie podobnie - stopa jest bardzo niska. U nas mamy nieco ponad 5 procent. Co z tego wynika? Ano m.in. to, że oszczędzanie nie jest tylko prostą funkcją dochodów. Zależy od wielu czynników - instytucjonalnych (czy jest gdzie oszczędzać i czy to się opłaca np. z powodów podatkowych), kulturowych (jaki jest tradycyjny styl życia, na ile agresywne są przekazy namawiające do kupowania, zaciągania kredytów itd.), oczekiwań dotyczących przyszłości.

Na pewno promocja wydatków konsumpcyjnych poprzez najróżniejsze formy reklamy jest generalnie znacznie skuteczniejsza niż promocja oszczędności. Nawet w tzw. gorszych czasach, gdy patrząc na indywidualne gospodarstwa powinniśmy spodziewać się oszczędzania na czarną godzinę. Wynika to m.in. stąd, że oszczędności nigdy nie są równo rozłożone. Ci, którzy obawiają się o swą przyszłość, najczęściej nie mają oszczędności wcale bądź mają ich niewiele. Chcieliby stworzyć sobie jakiś bufor bezpieczeństwa, ale ich na to nie stać. Posiadacze dużych oszczędności zachowują się natomiast bardziej swobodnie, wpływ koniunktury nie jest dla nich tak istotny. W Polsce zróżnicowanie dochodów jest spore (ale podobne jak w Niemczech), natomiast zróżnicowanie oszczędności znacznie większe. Połowa zaoszczędzonych środków należy do zaledwie 6 proc. gospodarstw domowych. I to stanowi większe zagrożenie (ekonomiczne i społeczne) niż stopa czy poziom oszczędności.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki