Kierowcy z Gdyni mają szansę na podwyżkę płac

Poniedziałkowe rozmowy na temat podwyżek płac dla pracowników Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej i Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej trwały przez kilka godzin i przeciągnęły się do późnego popołudnia. Rokowania zaczynają jednak przynosić pozytywne efekty.

- Gdy poprzednio domagaliśmy się podwyżek płac, usłyszeliśmy, że nie ma takiej możliwości - mówi Leszek Stodolski, przewodniczący Solidarności w gdyńskim PKT. - Dlatego też zdecydowaliśmy się wejść w spór zbiorowy z pracodawcą. Obecnie rozmowy wyglądają już nieco inaczej i widzę szansę na to, że się dogadamy.

Gdyby nie udało się osiągnąć porozumienia, przedstawiciele związków zawodowych zgodnie z zapisami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych mają już prawo do rozpisania referendum strajkowego i ewentualnego zorganizowania protestu. Gdyby do tego doszło, ucierpieliby pasażerowie. Tylko w PKT wyliczono, że każdy dzień strajku kosztować mógłby tę spółkę około 350 tys. zł.

- Nie chcemy skłócać ludzi i stosować radykalnych rozwiązań, ale z postulatu podwyżek pensji się nie wycofamy - mówi Leszek Stodolski. - Wzrostu płac nie było od kilku lat, inflacja w tym okresie wyniosła 15 procent.

Przedstawiciele załogi chcą podwyżki o niemal 1,50 zł za godzinę pracy. Dziś stawka wynosi niecałe 9 zł. Jednocześnie z postulatami płacowymi negocjowane są też zmiany w zbiorowych układach pracy przewozowych spółek komunalnych. Doprowadzić ma to do oszczędności w ich zarządzaniu i w wydatkach. Zarządy PKT, PKA i PKM chciałyby m.in. wprowadzenia równoważnych norm czasu pracy, a także likwidacji niektórych przywilejów, jak nagrody jubileuszowe.