Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy się przedstawiam, to nikt mi nie wierzy... Jak radzą sobie Szymon Majewski i Karol Wojtyła?

Edyta Okoniewska, Joanna Surażyńska
Edyta Okoniewska
Karol Wojtyła nie lubi kajaków, ale uwielbia kremówki. Szymon Majewski lubi żartować, ale nie płacą mu za to milionów - piszą Joanna Surażyńska i Edyta Okoniewska

W jednej klasie spotkały się dwa sławne nazwiska. Karol Wojtyła i Szymon Majewski to tegoroczni maturzyści. Mają po dwadzieścia lat. Uczą się w Powiatowym Zespole Szkół nr 1 w Kościerzynie. Do swojej sławy już się przyzwyczaili, choć nie zawsze było łatwo.

- Taka kombinacja imienia i nazwiska to był chyba żart ze strony mojego ojca - mówi ze śmiechem Karol Wojtyła. - Całkiem niezły, muszę przyznać. Właściwie nigdy nie pytałem rodziców, co mieli na myśli. Jednak, kiedy się przedstawiam, nikt mi nie wierzy. Najczęściej muszę pokazywać dowód tożsamości. W dzieciństwie miałem z tym najwięcej kłopotów - wspomina nasz rozmówca

Pierwszą przeprawę Karol Wojtyła musiał stoczyć z nauczycielką, która na korytarzu zatrzymała rozbrykanego chłopaka i kazała się przedstawić. Gdy usłyszała nazwisko zapowiedziała, że nie obędzie się bez interwencji u dyrektora szkoły i jak śmie żartować z Wielkiego Polaka. Na nic zdały się zapewnienia Karola, że nie kłamie. Dopiero wsparcie kolegów i potwierdzenie tożsamości pomogły.

Próbują mu przypisać papieskie cechy

Na lekcjach religii Karol Wojtyła siedział w pierwszej ławce. - Jak już ktoś raz mnie pozna z imienia i nazwiska, to z pewnością będzie o mnie pamiętał - śmieje się Karol. - Wiele osób patrzy na mnie nieco inaczej. Niektórzy próbują przypisać mi cechy papieża. Stale jestem narażony na porównania, choć z reguły reakcje są naprawdę miłe.

W rodzinie kościerskiego Karola Wojtyły nie brakuje innych sław. Jego wujek to Krzysztof Krawczyk, który mieszka w Lęborku.
Jedno jest pewne. Karol Wojtyła nie zamierza zostać księdzem. Swoją przyszłość wiąże z pracą w wojsku lub policji. Jego pasją jest sport. Lubi biegać i spędzać czas na siłowni.

Na tym jednak nie koniec sław w klasie popularnego w Kościerzynie ekonomika. Jednym z najlepszych kumpli Karola Wojtyły jest Szymon Majewski. O ile w przypadku kościerskiego Karola Wojtyły wybór imienia z pewnością był celowy, to o sławie Szymona Majewskiego zdecydował przypadek.
Kiedy na świat przychodził Szymon nikt nie przypuszczał, że jego nazwisko stanie się tak znane. Popularnego showmana i kościerskiego Szymona Majewskiego łączy wspólna cecha. Jest to poczucie humoru. Obaj uwielbiają żarty. Nasz bohater ze sceną nie wiąże jednak swojej przyszłości.

- Raz już występowałem w szkolnym przedstawieniu i to doświadczenie z pewnością mi wystarczy - mówi Szymon Majewski. - Nie czuję, aby scena była moim żywiołem i jakoś mnie tam nie ciągnie. Zupełnie mi się nie podobało. Znacznie bardziej niż występy przed publicznością lubię piłkę nożną i bieganie.

Znane nazwisko? To dobry sposób na podryw

Niewykluczone, że Szymon Majewski i Karol Wojtyła spotkają się nie tylko w jednej klasie, ale i w życiu zawodowym. Okazuje się, że Szymon także zamierza swoją przyszłość związać z pracą w wojsku lub policji.
- Zdarza się, że ktoś mnie porównuje do znanego Szymona - mówi maturzysta. - Na pewno łączy nas energia i poczucie humoru.

Tak jak w przypadku Karola Wojtyły, podobnie i Szymon Majewski musiał się tłumaczyć ze swojego nazwiska. Bywało, że nauczyciele z niedowierzaniem spoglądali na niego, gdy się przedstawiał.

Znane nazwisko to też świetny patent na podryw. Obu panów nie sposób zapomnieć. Wśród licznych Bartków, Tomków, Marcinów czy Patryków, oni szczególnie zapadają w pamięć. - Taka zbieżność imion i nazwisk to zawsze dobry temat do rozmowy - mówi Szymon Majewski. - Jak nie wiadomo od czego zacząć, to zawsze można właśnie od tego. Przyznam jednak, że na początku roku szkolnego, kiedy okazało się, że trafiłem do tej samej klasy co Karol Wojtyła, był z tego niezły ubaw.

Zamówić pizzę z takim nazwiskiem to sztuka

O ile w kontaktach na żywo łatwo udowodnić prawdziwość nazwisk, o tyle na odległość czasami sprawia to sporo problemów. - Właściwie nie mogę zamawiać pizzy na wynos - mówi Karol Wojtyła. - Kiedy telefonuję do pizzerii, zamawiam danie i przychodzi moment spisania nazwiska i adresu, to często kończy się rzuceniem słuchawki. Wiele osób myśli, że to żart i chcę kogoś wkręcić. Zdarza się, że odsyłają mnie do kierownika, którego muszę przekonywać, że naprawdę się tak nazywam. Trzeba przyznać jednak, że najwięcej zabawnych historii miało miejsce właśnie w szkole.

Teraz nasi bohaterowie zmierzą się z egzaminem dojrzałości i opuszczą szkolne mury. O ile tutaj wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do ich niezwykłości, o tyle na nowym etapie życia na pewno nie będzie brakowało kolejnych, zaskakujących sytuacji. Na szczęście, całą czwórkę połączyła jedna wspólna cecha - poczucie humoru.

[email protected], [email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki