- Pamiętam, jak dwukrotnie, w marcu 2011 i marcu 2012 roku, państwo P. przychodzili do nas i proponowali darowizny. Mówili wtedy, żebyśmy nie przeceniali ich "dobrego serca". Nie ukrywali, że darowizna miała być sposobem na uzyskanie ulg podatkowych. "Jeśli nie zoo, to pieniądze te zabierze fiskus", mówili - wspomina Michał Targowski, dyrektor zoo w Oliwie.
Marcin P. przekazał ogrodowi zoologicznemu kwotę 120 tys. zł w marcu 2011 roku i kwotę 1,5 mln zł w marcu 2012. Zdaniem urzędników skarbowych, trudno w przepisach znaleźć potwierdzenie faktu, że taka darowizna miałaby się "opłacać" Marcinowi P.
- Przepisy pozwalają na odliczenie od podatku kwoty darowizny dla organizacji pożytku publicznego, ale nie dla miejskiej jednostki, jaką jest zoo w Oliwie. Poza tym, odliczać można maksymalnie 6 proc. dochodu, więc gdyby źródłem odliczenia miała być dotacja w wysokości 1,5 mln zł, to Marcin P. musiałby mieć, jako osoba fizyczna, 17 mln dochodu w 2012 roku... - poinformował Andrzej Bartyska, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.
Tak czy inaczej, najpierw z pieniędzy przekazanych przez Marcina P. (w marcu 2011) sfinansowano prace projektowe nowej małpiarni dla gibonów, następnie rozpoczęto budowę obiektu, co pochłonęło jeszcze ok. 300 tys. zł z drugiej dotacji (z marca 2012). Zostało 1,2 mln zł, tę kwotę poświęcono na przygotowanie obiektów, które będą służyć lwom. Całość inwestycji dla lwów ma kosztować 5,5 mln zł.
- W sierpniu zastanawialiśmy się, czy kontynuować inwestycję. Razem ze skarbnikiem miasta postanowiliśmy, że tak, mając na uwadze to, że być może pieniądze trzeba będzie zwrócić - przyznaje Michał Targowski.
Obecnie magistrat przyznaje, że jest gotowy kwotę darowizny zwrócić, jednak problem w tym, jak to zrobić. - W pierwszym odruchu prezydent Paweł Adamowicz stwierdził, że te pieniądze natychmiast trzeba zwrócić. Potem jednak okazało się, że to nie takie proste. Darowizna wpłynęła najpierw na konto gminy, później została przekazana ogrodowi zoologicznemu na inwestycję. Zgodnie z przepisami, kwota ta zyskała status funduszy publicznych. Teraz nie ma sposobu, żeby z pieniędzy publicznych wypłacić syndykowi (po ogłoszeniu upadłości Amber Gold zarządza spółką) jakąkolwiek kwotę, czyli zwrócić darowiznę. Żebyśmy mogli to zrobić, potrzebujemy podstawy, którą mógłby być na przykład wyrok sądu - tłumaczy Emilia Salach z Urzędu Miejskiego. Przyznaje jednocześnie, że miasto jest gotowe zwrócić pieniądze.
Problemy formalne potwierdza mec. Adam Car z sopockiej kancelarii: - Nie ma takiej instytucji prawnej jak rozwiązanie umowy darowizny. Taka umowa nie przewiduje wzajemnych zobowiązań, które trwałyby w czasie i mogły być podstawą jej rozwiązania - stwierdza mecenas.
Marcin P., oprócz dotowania gdańskiego zoo, przekazał darowizny na remont kościoła św. Mikołaja w Gdańsku (ponad 1 mln złotych) oraz na realizację filmu "Wałęsa" (wg niepotwierdzonych informacji - ok. 3 mln zł). W tych przypadkach nie stały się "finansami publicznymi", więc - z formalnego punktu widzenia - ich zwrot nie powinien stanowić takiego problemu jak wsparcie dla oliwskiego zoo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?